piątek, 24 października 2014

DIARY

Hej Kochani,

Dawno mnie tu nie było co ? xD

Piszę tą notkę, bo mam dla was link do.... DIARY !!! :D

Nie mogę dodać tego tego, żebyście mogli się dodawać do obs, więc wiecie, musicie sobie inaczej radzić, bo mnie Blogger nie lubi. :/


Więcej info link poniżej



Love,
Aniołek
Paula <3
 

niedziela, 12 października 2014

The End

    Każdy człowiek jest inny, każdy ma swoje problemy i każdy czymś się wyróżnia. Z pozoru wszyscy są do siebie podobni, ale wystarczy się im lepiej przyjżeć, wystarczy chcieć ich poznać, a zrozumiemy, że pierwsze wrażenie, było zupełnie mylne, że każdy jest inny, jak płatek śniegu.
    Odmienność nie jest niczym złym, odmienność jest dobra. To dzięki temu, że każdy jest inny, że każdy jest jakby innym kolorem kredki, cały świat nabiera kolorów. To ludzie go kolorują. Szara rzeczywistość staje się kolorowa dzięki odmienności każdej osoby.
    Każdy dzień jest magiczny, każdy dzień to kolejne 24 godziny w trakcie których dzieje się tak wiele rzeczy. Każda godzina to czas, który spędzony odpowiednio nadaje barw życiu. W ciągu godziny ktoś się rodzi, ktoś umiera, ktoś wyznaje komuś miłość...
    Ludzie popełniają błędy, robią rzeczy których później długo żałują, ale koniec końców stają na nogi. Każdy upadek sprawia że stajemy się silniejsi. Człowiek uczy się na błędach, ale czasem zapomina o tych, które już popełnił.
    Nathan i Skyler z pozoru byli zupełnymi przeciwieństwami. On był otwarty, uśmiechnięty i towarzyski, ona zamknięta w sobie, zawsze smutna i lubiła samotność. Ale pozory mylą. Bo w głębi duszy Sky potrzebowała towarzystwa, a Nathan kogoś z kim mógłby pomilczeć.
    Wrócił do Londynu tego dnia, kiedy ona podjęła ostateczną decyzję. Znalazł różę i pamiętnik, ale nie znalazł Jej. Zachodzące słońce sprawiało że alejki parku wyglądały magicznie. Złote liście opadały na trawniki i dróżki, a on szedł przez park nie mogąc doczekać się spotkania z nią.
    Leżąca na ławce biała róża zaniepokoiła go, ale dopiero gdy zobaczył jej pamiętnik poczuł, że jego nogi odmawiają posłuszeństwa i opadł na ławkę. Czuł jakby całe powietrze z niego uchodziło, a serce na chwilę się zatrzymało.
    Urywany oddech i drżące dłonie nie zwiastowały niczego dobrego. Nie minęła minuta, a on już płakał przyciskając zeszyt do klatki piersiowej. Stracił ją. Wiedział, że to koniec.
    Obwiniał się. Pierwsza myśl jaka przyszła mu do głowy, to to, że to była jego wina. Gdyby nie krzyczał na nią tamtego dnia, gdyby nie zostawił jej, pewnie nic takiego nie miałoby miejsca.
    Tej nocy nie wrócił do domu. Siedział na ławce, wpatrywał się w zeszyt dziewczyny i ściskał w dłoniach białą kopertę. Bał się otworzyć.
THE END
________________

Zabijcie mnie...
Będę wdzięczna...
Jeszcze nigdy nie byłam tak zdenerwowana jak teraz na bloggera...
I to albo moje konto jest zjebane, albo ten blog i nie wiem...

Epilog miałam zupełnie inny.
TOTALNIE go zmieniłam, bo w sumie tak będzie ciekawiej xD

Jak myślicie, co będzie dalej ?

Hue Hue Hue zabijecie mnie chyba ;')

No to tak jakby już koniec IWTTFY...
The End

Bardzo zżyłam się z tym blogiem... najbardziej ze wszystkich...
Diary już sobie piszę. i w sumie idzie mi nawet dobrze xD
Mam nadzieję że wam się spodoba.

Mam nadzieję, że nie zawiodłaś się LouLou, bo ten blog był dla Ciebie i tak jakoś...


Część druga - DIARY - jakoś od listopada.
Wtedy wstawię wam tu linka do niej.

Przepraszam że wam nie komentuję.
Wszystko czytam, ale nie mogę dodawać komentarzy.

Jestem teraz w 2 kl. technikum i w czerwcu mam egzamin zawodowy z pierwszej kwalifikacji i w sumie muszę się trochę wziąć za naukę stąd przesunęłam publikację Diary na listopad zamiast zacząć od teraz. Może blogger się naprawi do tego czasu...

W razie czegoś to piszcie do mnie na TT.
Jestem tam praktycznie cały czas i chętnie z wami popiszę :)
@Paula_97_
Może nawet dowiecie się czegoś o DIARY.
Mogę wam też odpowiadać na pytania dotyczące zarówno blogów jak i mnie.
Śmiało xD
I nie zniechęcajcie się moimi rozmowami z LouLou xD
Ja potrafię być ogarnięta jak chcę xD

Love,
Paula <3

sobota, 20 września 2014

Chapter 20

- Czemu to zrobiłeś ?
- Nie panowałem nad tym. Byłem zły..


        Nathan's Pov:
    Liście powoli zaczęły zmieniać kolor z zielonych na żółty. Parkowe alejki, które przemierzałem każdego dnia zaraz po zmroku, zaczęły nabierać jesiennych barw. Nienawidziłem deszczu i jesiennej pogody, ale park jesienią wyglądał pięknie i już nie mogłem się doczekać, aż będę siedział ze Skyler pośród tych różnokolorowych liści nad głową.
    Pogoda była zaskakująco dobra i sam byłem zdziwiony, że idąc po zmroku przez park ubrany w czarną bluzę nie marzłem. Zazwyczaj o tej porze roku chodziłem w kurtce, tym bardziej gdy słońce chowało się za horyzontem.
    Od tygodnia moje kontakty ze Skyler zamiast się poprawiać ulegały pogorszeniu. Wszystko było takie jak na samym początku. Sky coraz mniej mówiła, a ja czułem się kompletnie bezradny, a bezradność powodowała złość. Wyżywałem się na każdym, kto był blisko. Na chłopakach, na Kevinie, na Naree i Kels, dlatego stwierdziłem, że lepiej będzie ich nie odwiedzać dopóki sprawa ze Sky się nie wyjaśni.
    Siedziała na ławce jak zwykle wpatrując się w staw, a światło latarni znajdującej się spory kawałek dalej delikatnie oświetlało jej sylwetkę sprawiając że była ledwo widoczna wśród ciemności, ale jednak można było ja dostrzec.
    Kolejny raz rozejrzałem się, czy aby na pewno jakiś z dziennikarzy czyhających na mnie nie przyszedł za mną do parku i ignorując ból w kostce skierowałem się w kierunku ławki.
    Każdego dnia, żeby wyjść niepostrzeżenie z domu wymykam się skacząc przez płot, co zazwyczaj kończy się bólem w którejś z części ciała. Dziś źle upadłem i kostka zaczęła boleć, ale nie aż tak, żebym nie mógł przyjść.
    Zerknąłem na trzymaną w dłoni białą różę i na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. To była już nasza tradycja. Biała róża, to symbol naszego spotkania.
- Hej Aniołku. - odezwałem się stając obok ławki. Nawet na mnie nie spojrzała.
- Cześć Nathan. - odpowiedziała cicho głosem wypranym z emocji.
- Przyniosłem ci różę. - powiedziałem, a ona wzruszyła ramionami. Usiadłem i położyłem różę na ławce między nami.
    Wbiłem wzrok w staw zastanawiając się co powiedzieć. Nie mogłem znieść tego milczenia, nie potrafiłem sobie poradzić z tym, że ona oddala się coraz bardziej, że znów zamyka się w swoim świecie i otacza murem, a ja nie mogę z tym nic zrobić.
- Skyler... Czemu się przede mną zamykasz ? - zapytałem spokojnie. W odpowiedzi wzruszyła ramionami.
- Sky, chcę ci pomóc... - westchnąłem nieco zdenerwowany. Ponownie wzruszyła ramionami, a ja musiałem wziąć głęboki wdech, żeby się uspokoić.
- Proszę cię... nie ignoruj mnie. - powiedziałem niemal błagalnie, ale ona kompletnie nie zareagowała. Po chwili ciszy odchyliła głowę w stronę nieba i cicho westchnęła.
- To trudne. - szepnęła.
    Jakaś wewnętrzna bariera, którą miałem w sobie pękła w tamtym momencie. Gwałtownie wstałem, a ona spojrzała na mnie zaskoczona, ale nie dałem jej czasu na inną reakcję, bo stanąłem naprzeciwko niej i zacząłem mówić.
- Staram się jak mogę ! Przychodzę tu każdego pieprzonego dnia, żeby ci pomóc, żebyś nie siedziała tu sama ! Wymykam się z własnego domu, bo dziennikarze chcą dowiedzieć się kim jest ta dziewczyna której zadedykowałem piosenkę. Jestem cały posiniaczony i wszystko mnie boli, ale przychodzę tu każdego dnia. Odwołałem przyjazd do domu i moja siostra się na mnie obraziła, bo chciałem zostać z Tobą ! Nie wiem co mam zrobić, żeby ci pomóc ! Nie ważne jak bardzo bym się starał, bo ty zamykasz się coraz bardziej ! Nie rozumiem tego ! Obiecałaś mi, że będzie lepiej, że będziemy rozmawiać, a co jest ? Znów zaczynasz mnie ignorować ! Nie rób mi tego Sky, bo to nie jest dla mnie łatwe ! - wykrzyczałem. Zacząłem chodzić w tę i z powrotem, żeby chociaż trochę ochłonąć.
    Dziewczyna podniosła się z ławki i wpatrywała się we mnie. Uniosła dłoń do twarzy i prawdopodobnie otarła łzę, ale było ciemno i nie widziałem jej dokładnie. Nie myślałem nad tym co robię. Zdenerwowanie przejęło nade mną kontrolę, gdy pokonałem dzielący nas dystans i stanąłem tuż przed nią tak, że nasze ciała niemal się stykały.
- Nie możesz się tak zamykać Skyler ! Cholera jasna zależy mi na tobie ! Nie rozumiesz tego ?! Nie widzisz jak ważna dla mnie jesteś ?! Nie widzisz tego, że przez te dwa miesiące sprawiłaś, że skoczyłbym za tobą w ogień ?! Że zrobiłbym wszystko, żebyś się uśmiechnęła ?! - kolejny raz mój głos był zbyt głośny. Opuściła wzrok i cofnęła się o krok.
- Jadę do rodziny na kilka dni. Chyba oboje musimy to przemyśleć. - powiedziałem spokojniej. Odwróciłem się na pięcie i skierowałem do domu.

       

- Skyler ?
- Nie chcę mówić...


        Skyler's Pov:
    Do domu wróciłam dopiero gdy zaczęło robić się widno. Nie mogłam przestać myśleć o tym co powiedział mi Nathan... To było zbyt trudne. Nie dawałam sobie rady z tym wszystkim...
    Stałam się dla niego ważna, zaczęło mu na mnie zależeć. Nie chciałam tego. Powinien martwić się o kogoś innego. Powinien powiedzieć jakiejś dziewczynie, że mu na niej zależy, że skoczyłby dla niej w ogień, ale nie mi.
    Nie mogło mu na mnie zależeć. Nie na mnie. Każdego dnia myślałam o samobójstwie i gdyby któregoś dnia udało mi się to. Gdybym nie tchórzyła za każdym razem, gdy tylko jestem blisko tego, to już nie byłoby mnie tutaj.
    Musiałam to zrobić. Nathan nie zasłużył na to, żeby cierpieć przeze mnie. Nie zasłużył na to, żeby martwić się każdego dnia o to, czy przypadkiem się nie zabiłam. Zależało mu na mnie,a mi zależało na jego szczęściu.
    Zaraz po powrocie do domu zamknęłam się w swoim pokoju i sięgnęłam po pamiętnik. Zostało mi miejsce tylko na jeden wpis. Ostatni.To był kolejny znak, że podjęłam dobrą decyzję. To był koniec.
    Zamknęłam na chwilę oczy próbując zebrać myśli tak, aby to co napiszę miało jakikolwiek sens. Chciałam przekazać wszystko, co najważniejsze, ale jednocześnie miałam ograniczoną ilość miejsca.
    Gdy tylko skończyłam pisać sięgnęłam po kolejną kartkę i westchnęłam. Należały mu się wyjaśnienia. Powinien wiedzieć. Powinien wiedzieć, że dzięki niemu odważyłam się na coś takiego, że to tylko i wyłącznie jego zasługa. Pomógł mi.
    Przelałam swoje myśli na papier, a następnie złożyłam kartkę do koperty, którą razem z pamiętnikiem schowałam do małej torby i odłożyłam na parapet.

~~~~
   
    Dni mijały o wiele za wolno. Przyłapywałam się na tym, że wyczekuję go w parku, ale wiedziałam co muszę zrobić. To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu, ale nie mogłam postąpić inaczej. Nie radziłam sobie ze wszystkim, a to co czułam było zdecydowanie nie odpowiednie. Torbę z listem i pamiętnikiem ułożyłam pod ławką opierając ją o pień drzewa, a białą różę położyłam na ławce.
- Żegnaj Nathan. - szepnęłam i szybkim krokiem wyszłam z parku...

~~~~

    Łzy spływały po moich policzkach, gdy stałam opierając się o barierkę mostu. Decyzja zapadła. Wiedziałam, że postępuję słusznie. Musiałam tak zrobić, aby on mógł wrócić do normalnego życia. Dzięki niemu odważyłam się na taki krok. Wcześniej nie byłabym do tego zdolna.
    Drżącą ręką przyłożyłam telefon do ucha i czekałam aż osoba po drugiej stronie się odezwie. Gdy usłyszałam niedowierzający, dobrze znany mi głos wewnętrzna bariera we mnie pękła i z moich ust wydostał się szloch.
    Ignorowałam nawoływania z słuchawki próbują opanować się na tyle, żeby móc coś powiedzieć, a gdy mi się to udało, zdołałam tylko wyszeptać krótką wiadomość.
- Już nie mogę tak żyć tato. Nie mogę....



_____________________
PRZEPRASZAM !

Znowu mam problemy z bloggerem i poważnie zastanawiam się nad przeniesieniem na wattpad. Od prawie miesiąca nie mogę dodać posta, a od dwóch tygodni nawet komentować.
Jestem cholernie wściekła na ten pieprzony portal i już kilka razy chciałam całkowicie to zostawić... Rozdział pisany dość dawno...


Jest to już OSTATNI rozdział And I will try to fix you.
Wow... Szybko zleciało.
Przywiązałam się do tego bloga i tak jak mówiłam będzie druga część.
Epilog dodam w następny weekend.

Ze spraw organizacyjnych... 2 część prawdopodobnie na wattpad, ze względów technicznych. Nie mam zamiaru znowu walczyć z bloggerem.

Gdybyście mogli wysyłać mi linki do waszych rozdziałów na TT, to byłabym wdzięczna, bo nie wczytuje mi waszych nowych notek w bloggerze.
Zajebiście kurwa no...

Kto ma zapalenie gardła ?JAAAA !
Ale co najlepsze... muszę iść w poniedziałek do szkoły ! Mam sprawdziany itd...
Gorzej już być nie może...

Pytania na TT i tak dalej.

2 część tego opowiadania, czyli DIARY, planuję start jakos na hallowen, bo chcę sobie trochę napisać. Mam nadzieję, że was trochę w niej zaskoczę xD No ale kto wie...


Co sądzicie o rozdziale i zachowaniu Nath'a i Sky ?


Przepraszam za opóźnienie.

Love,
Paula ♥

piątek, 29 sierpnia 2014

Chapter 19

- Cieszyłeś się ?
- Bardzo ! Byłem dla niej ważny ! To coś niesamowitego.



        Nathan's Pov:
    Oparłem się o ścianę tuż obok drzwi bojąc się, że wkrótce stracę równowagę i upadnę. Widok który zastałem wstrząsnął mną dogłębnie i nie byłem w stanie wykonać żadnego ruchu. Sky chyba nie zauważyła mojej obecności. Nadal siedziała odwrócona do mnie tyłem na zimnych, białych płytkach.
    Po krawędzi wanny spływały szkarłatne krople, a dziewczyna po raz kolejny zagłębiła srebrne ostrze żyletki w swoim nadgarstku. Po jej ręce zaczęło spływać więcej krwi. Czułem jak robi mi się słabo, więc resztkami silnej woli odwróciłem wzrok od zakrwawionej wanny i wbiłem go w płytki, żeby chociaż trochę dojść do siebie.
    Musiałem coś zrobić, ale póki co jedyne na co było mnie stać, to powstrzymywanie się przed omdleniem. Na białych płytkach leżał bandaż, widocznie dziewczyna bardzo się spieszyła zdejmując go. W kilku miejscach widniały na nim plamy krwi.
    Wziąłem głęboki wdech zanim się odezwałem. Musiałem zareagować. Dłonie trzęsły mi się bardziej niż kiedykolwiek, w gardle mi zaschło, więc najpierw odchrząknąłem zwracając na siebie jej uwagę. Srebrne ostrze wypadło jej z dłoni i wylądowało na płytkach obok niej. Szybko odwróciła głowę i gdy zobaczyła mnie jej twarz wyrażała tylko i wyłącznie przerażenie.
- Nie rób tego. - powiedziałem i przekląłem się w duchu za to jak bardzo mój głos zadrżał.
- Co tu robisz ? - szepnęła ocierając prawą ręką policzki, a lewą nadal trzymając nad wanną, do której skapywała krew.
    Potrząsnąłem głową, gdy znów zaczęło mi się robić słabo, a żołądek ścisnął mi się nieprzyjemnie. Sky cały czas mi się przyglądała, aby po chwili kolejny raz się odezwać.
- Jesteś blady. - szepnęła wstając.
    Podeszła do umywalki, a ja zerknąłem mimowolnie w lustro. Miała rację. Moja skóra była zdecydowanie dużo bardziej blada niż zazwyczaj, a w oczach widziałem tylko przerażenie. Nigdy nie myślałem, że zobaczę coś takiego. Widziałem dużo obrazków w internecie i tak dalej, ale zobaczyć to na żywo... To okropne.
- Dlaczego to zrobiłaś Sky ? - podszedłem do niej, gdy ostrożnie obmywała swój nadgarstek. Z jej oczu znów pociekły łzy, ale tym razem ich nie ocierała. Pozwoliła im spłynąć po policzkach.
- Nie radzę sobie z tym Nathan. - szepnęła łamiącym się głosem i sięgnęła do szafki obok. Wyjęła z niej bandaż i jedną rękę nadal trzymając pod strumieniem wody próbowała otworzyć opakowanie.
    Wyciągnąłem w jej kierunku dłoń, która niemiłosiernie się trzęsła, chcąc, żeby podała mi bandaż, co uczyniła niepewnie, unikając mojego wzroku. Sięgnąłem po ręcznik i zakręciłem wodę, a następnie delikatnie chwyciłem jej dłoń tak, aby mieć dobry dostęp do nadgarstka. Ręcznikiem delikatnie go wytarłem, a następnie powoli zacząłem owijać bandażem. Nie chciałem sprawić jej bólu, ale i tak widziałem jak się krzywiła. Gdy skończyłem ona nadal uparcie unikała mojego wzroku, więc chwyciłem ją za drugą rękę i pociągnąłem do pokoju.
    Gdy dziewczyna zapaliła lampkę stojącą na stoliku obok łóżka cały pokój otuliło przyjemne światło. Zacząłem się rozglądać. Pokój nie był jakiś nadzwyczajny, było w nim to, co każdy ma w pokoju. Szafa, łóżko, komoda, fotel w rogu. Moja uwaga skupiła się na stoliku obok jej łóżka. Obok małej lampki stał wazon, a w nim białe róże, które jej dawałem, a obok wazonu w ramce było zdjęcie. Przedstawiało ją i małego chłopca, Gregory'ego.
- Co tu robisz ? - zapytała wyrywając mnie z zamyślenia. Puściłem jej rękę i skierowałem się w stronę okna. Oparłem się o parapet, podczas gdy ona usiadła na łóżku.
- To później. Sky dlaczego to robisz ? Gdybyś powiedziała... Ja... Ja Ci pomogę rozumiesz ? Chcę ci pomóc, ale jak mam to zrobić, skoro mam wrażenie, że ty nie chcesz mojej pomocy ? Musisz mi mówić, gdy masz zły dzień, gdy coś jest nie tak. Aniołku, nie mogę ci pomóc jeżeli ty za wszelką cenę chcesz się ode mnie oddalić. - powiedziałem i zamknąłem oczy biorąc głęboki wdech.
- Nie chcę się od Ciebie oddalić. - szepnęła.
    Otworzyłem oczy i spojrzałem na nią. Nerwowo skubała rękaw swojej czarnej bluzy, który teraz naciągnęła aż na palce. Podszedłem do niej i usiadłem obok, tak, że nasze uda się stykały. Spojrzała na mnie, a ja posłałem jej delikatny uśmiech.
- Więc słucham. Co się dzieje ? - zapytałem. Opuściła wzrok na swoje dłonie i nie odpowiadała.
    Wiedziałem, że muszę dać jej chwilę. Nie naciskałem. Siedziałem obok niej i czekałem. Znałem ją na tyle dobrze, że wiedziałem że odpowie, ale potrzebuje chwili na zebranie myśli. Gdy po kilku minutach odezwała się, jej głos był o wiele cichszy niż zazwyczaj.
- Boję się. - gdy spojrzała na mnie po wypowiedzeniu tych słów w jej oczach widziałem tylko i wyłącznie strach, przerażenie, obawę.
- Czego się boisz Aniołku ? - zapytałem równie cicho.
- Że odejdziesz. Że znudzi ci się pomaganie mi. - szepnęła, a ja delikatnie chwyciłem ją za rękę. Gdy spojrzała na nasze ręce, potem na mnie na jej twarzy malował się już nie tak strach jak zaciekawienie. Posłałem jej delikatny uśmiech.
- To mi się nigdy nie znudzi. Nie odejdę Sky. - zapewniłem ją, a ona spuściła wzrok
- A jak już mi pomożesz ? Wtedy odejdziesz ? - zapytała z jeszcze większą niepewnością.
- Ohh Sky... Nigdy nie odejdę. Rozumiesz ? Nigdy. - powiedziałem z największa pewnością na jaką było mnie stać.
- Dziękuję. - szepnęła i delikatnie ścisnęła moją dłoń. Uśmiechnąłem się do niej szczerze.
    Zapomniałem już prawie o tym w łazience. Obraz krwi spływającej z jej nadgarstka do wanny powoli rozmazywał się w moich wspomnieniach dzięki temu co działo się w jej pokoju. Była taka niepewna. Nie mogłem uwierzyć, że robiła to dlatego, że bała się, że odejdę. Oznaczało to, że jestem dla niej kimś ważnym i to było dla mnie niesamowite uczucie.
- Powiesz mi teraz co tu robisz ? - zapytała cicho, a ja westchnąłem i kiwnąłem głową.
    Jak miałem jej powiedzieć, że muszę jechać do domu i ją tu zostawić po tym co zobaczyłem, po tym co ona mi powiedziała. Nie mogłem jej zostawić, tym bardziej że mama nie wypuściłaby mnie z domu następnego dnia, a minimum po tygodniu.
- Mogę najpierw gdzieś zadzwonić ? - zapytałem, a ona skinęła głową.
    Wstałem z jej łóżka i wyszedłem na korytarz zamykając za sobą drzwi. Musiałem porozmawiać z Jess. Nie wiedziałem co robić. Jess była bardzo ważna dla mnie i nie chciałem jej zwieść, ale Aniołek potrzebował mnie tutaj o wiele bardziej niż Jess w Gloucester.
- No co jest brat ? - w słuchawce rozbrzmiał wesoły głos mojej siostry.
- Jess... Mam sprawę. - powiedziałem niepewnie i oparłem się o ścianę.
- Co jest ? - zapytała.
- Nie dam rady jutro przyjechać. - wydusiłem z siebie.
    Przez chwilę moja siostra milczała, zaczynałem się bać. Wiedziałem, że ją tym zraniłem. Czekała na to przyjęcie od bardzo dawna, a ja najpierw o nim zapomniałem, a teraz jeszcze odwołuję swoje przybycie.
- Dlaczego ? - zapytała cicho i wiedziałem, że stara się nie rozpłakać. Zbyt dobrze ją znałem.
- Chciałbym przyjechać Jess, bardzo, ale tutaj jestem bardziej potrzebny. Przyjadę za jakiś czas i ci to wynagrodzę, ale teraz nie mogę. - starałem się podać jej jak najmniej szczegółów. Nie chciałem, żeby wiedziała o Skyler.
- Dobra. Cześć. - rozłączyła się zanim zdążyłem się pożegnać.
    Zraniłem ją i byłem tego świadomy, ale nie mogłem postąpić inaczej. Jess będzie się świetnie bawiła na przyjęciu, brak mojej osoby jej nie przeszkodzi, a Sky mnie potrzebuje. Stałem jeszcze przez chwilę zaciskając palce na telefonie i próbując wszystko jakoś uporządkować, ale nic to nie dało i z jeszcze większym mętlikiem w głowie wszedłem do pokoju Skyler.
    Dziewczyna siedziała na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach a jej ciałem wstrząsały dreszcze. Szlochała. Usiadłem obok niej i przyciągnąłem ją do siebie mocno przytulając. Nie wahałem się ani chwili. Chciałem to zrobić, musiałem to zrobić. Chciałem przez to zapewnić ją, że nie odejdę, że zawsze będę przy niej. Wtuliła się we mnie i zacisnęła jedną dłoń na mojej bluzie.
- Ciii... Jestem z Tobą Sky. Zawsze będę. - szepnąłem w jej włosy.


___________________________
Hej Misie <3
Kolejny rozdział za nami i ja jestem z niego zadowolona tak szczerze :D
Koniec coraz bliżej a ja nabieram wątpliwości czy właściwie chcę to zakończyć. Niby epilog od długiego czasu mam już napisany, ale nie wiem czy go nie usunąć i nie skończyć tego inaczej.
Druga część powstanie na 100%, tylko jeszcze nie jestem pewna, o czym będzie, bo to zależy od tego jak skończę tego bloga.
Nie wiem kompletnie nic. Serio, mam taki mętlik w głowie...

Napiszcie mi jak wy chcecie żeby to się skończyło.

Może jakoś mnie to zainspiruje i wreszcie się zdecyduję.
To zakończenie które mam bardzo mi się podoba, serio, ale mam też pomysł na inne i za cholerę nie wiem co mam robić...

Ciągle piszę o tym samym.... UGH... OGARNIJ SIĘ PAULA !

Nie ma perspektywy Sky ojoj xD No ale trudno, jakoś fajnie mi się pisze z perspektywy Nath'a. Serio :)


Dostałam jeszcze jedna nominację do LA i dam odpowiedzi tutaj, bo w sumie nie chce mi się dodawać kolejnego posta.
NOMINOWAĆ NIE BĘDĘ, BO ZROBIŁAM TO POD TAMTYM POSTEM I JEŻELI KTOŚ JESZCZE NIE ZAUWAŻYŁ, TO WSZYSCY JESTEŚCIE NOMINOWANI, ALE MÓJ INTERNET NIE POZWALA MI NA DODANIE LINKÓW... SORRY ;c

A nominowała mnie Isia M. Bardzo Ci dziękuję Skarbie <3
Tak więc. Pytania do mnie:
1. Najukochańszy zespół?
Trudno mi wybrać, bo ja ogólnie kocham zespoły ;p Mam problem wybrać między The Wanted i 5SOS. Ale wybiorę TW, ich fanką jestem o wiele dłużej i mimo, że od innych zespołów, których słuchałam w tym samym czasie się oddaliłam, to oni są mi tak samo bliscy jak wtedy. Kocham ich ;)

2. Ulubiony kolor ?
Niebieski albo czarny ;p

3. Cecha, którą powinna posiadać Twoja druga połówka ?
Ummm... O cholera xD Powiedzmy, że poczucie humoru xD

4. Jaki jest Twój stosunek do narkotyków, alkoholu, tatuaży itp. ?
Więc tak, narkotyków nie popieram. Ludzie no po co to ?
Alkohol to zależy xD Jeżeli się z nim nie przesadza, to czemu nie ?
Tatuaże. Tu też nie mam nic przeciwko, ale trzeba uważać, żeby nie przesadzić i rozważnie wybierać tatuaże.

5. Jak masz na imię?
Paulina, ale proszę, mówicie mi Paula xD

6. Ile masz lat, która klasa ?
Mam 17 lat i teraz idę do 2 klasy technikum ;)

7. Ulubiony fanfiction ?
Jednego nie wybiorę, bo nie dam rady. Sorki xD
Kocham blogi Domi Niki <3
Uwielbiam ff : Cień, Dreadful, 30 days.
Do tego jeszcze sporo ff o TW,
Kolol owej, Zagubionej Duszy, Dreamer i wiele innych.
Dałabym wam linki, ale internet mi na to nie pozwala xD

8. Akceptujesz homo, bi, itp.?
No pewnie ! :)

9. Jaka muzyka góruje na twojej playliście ?
Umm... Mam dość zróżnicowany gust muzyczny, bo słucham zarówno Ed'a Sheerana jak i Linkin Park. Ale na mojej playliście góruje pop i rock ;)

10. Ile masz blogów ?
Aktualnie prowadzę 2 blogi ;)

11. Dlaczego zdecydowałaś się pisać ?
Znowu to... Ugh... No dobra. xD Chciałam się sprawdzić, zobaczyć czy dam radę pisać tak jak inni xD

No, to zabierać nominację ode mnie wszyscy ! Pytania są w poprzednim poście so...
No już, szybko xD

niedziela, 17 sierpnia 2014

Liebster Blog Award

Hej <3

Jakimś dziwnym trafem dostałam nominację.
Dziękuję za nią serdecznie Kolol owa ! <3

Wszyscy wiemy o co w tym chodzi i tak dalej, więc przejdę do pytań ;p

1. Gdybyś mogła zamienić się na dobę w jakąkolwiek postać, w kogo byś się zamieniła i dlaczego ?
Nie, że coś, ale gdy przeczytałam to pytanie to do głowy niemal natychmiast przyszła mi myśl, że w któregoś z moich idoli. A dlaczego ? Boże, to głupie, ale zmieniłabym im profile na portalach społecznościowych na takie przypałowe, napisała masę głupich rzeczy i no wiece... ogólnie odwalałabym trochę ;p

2. Jaka jest twoja ulubiona książkowa postać ?
 Jezu... Czytam masę książek i mam bardzo dużo postaci które lubię ;p Ale powiedzmy... Clary Fray (Dary Anioła)

3. Wymarzony zawód ?
Hmm.. W sumie to uczę się w Technikum Oranizacji Reklamy, więc wiecie... Coś z tym związane, ale w sumie jeszcze niedawno chciałam być psychologiem xD A postanowiłam już sobie, że jak nie znajdę pracy w swoim zawodzie, to jadę do UK i pracuję w jakiejś kawiarni, a potem się zobaczy xD

4. Książka vs. film ?
Książka ! Jestem totalnym molem książkowym i moi rodzice się śmieją, że powinnam zamieszkać w bibliotece ;D

5. Bez jakiego przedmiotu nie wyobrażasz sobie życia ?

Zdecydowanie bez telefonu. Jeszcze niedawno powiedziałabym, że bez laptopa, ale ostatnio go nie używam, a z telefonem się nie rozstaję, więc tak. Bez telefonu, potrzebuję kontaktu ze światem :p

6. Gdybyś mogła wybrać w jakiej epoce historycznej mogłabyś żyć, jaką byś wybrała i dlaczego ?
Czasy obecne i koniec kropka. Jestem zbyt przyzwyczajona do technologii, że raczej nie mogłabym żyć w innych czasach ;p 

7. Dlaczego postanowiłaś pisać i dzielić się tym z kimś innym ?
Szczerze... Zaczęłam pisać, bo chciałam się sprawdzić. Czytałam wcześniej dużo blogów. Swój pierwszy zaczęłam w marcu 2012, ale usunęłam go szybko, kolejny napisałam do końca, potem jeszcze jeden, kolejny zawiesiłam, a teraz piszę 2 i chcę je skończyć. Inni pisali i ja pomyślałam, ze też mogę tym bardziej, że przez głowę przelatywały mi tysiące pomysłów. Zaczęłam je spisywać, a potem publikować ;p

8. Jakie zwierze uosabia ciebie i dlaczego uważasz, że akurat to ?
Jeeeezu.... Nie mam pojęcia.  Ale chyba mój kot, ale powtarzam, ten mój. On je, śpi, czasem pobiega, jak się nie wyśpi jest zły na wszystkich, a jak się wyśpi to dla większości osób xD No jak ja ! haha Moja mama się śmieje, że się do mnie upodobnił, ale ciii ;p


9. Dlaczego wybrałaś właśnie taki adres internetowy dla swojego bloga ?
Chciałam, żeby nawiązywał do fabuły. Nathan próbuje "uleczyć" Sky praktycznie przez całe opowiadanie, więc stwierdziłam, że tak będzie dobrze :)

10. Kot vs. Pies ?
Uwielbiam i koty i psy, ale na kocią sierść mam uczulenie, więc powiem, że wolę psy xD Do tego psy są wierniejsze i milsze ;D

11. Czy tobie też ciężko pisać pytania do tego typu nominacji ? ;p
ZDECYDOWANIE TAK ! haha


A teraz ja :)

NOMINUJĘ !
Wszystkich, którzy to czytają.
Przepraszam, ale mój internet jest bardzo wolny i nie wpiszę waszych adresów, bo całkowicie się zatnie...
Dodałam właśnie rozdział, więc jak wejdziecie, to to zobaczycie i będzie luksus :)
 Jak macie 2 lub więcej blogów to możecie sobie wybrać, gdzie chcecie :)


Pytania:
1. Od kiedy blogujesz ?
2. Ulubiona piosenka ?
3. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
4. Wymarzone miejsce na wakacje ?
5. Jak zaczęła się twoja przygoda z blogowaniem ?
6. Czy jest coś, co przysięgłaś sobie zrobić przed śmiercią? Jeżeli tak, to co to jest ?
7. Ulubione zwierzątko ?
8. Jak widzisz siebie za 20 lat ?
9. Czy zmieniłabyś coś w swoim życiu ?
10. Ulubiona bajka z dzieciństwa ?
11. Lubisz dostawać te nominacje ?


No to chyba tyle ♥

Kocham was Aniołki ♥

Chapter 18

- Co czułaś ?
- Nie wiem. Byłam taka zagubiona...



        Skyler's Pov:
    Samotność. Uwielbiałam ją od wypadku. Przebywanie w towarzystwie kogokolwiek męczyło mnie, denerwowało i przeszkadzało mi, ale potem pojawił się Nathan. Z początku ciężko było mi siedzieć na ławce z Nim, ale teraz... Teraz wiele się zmieniło, a przebywanie w ego towarzystwie stało nie... przyjemne.
    Białe róże z wazonika przy łóżku przypominały mi o Nim zawsze gdy się budziłam, lub gdy szłam spać. Nathan był zawsze obok mnie, a ostatnio zaczęłam o nim śnić. Zaufałam mu jak nikomu innemu i wcale tego nie żałowałam.
    Był jedyną osobą, która była na tyle uparta, żeby do mnie dotrzeć i byłam mu za to wdzięczna.

    Za oknem robiło się coraz ciemniej, więc oderwałam wzrok od zapisanej do połowy kartki mojego pamiętnika i wstałam z parapetu. Zbliżała się godzina, o której zazwyczaj spotykamy się w parku.
    Z szafy wyjęłam czarną bluzę z kapturem i założyłam ją na czarną bokserkę, w którą byłam ubrana w domu. Na moich nadgarstkach znów znalazły się bandaże, bo mimo wyraźnej pomocy Nathana nie mogłam sobie poradzić z tym co się działo i sięgnęłam po żyletkę.
    Nie łatwo jest przestać, gdy już się to robi. To mi pomagało i nawet jeżeli przebywanie z Nathanem też działało pozytywnie, to jednak nie potrafiłam przestać tego robić. Razem z kroplami krwi znikały problemy, na chwilę o tym zapominałam i dopóki krew płynęła z moich ran, to nie miały znaczenia żadne problemy.
   


- Co czułeś ?
- Jak zwykle jeżeli chodzi o nią niepokój, i strach.



        Nathan's Pov:
    Nic już nie było takie jak wcześniej. Każdy najdrobniejszy krok musiałem dokładnie przemyśleć i nie chodziło mi już tylko o rozmowę z Aniołkiem. Tu chodziło o media, o jej prywatność. Nie miałem spokoju przez to, że zadedykowałem jej piosenkę i nie chciałem, żeby ona na tym cierpiała.
    Gdyby ją znaleźli... Nie wiem czy poradziłaby sobie z tym. Była taka delikatna, że ta cała medialna nagonka zapewne zniszczyłaby ją doszczętnie. Wtedy nawet ja niemógłbym jej pomóc. Nie chciałbym, żeby cokolwiek się jej stało, tym bardziej nie przeze mnie.
    Była delikatna, była Aniołkiem, którego obiecałem sobie chronić za wszelką cenę. Nawet jeżeli tą ceną było wymykanie się z własnego domu przez płot z tyłu i skradanie ciemnymi uliczkami do parku w którym się spotykaliśmy.
    Byłem cały poobijany  przez skakanie z muru chroniącego moją posesję przed ciekawskimi spojrzeniami, ale nie przeszkadzało mi to dopóki ona była bezpieczna.
    Siedzieliśmy obok siebie w ciszy przez pierwszych kilkanaście minut, ona obracała w dłoniach kwiat, który jej dałem. Była jakby otoczona murem, jakby ten dawny mur, który powoli udawało mi się zburzyć znów pojawił się wokół niej.
- Znów to zrobiłaś prawda ? - zapytałem cicho zerkając na nią. Nie odpowiedziała, tylko spuściła głowę, a ja westchnąłem i przysunąłem się bliżej niej.
- Aniołku. - westchnąłem kładąc swoją dłoń na jej i delikatnie ją ściskając.
- Dlaczego ? - zapytałem cicho, ale nie doczekałem się reakcji.
- Skyler, powiedz mi. - nalegałem, a ona spojrzała na mnie smutno.
- Co mam ci powiedzieć ? Że za każdym razem gdy się budzę w nocy to boję się, że tak na prawdę Ciebie nie ma, że to wszystko było tylko snem ? Że nie mogę znieść koszmarów, w których zamiast Gregory'ego widzę Ciebie ? Że to wszystko mnie przerasta ? - zapytała i zerwała się z ławki.
- Nie daję już rady Nathan. - dodała, a jej głos załamał się, co oznaczało, że za chwilę się rozpłacze.
    Przez chwilę siedziałem osłupiały wpatrując się w jej oddalającą się sylwetkę, ale po chwili zerwałem się z ławki i pobiegłem za nią. Nie mogłem pozwolić jej odejść. To co powiedziała mną wstrząsnęło, ale nie na tyle, żeby przestać myśleć racjonalnie.
    Chwyciłem ją za rękę, przez co gwałtownie się odwróciła uderzając w moją klatkę piersiową, wykorzystałem to i zamknąłem ją w szczelnym uścisku. Nie wyrywała się, wręcz przeciwnie, wtuliła się we mnie zaciskając dłonie na materiale mojej bluzy.
    Wiedziałem, że płacze, ale nie byłem pewien co powinienem powiedzieć, dlatego milczałem i tylko tuliłem ją do siebie. Zdawałem sobie sprawę z tego, że ona właśnie tego potrzebuje.
    Telefon w mojej kieszeni rozdzwonił się, a ona odsunęła się ode mnie. Chciałem zignorować urządzenie, ale widząc jak ona się oddala tylko westchnąłem i wyciągnąłem iPhone. Na ekranie wyświetlał się numer mamy, więc zaakceptowałem połączenie.
- Hej mamo. - przywitałem się.
- Hej Nathan. Czemu się nie odzywasz ? Martwiłam się. - powiedziała.
- Jestem trochę zajęty mamo. - mruknąłem i skierowałem się w kierunku ławki, nad stawem.
- Ohh, ale mam nadzieję, że na jutrzejsze przyjęcie Jess przyjedziesz... - westchnęła, a ja opadłem na ławkę. Kompletnie wyleciało mi z głowy przyjęcie, o którym moja siostra nawijała jak najęta przy każdej możliwej okazji. Nie pamiętałem nawet dlaczego je urządzała...
- Tak mamo, pewnie, że będę. - powiedziałem
    Nie mogłem tego zrobić Jess, nie po tym co działo się ostatnio. Dzięki Sky inaczej patrzę na swoje relacje z Jess, ona wiedziała jak to jest stracić rodzeństwo, ja nie chciałem tego wiedzieć, bo sądząc po tym jak bardzo to przeżyła, ja też nie dałbym sobie rady.
    Wbrew pozorom wcale nie byłem silny. Byłem zwykłym wrażliwym chłopakiem, który uwielbiał muzykę i jeżeli ktoś uważał, że taki nie jestem, to był w błędzie. Przy Sky byłem sobą, ale nie do końca. Udawałem silniejszego niż byłem, ale ona tego potrzebowała. Przy niej musiałem być silny za nas oboje.
    Zamknąłem oczy odchylając głowę do tyłu i słuchając jak moja mama dokładnie wyjaśnia mi szczegóły jutrzejszego wieczoru. Starałem się słuchać jej uważnie i zapamiętać jak najwięcej, ale moje myśli cały czas zbaczały w kierunku Sky. Nie chciałem znów jej zostawiać. Nie teraz. Nie po tym co dziś powiedziała.
- Muszę kończyć mamo. Do jutra. - przerwałem rodzicielce i zanim zdążyła coś powiedzieć rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.
    Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w staw myśląc co powinienem zrobić. Nie mogłem nie pojawić się na przyjęciu Jess, ale nie chciałem zostawiać Sky samej, tym bardziej bez wyjaśnienia.
    Bez wahania podniosłem się z ławki i skierowałem do domu dziewczyny. Musiałem powiedzieć jej o wyjeździe i nawet jeżeli miało mnie nie być tylko przez jeden dzień, to powinna o tym wiedzieć.
    Duże brązowe drzwi otworzyły się, a moim oczom ukazał się ten sam mężczyzna, który podał mi adres jej ojca. Przez chwilę mierzył mnie wzrokiem, podobnie jak ja jego, a następnie odchrząknąłem i wziąłem głęboki wdech.
- Ja do Skyler. - powiedziałem spokojnie, a on wywrócił oczami.
- Na górze, drzwi na końcu korytarza. - powiedział otwierając drzwi szerzej.
    Byłem zdziwiony. Podał mi jej miejsce pobytu bez chwili wahania, podobnie było z adresem w Cirencester, to wyglądało tak, jakby się nią nie przejmował. Nie myśląc o tym dłużej wszedłem na górę i stanąłem przed drzwiami jej pokoju.
    Zapukałem, ale nikt nie odpowiedział, więc niepewnie nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Ku mojemu zdziwieniu pomieszczenie było puste i ciemne, ale przez uchylone drzwi łazienki wydostawała się smuga światła, oraz cichy szloch.
    Niepewnie podszedłem bliżej. Nie chciałem zastać jej w kłopotliwej sytuacji, ale z drugiej strony, płakała i nie mogłem tam nie zajrzeć. Z każdym krokiem niepewność wzrastała, a jej szloch stawał się głośniejszy.
    Wziąłem głęboki wdech i niepewnie zajrzałem do pomieszczenia, ale to co zobaczyłem sprawiło, że zamarłem. Stałem w drzwiach i wpatrywałem się w odwróconą do mnie plecami dziewczynę w głębokim szoku.
    To nie mogło dziać się na prawdę !


___________________
Hej, Haj, Heloł !
Misieeee ! Czaicie to ?
Dodałam po tygodniu xD
hahah lmao odbija mi, nie zwracajcie na to uwagi.
Chodzi mi o to, że ostatnio mam takie mega wahania nastrojów i raz tak jak teraz mi odbija, a za chwilę chcę wszystkich rozszarpać, żeby na koniec ryczeć w poduszkę.
W sumie to dobrze, że tak jest, bo jak mam doła, to bardzo dobrze pisze mi się tego bloga, bo jak jestem wesoła, to zwyczajnie nie potrafię napisać nawet jednego zdania.


Co tam jeszcze ...

WIEM !
W następny weekend rozdział prawdopodobnie się nie pojawi, bo jadę na wesele :P
Mój chrzestny NARESZCIE się żeni, so... cały tydzień będę miała masę pracy, bo będę tam pomagać im, a w niedzielę raczej nic nie napiszę...

DOMINIKO !
Mój Aniołku <3
Tęsknię za naszymi rozmowami na Skype ;c
A teraz raczej nie pogadamy, bo ja nawet laptopa nie włączam ostatnio ;c


Dziś znów bez zdjęcia, bo nie chce mi się szukać. So Sorry ;p

Love,
Paula <3

piątek, 8 sierpnia 2014

Chapter 17

- Jak się z tym czułaś ?
- Lepiej. Zdecydowanie lepiej.


        Skyler's Pov:
    Od momentu w którym opowiedziałam wszystko Sykes'owi wiele się zmieniło. Co prawda od tego dnia minął zaledwie tydzień, ale praktycznie wszystko się zmieniło w naszych relacjach.
    Nie lubiłam mówić, a on to rozumiał i nasze spotkania w parku zazwyczaj ograniczały się do jego opowiadania o tym, co robił przez cały dzień, lub o tym jak wyglądało jego dzieciństwo. Słuchałam o tym jak mówił o przyjaciołach i trasach koncertowych, opowiadał mi o fankach i o nowej płycie.
    Za każdym razem gdy zaczynał mówić w jego głosie dało się wyczuć entuzjazm. Nie potrafił ukrywać swoich emocji i za każdym razem dostrzegałam jak bardzo kocha to co robi.
    Ciekawiło mnie tylko dlaczego na każde nasze spotkanie w parku przychodził w ciemnych rzeczach, bluzie z kapturem i do tego zawsze był ubrudzony ziemią, ale nie pytałam. Nie odzywałam się oprócz "cześć" i "Bye". Lubiłam go słuchać, a mówienie nie było dla mnie łatwe.
    Białe róże które mi dawał stały na stoliku obok łóżka w wazonie i przybywało ich coraz więcej. I co prawda niektóre już zwiędły, ale cały czas przybywały kolejne, a każda róża była dla mnie równie ważna. Każda symbolizowała kolejne spotkanie.
    Ciemne alejki parku powoli zaczynały rozświetlać stojące przy nich latarnie, a po chwili jasna poświata otuliła nawet miejsce w którym siedziałam. Nie była na tyle jasna, żeby można było dostrzec szczegóły, ale wystarczająca, żeby nie siedzieć w kompletnym mroku.
    Noc zapowiadała się niezbyt ciekawie, chłodny wiatr rozwiewał moje włosy, ciemne chmury zakryły niebo już kilka godzin temu i nadal były nad miastem, przez co ani księżyc ani gwiazdy nie były widoczne i noc wydawała się o wiele bardziej ponura niż zwykle.
    Wtedy zobaczyłam Jego. Szedł przez opustoszałe alejki parku w czarnych ciuchach z kapturem na głowie. Mimo, że w tych ubraniach nie przypominał Nathana którego poznałam, to nadal chodził w ten sam sposób. Nieco... kaczkowaty ? Lub bardziej podobny do pingwina ? Nie wiem. Ale jednocześnie wyluzowany i pewny siebie. Nie potrafiłam tego opisać, ale tak chodził tylko Nathan Sykes.
- Cześć Aniołku. - powiedział siadając obok mnie i posłał mi uśmiech wyciągając w moim kierunku białą różę. - Dla Ciebie. - uśmiechnął się.
    Wzięłam kwiat i spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz. Niesamowite jak bardzo był inny niż ja, a mimo wszystko "dogadywaliśmy" się.
- Dziękuję Nath. - powiedziałam i przeniosłam wzrok na różę. Opuszkami palców prawej ręki delikatnie dotknęłam białych płatków i na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech, którego nie potrafiłam ukryć. Nie umknęło to uwadze Nathana, który wpatrywał się we mnie.
- Chcesz dziś pogadać ? - zapytał uprzejmie.
- Nie wiem. - odpowiedziałam cicho i wbiłam wzrok w staw przed nami.
   

       
- Co czułeś ?
- Byłem szczęśliwy. Zwyczajnie szczęśliwy.



        Nathan's Pov:
    Zamknąłem na chwilę oczy i wziąłem głęboki wdech. Powoli sytuacja zaczynała mnie przytłaczać, ale nie mogłem pokazać tego przy Sky. Ona potrzebowała mnie, ale nie tego słabego. Musiałem być silny za nas oboje, a w tamtej sytuacji to nie było łatwe.
- Dlaczego teraz nic nie mówisz ? Myślałem, że już to jest za nami ? - zapytałem cicho.
    Dręczyło mnie to od dłuższego czasu, właściwie od powrotu z Cirencester. Sky wróciła wtedy ze mną i przez całą drogę nic nie mówiła, a potem praktycznie jakbyśmy cofnęli się na sam początek.
- Nie łatwo jest zacząć mówić gdy przez pięć lat gadasz tylko z kotem. Nie lubię mówić. To... Dla mnie to zdecydowanie za trudne. - powiedziała nie patrząc na mnie.
- Masz kota ? - zapytałem. Zanim zdążyłem skarcić się w myślach za zapytanie o tak głupią rzecz w tak poważnej chwili usłyszałem jej śmiech.
    Zszokowany nie wiedziałem co mam zrobić. Moje usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu, gdy wpatrywałem się w jej rozbawioną twarz. Pierwszy raz słyszałem jej śmiech i był to niesamowity dźwięk. Po chwili przestała się śmiać, ale nadal z uśmiechem spojrzała na mnie i pokiwała głową.
- Tak. Mam kota. - powiedziała i znów odwróciła wzrok.
    Przez chwilę rozważałem co powinienem powiedzieć. Nie byłem pewien jak zareaguje na kolejne pytania, więc postanowiłem się jeszcze wstrzymać z ich zadawaniem i zacząć rozmowę od czegoś neutralnego jak pogoda, ulubiona muzyka czy filmy. Wiedziałem, że to błache sprawy, ale ja chciałem o niej wiedzieć wszystko, począwszy od właśnie ulubionego koloru, a skończywszy na tym jaki jest według niej sens istnienia świata. Wiedziałem, że tylko wiedząc o niej dostatecznie dużo będę mógł jej pomóc.
- Chyba będzie padać. - powiedziałem zerkając w niebo, a ona spojrzała na mnie kpiąco, na co się uśmiechnąłem i spojrzałem na nią.
- No co ? - zapytałem, a ona pokiwała z niedowierzaniem głową. - Pogoda to dobry temat do rozmowy Aniołku. Ale skoro nie chcesz o niej rozmawiać to nie. Powiedz... Czego słuchasz ? - zapytałem wskazując głową na leżący na ławce telefon z podłączonymi słuchawkami.
    Zanim odpowiedziała jeszcze przez chwilę wpatrywała się w staw z tą samą obojętnością co zwykle. Zadziwiające było jak doskonale maskowała swoje emocje i czasem jej nawet tego zazdrościłem. Gdy spojrzała na mnie w jej oczach dostrzegłem wachanie. Widocznie bała się powiedzieć wszystkiego. Jakby analizowała coś w głowie.
- Lubię Imagine Dragons, Coldplay, This Century, Demi Lovato. - powiedziała cicho, ale przez to, że byliśmy w pustym parku w nocy, to jej głos zdawał się być głośniejszy.
- Też lubię Coldplay. - powiedziałem, a ona odwróciła wzrok.
- The Wanted też lubię. - dodała, a ja się uśmiechnąłem.
    Zaczęła nerwowo obracać w dłoniach różę, którą jej dałem jakby nagle coś ją zdenerwowało. Przez chwilę oboje milczeliśmy, ale potem się odezwała.
- Cały czas wracam do tej piosenki, którą mi zadedykowałeś. - powiedziała.
- Zrobiłem to raz i zrobiłbym to znowu jeżeli to mogłoby ci pomóc Aniołku. Ja ci pomogę. Zrobię wszystko, żebyś poczuła się lepiej, żebyś stanęła na prostej i ruszyła do przodu. Nie chcę, żebyś zapomniała o wszystkim, ale żebyś się z tym pogodziła i wtedy będzie lepiej. Ja będę twoją siłą w tym wszystkim. Obiecuję. - powiedziałem pewnie, a ona westchnęła.
- Już nią jesteś. - odpowiedziała, a ja uśmiechnąłem się do niej.
    Byłem niesamowicie szczęśliwy, że tak myślała. To wszystko co się działo wokół mnie przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie przy niej. Mogłem dla niej zrobić wszystko, żeby tylko jakoś jej pomóc i cieszyłem się, że to zauważała.
- To dla mnie wiele znaczy Sky. Wiem, że przed nami jeszcze długa droga, ale jestem pewien, że nam się uda i pomogę ci. - powiedziałem, a ona w odpowiedzi posłała mi delikatny, ale szczery uśmiech.
    Nic więcej nie powiedziała. Przez resztę wieczoru siedziała wpatrzona w staw i od kiedy wiedziałem co się stało, sam też zacząłem wpatrywać się w niego inaczej niż wtedy. Teraz mogłem sobie wyobrazić unoszącą się na wodzie zabawkę, małego chłopca, którego widziałem na fotografii, ale wolałem tego nie robić.
    Za każdym razem gdy te obrazy pojawiały się w mojej głowie moje ciało pokrywała gęsia skórka. To było okropne i nawet nie potrafiłem sobie wyobrazić jak ona się później czuła. Nie wyobrażam sobie, że miałbym stracić Jess.
    Ostatnio ją zaniedbywałem, nie widywaliśmy się zbyt często, ale była moją małą siostrzyczką i kochałem ją. Po tym co usłyszałem od Sky zupełnie inaczej zacząłem patrzeć na schemat mojej rodziny, dokładniej analizowałem nasze relacje. Miałem świadomość, że powinienem bardziej dbać o mamę i Jess.


________________________
Hej Misie !
Dawno mnie nie było.
Tak wiem. Jesteście na mnie wściekłe, ale mam nadzieję, że troszeczkę mnie zrozumiecie. Są wakacje, jest ciepło i przepraszam, że to napiszę, ale wolę wychodzić z koleżankami niż spędzać całe dnie przed laptopem i pisać. Uwielbiam to, ale życie nie kończy na pisaniu bloga i nie ważne jak bardzo to kocham, to mam też życie prywatne, a te wakacje chcę zapamiętać i korzystam z każdej okazji, żeby wyjść.
Organizuję właśnie ognisko i nie mam czasu, bo muszę wszystko ogarnąć (skosić trawę, posprzątać, przygotować żarcie itd.) i kompletnie nie mam czasu, do tego szykuję się do malowania w pokoju, które będzie w poniedziałek, ognisko we wtorek i tak dalej... Do tego pochłonęły mnie książki i właśnie z nimi spędzam późne wieczory i noce. Kompletnie nie mam czasu na komputer. Na TT wchodzę tylko z telefonu, laptopa nawet nie włączam, spędzam czas ze znajomymi i nie miejcie mi za złe, że nie dodaję rozdziałów jak wcześniej, bo to wszystko się unormuje jak tylko zacznie się szkoła, bo wtedy mam chociaż wieczory wolne so... siadam i piszę.
Poza tym... ostatnio mam zbyt dobry humor, żeby pisać to opowiadanie. Zwyczajnie nie potrafię pisać o tym jak Sky miała beznadziejnie w życiu, podczas gdy śmieję się z byle powodu i uśmiech nie schodzi mi z twarzy.

Rozpisałam się znowu. Już się streszczam.

DOMIŚ ! LOULOU !
Ja do Ciebie !
Jaka jest nazwa shippu Cassie i Zayn'a ?
Cayn czy Zassie ? Bo ja shippuję, ale nawet nie wiem co xD
I przepraszam za moje komentarze...
Mam taki dobry humor, że praktycznie codziennie mi odbija.
Wybacz.
Kocham Cię <3


Wracając, to rozdział nudny i jakiś taki sobie, ale w sumie teraz to będzie takie jakby budowanie napięcia xD O co mi chodzi sami niedługo zobaczycie :)
Mam nadzieję, że was nie zawiodę.
Koniec już niedługo, więc chcę wiedzieć jak wy sobie to wyobrażacie :)
Będzie dobrze, będzie źle, ktoś umrze, wszyscy umrą, wszyscy będą żyli, happy end, czy wręcz przeciwnie. Sky sama w którymś rozdziale stwierdziła, że dla niej Happy End nie istnieje, a co wy o tym myślicie.
Może ktoś zgadnie co ja planuję ;)


Kocham Was ♥

niedziela, 20 lipca 2014

Chapter 16

- Byłaś gotowa ?
- Nie, ale musiał wiedzieć. Zasługiwał na to.


        Skyler's Pov:
    Zasługiwał na to, żeby dowiedzieć się wszystkiego. Był przy mnie i pomógł mi nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Dzięki niemu coraz rzadziej sięgam po żyletkę, przez ostatni czas, niemal za każdym razem rezygnowałam z tego przypominając sobie wyraz jego twarzy, gdy widział bandaże.
    Nie zawsze to pomagało i nowe blizny pojawiły się na moich nadgarstkach, ale zdecydowanie mniej niż zazwyczaj. Mimo swoich problemów, które miał, bo przecież każdy ma jakieś problemy, on chciał pomóc mi. Byłam mu za to wdzięczna i wiedziałam, że powinien znać prawdę.
    Wpatrywał sie we mnie wyczekująco, nawet z niedowierzaniem, a ja próbowałam uporządkować myśli, chciałam jakoś ułożyć sobie w głowie to co miałam mu powiedzieć. Ciągle miałam w głowie tą piosenkę, którą zaśpiewał w radio.
- Dziękuję. Za piosenkę. - szepnęłam zerkając na niego.
- Mam nadzieję, że zrozumiałaś co chciałem przez to powiedzieć ? Aniołku, jestem tu bo chcę ci pomóc, będę twoją siłą, będę przy tobie i pomogę ci przez to wszystko przejść, pomogę ci stanąć na nogi. - powiedział
- Dziękuję. - powtórzyłam, a on się uśmiechnął i wskazał na zdjęcie.
- Kto to ? - zapytał.
    Głośno wypuściłam powietrze z płuc i spojrzałam przed siebie. Drzewa odgradzały nas od całego świata, byliśmy tylko my i miejsce, które tak wiele dla mnie znaczyło, miejsce w którym zdarzyło się coś, co sprawiło, że stałam się taka zamknięta w sobie.
    Wiatr delikatnie poruszał liśćmi, a na powierzchni wody utworzyły się delikatne fale. Gdyby jeszcze padał deszcz, to wszystko wyglądałoby tak jak tamtego pamiętnego dnia. Mimowolnie spojrzałam w niebo i zauważyłam, że pokrywają je ciemne chmury.
- To Gregory. Mój brat. - szepnęłam.


- Czego się spodziewałeś ?
- Prześladowania w szkole, problemów z rówieśnikami, ale nie TEGO !


        Nathan's Pov:
    Wpatrywałem się w nią, chcąc, żeby kontynuowała. Nie wiedziałem jeszcze nic, oprócz tego, że ma brata, ale to nic nie wnosiło. Musiała powiedzieć coś więcej, bo nie potrafiłem jej pomóc bez informacji na ten temat. Wpatrywała się w wodę i po chwili zaczęła mówić.
- Trochę ponad pięć lat temu gdy wróciłam do domu zastałam rodziców kłócących się. Miałam wrócić dwie godziny później, ale film okazał się beznadziejny i cała paczką wróciliśmy do domów. Wtedy dowiedziałam się, że matka zdradza ojca. Nie chciałam w to wierzyć, tym bardziej, że oboje chcieli rozwodu. Zamknęłam się w pokoju i płakałam całą noc. Nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Matka się wyprowadziła, ale po kilku tygodniach przyjechała po mnie i Gregory'ego. Mały miał wtedy 4 lata i wszędzie za mną chodził. Nawet tutaj. Przez tamte krzaki jest blisko do mojego domu. Nie chciałam jechać do Londynu, nie chciałam zostawiać tu wszystkiego, więc pokłóciłam się z matką, a ona zamknęła mnie w pokoju i powiedziała, że wypuści mnie jak się spakuję. Byłam wściekła i żeby zrobić jej na złość to się nie pakowałam. Nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję. Jakąś godzinę później zaczął padać deszcz, lało jak z cebra, a ja siedziałam na parapecie i patrzyłam na deszcz. Gdy usłyszałam jak rodzice znów się kłócili chciałam już zakładać słuchawki, ale usłyszałam imię małego, a potem gdy posłuchałam lepiej okazało się, że nie ma go w domu, że zniknął. Bałam się o niego. Wiedziałam, gdzie mógł pójść, bo tak samo jak ja kochał to miejsce, więc wyszłam przez okno, trochę się poobijałam i cała ubrudziłam, ale wtedy nie czułam bólu. Przybiegłam prosto tutaj. Rodzice chyba zorientowali się, że uciekłam, bo słyszałam ich krzyki i chyba nawet mnie gonili. Nie zwracałam na to uwagi. Gdy tu przybiegłam zobaczyłam... - przerwała i ukryła twarz w dłoniach, a jej głos się załamał.
    Słuchałem uważnie każdego jej słowa i nie wiedziałem co mam robić. To co mówiła tak bardzo mnie zszokowało, że nie byłem w stanie wykonać żadnego ruchu. Bałem się odzywać, żeby ona nie przestała mówić. Chciałem wiedzieć wszystko, a póki co ona mówiła. Nie mogłem tego zmarnować.
    To co działo się w jej życiu było zupełnie odmienne do tego co działo się w moim. Nie znałem nikogo, komu przytrafiłoby się coś takiego. Bałem się co powie dalej, bo sądząc po tym jak jej głos zadrżał na koniec wypowiedzi to było coś strasznego. Miałem wrażenie, że to właśnie przez to "coś" ona tak bardzo się zmieniła.
    Nie potrafiłem sobie wyobrazić jej w kinie, otoczoną przyjaciółmi, a z tego co mówiła to wcześniej miała przyjaciół. Nie potrafiłem sobie wyobrazić jak krzyczy na matkę, jak się z nią kłóci. Tak bardzo się zmieniła od tamtego czasu...
- Zobaczyłam tylko jak on leży na wodzie... Nie ruszał się Nath. On nie żył. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Rzuciłam sie do tej głupiej wody, żeby go wyciągnąć, na brzegu próbowałam go ocucić. Był taki mały, taki bezbronny, taki... zimny. Nie żył. Nie zauważyłam nawet kiedy zaczęłam płakać. Gdy przybiegli rodzice nie chciałam go puścić. Pamiętam, że uparcie ściskałam jego koszulkę z logiem Supermana. Uwielbiał superbohaterów. Spiderman i Superman byli dla niego najfajniejsi. Gdy tato odciągnął mnie od niego i posadził właśnie na tej ławce wpatrywałam się w ten staw i wiesz co zobaczyłam ? To. - powiedziała i podała mi figurkę Spidermana.
    Wziąłem ją i wpatrywałem się w staw. Oczami wyobraźni widziałem wszystko to co ona opowiadała. W moich oczach pojawiły się łzy na samą myśl tego, co ta dziewczyna przeszła. Chciałem ją objąć, przytulić do siebie i zapewnić, że jestem przy niej, ale wiedziałem, że jeszcze nie skończyła mówić.
- Wiesz co jest najgorsze ? - zapytała pociągając nosem i ocierając policzki z łez, ale po dosłownie kilku sekundach słone krople znów popłynęły po jej twarzy. Pokiwałem przecząco głową, ale zdałem sobie sprawę, że na mnie nie patrzy, więc szybko się poprawiłem i zaprzeczyłem.
- To była moja wina. Gdybym nie pokłóciła się z rodzicami, to poszłabym tam i on nie wpadłby do tego stawu, nie pozwoliłabym wejść mu na to drzewo z którego spadł. Uratowałabym mu życie, a tak, przez moją głupotę on nie żyje. Gdybym chociaż zamiast siedzieć obrażona na cały świat pakowała się, to matka otworzyłaby te drzwi i on nadal by żył. Gdybym wyszła przez to okno szybciej Greg nadal byłby tutaj. - powiedziała, i rozpłakała się.
    Wpatrywałem się w nią oszołomiony. Straciła brata i jeszcze to ona go znalazła. Obwiniała się o coś, na co nie miała wpływu, i to było najgorsze. Zaczynałem rozumieć, dlaczego stała się taka. Zaczynałem rozumieć, czemu zamknęła się w sobie.
    Przysunąłem się bliżej niej i położyłem swoją dłoń na jej ściskając ją delikatnie. Popatrzyła na mnie, więc szybko otarłem swoje policzki z łez. Nie wiedziałem, w którym momencie jej historii zacząłem płakać.
- To nie była twoja wina Aniołku. Tak bardzo mi przykro, że musiałaś przez to przechodzić. Tak bardzo chciałbym ci jakoś pomóc, ale musisz mi pozwolić. Tak bardzo chciałbym, żebyś poczuła się lepiej, ale nie mam pojęcia co mogę zrobić. - powiedziałem.
- Przytul mnie. Proszę. - szepnęła.
    Przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w szczelnym uścisku. Płakała w mój tors, sam też płakałem. To co przytrafiło się jej nie powinno spotkać nikogo na tym świecie, a zwłaszcza takiej delikatnej osoby jak ona.
    Nie wiedziałem jak mam jej wytłumaczyć, że to nie była jej wina, ale wiedziałem, że muszę to zrobić, wiedziałem, że gdy ona to zrozumie, to będzie jej łatwiej, że to będzie kluczowe, żebym mógł jej pomóc.
    Nawet nie zorientowałem się, że zaczęło padać, dopóki moje ubranie nie zrobiło się cięższe, a z włosów nie zaczęły skapywać kropelki wody. Byłem tak zamyślony, że nie zwróciłem uwagi na to, że moknę.
- Chodźmy stąd. Pada. - powiedziałem, a ona odsunęła się ode mnie i schowała zdjęcie i figurkę do małej drewnianej szkatułki.
- Wezmę. - wyciągnąłem do niej rękę, a ona niepewnie mi ją podała.
- Pomogę Ci Sky. Obiecuję, że ci pomogę. - powiedziałem

__________________________________

Hej Misie <3
Rozdział 16 za nami, a co za tym idzie coraz bliżej koniec opowiadania !
Nadal zastanawiam się nad napisaniem drugiej części tego opowiadania.

Wiecie już co się stało SKY !
Jezu, ale dziwnie mi się to pisało.
Serio... Tak jakoś głupio, bo ona tak strasznie dużo mówiła !
Ta część skończy się około 20 rozdziału, więc... No już niedługo :)

Jutro muszę wstać o 4.00 rano, bo jadę do wuja rwać ogórki... Jak ja się z tego cieszę ... Czujecie ten sarkazm ? Taaa.... Uwielbiam mieszkać na wsi, serio, bo mam sporo miejsca na spacery i wgl, ale nienawidzę zrywania ogórków... To takie męczące i plecki bolą :(
Ale mniejsza o to.


DOBRA, TERAZ TAK. ROZDZIAŁ JEST DLA KOLOL OWEJ !
GDYŻ, IŻ, PONIEWAŻ MAM SOBIE TAKI KAPRYS I CHCĘ ZADEDYKOWAĆ JEJ.

WIADOMO, ŻE CAŁE OPOWIADANIE JEST DLA MOJEJ DOMINIKI, ALE TEN ROZDZIAŁ TEŻ DLA KOLOL OWEJ ;)


Co myślicie ?
Nath da radę jej pomóc po tym co usłyszał ?


Macie tu słodziaka jeszcze :

Awww *.*




Love,
Paula

piątek, 11 lipca 2014

Chapter 15

- Czemu tam chodziłaś skoro to kosztowało Cię aż tak wiele ?
- Tam czułam jego obecność, to chyba wystarczający powód prawda ?


        Skyler's Pov:
    Było południe, gdy weszłam do parku z drewnianym pudełeczkiem w dłoniach. To dokładnie tego dnia mijała rocznica tego okropnego wydarzenia, które mnie zmieniło. Chciałam na chwilę wyrzucić te wszystkie wspomnienia z głowy, chociaż na chwilę wyrzucić z głowy obraz Jego szczęśliwej twarzy i nie dlatego, że nie mogłam tego znieść, bo uwielbiałam wspominać dzieciństwo, ale dlatego, że chciałam się uwolnić od okropnego bólu rozrywającego mnie na kawałeczki od wewnątrz.
    Gdy zamykałam oczy widziałam jego roziskrzone brązowe oczy, które zawsze z tą samą dziecięcą ciekawością wpatrywały się we wszystkie nowe rzeczy, widziałam te potargane blond włosy, które wpadały mu na czoło, przez co zabawnie marszczył nos, widziałam jego szeroki uśmiech.
    Szybko potrząsnęłam głową chcąc wyrzucić z niej ten obraz i przyspieszyłam kroku, żeby jak najszybciej znaleźć się na ławce, która od zawsze była moim schronieniem od całego świata. Wtedy uciekałam w to miejsce, żeby marzyć, teraz, żeby wspominać, myśleć.
    Usiadłam na ławce jak codziennie od prawie dwóch tygodni i położyłam obok siebie pudełko. Była ładna pogoda, słońce odbijało się od powierzchni stawu i wyglądało to pięknie, ptaki wesoło ćwierkały wśród gałęzi, ale nie potrafiłam się z tego cieszyć.
    Wyjęłam z pudełka figurkę Spidermana i wpatrywałam się w nią chwilę, aby zaraz schować ją ponownie i podciągnąć kolana pod brodę. Słone łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Tęskniłam za nim.
    Przez te dni, kiedy byłam w Cirencester na ławce brakowało mi Nathana. Jego obecność sprawiała mi przyjemność i chociaż czasem zdecydowanie za dużo mówił to tęskniłam za nim. Potrzebowałam go i nie wiem kiedy to się stało, ale stał się dla mnie kimś ważnym, kimś komu zaufałam.
   



- Czego oczekiwałeś ?
- Nie wiem. Wszystko było takie spontaniczne...


        Nathan's Pov:
    Zamknąłem oczy i wcisnąłem dzwonek stojąc na schodach domu, w którym byłem tylko raz. Co prawda nie miałem 100% pewności, że to tu, ale postanowiłem spróbować. Nie wiedziałem czemu tu przyszedłem. Musiałem się czegoś dowiedzieć, a to było chyba jedyne wyjście.
    Brązowe drzwi otworzyły się, a w progu stanęła kobieta, miała blond włosy i wyglądała na jakieś 40 lat. Wpatrywała się we mnie w oczekiwaniu, więc wziąłem głęboki wdech zanim zacząłem mówić. Denerwowałem się i próbując to ukryć włożyłem dłonie w kieszenie.
- Dzień dobry. Jest może Skyler ? - zapytałem niepewnie, a ona spojrzała na mnie jak na wariata.
- Skąd ją znasz i kim jesteś ? - zapytała mierząc mnie wzrokiem.
- Umm... Poznałem ją w parku i dawno jej nie było, więc zacząłem się martwić. - powiedziałem przestępując z nogi na nogę. - A ja jestem Nathan. - dodałem.
- Nie ma jej. - powiedziała.
    Była nieprzyjemna. Sky nigdy o niej nie mówiła, poza tym, że nie uznaje jej za rodzinę i że nic dla niej nie znaczy. Na początku zastanawiałem się jak można coś takiego powiedzieć o matce, ale ta kobieta wcale nie wyglądała na miłą mamusię.
- A wszystko z nią dobrze ? - zapytałem, a ona prychnęła.
- Dobrze ? Z nią ? Skąd mam wiedzieć ! - krzyknęła na mnie.
- Wszystko dobrze kochanie ? Na co krzyczysz ? - obok niej pojawił się jakiś facet, który zmierzył mnie wzrokiem.
- Szuka Skyler. - powiedziała do niego i wskazała na mnie, a potem weszła do środka.
- Jest w Cirencester. - powiedział facet.
- A mógłby pan... Umm... Dać mi jej numer, albo nie wiem... Adres pod jakim się zatrzymała ? To ważne. - powiedziałem.
    Musiałem ją zobaczyć. Przez tą krótką rozmowę z jej matką zaczynałem się o nią martwić jeszcze bardziej, tym bardziej teraz... Powoli zacząłem łączyć fakty. Gdy byłem tu wcześniej dzwonił telefon i John miał ją zawieźć do jakiegoś Tristana, czyli ten facet to pewnie John, a ten Tristan mieszka w Cirencester...
    Nawet nie zauważyłem, że facet wszedł do środka, a potem wyszedł, dopóki nie wyciagnął w moją stronę kartki, a gdy tylko ją chwyciłem wszedł do środka i zamknął drzwi bez słowa. Byłem w totalnym szoku tym wszystkim co miało miejsce przed chwilą... Biedna Sky...
    Szybko rzuciłem okiem na kartkę i niemal pobiegłem do samochodu. Chciałem jak najszybciej się tam znaleźć i przekonać się, co się z nią dzieje. Zerknąłem na leżącą na siedzeniu pasażera białą różę i uśmiechnąłem się sam do siebie. Byłem już tak blisko... Wpisałem w GPS adres i ruszyłem.
    Gdy zatrzymałem się pod ładnym białym domem dopiero dotarło do mnie co zrobiłem. Przejechałem spory kawałek drogi, żeby ją zobaczyć. Tak bardzo się o nią martwiłem, że nie myślałem racjonalnie. Musiałem się upewnić, że nic jej nie jest, a to był jedyny sposób.
    Wysiadłem z samochodu i powoli podszedłem do drzwi. Denerwowałem się chyba nawet bardziej niż przed wizytą w jej domu w Londynie. Ręce zaczęły mi się trząść, a serce zaczęło bić zdecydowanie szybciej niż powinno.
    Niepewnie zapukałem, a po chwili w drzwiach pokazała się kobieta w wieku około 45 lat i przyjaznym uśmiechu na ustach. Odchrząknąłem, bo niemal czułem jak mój głos mógłby zadrżeć.
- Dzień dobry. Czy zastałem Skyler ? - zapytałem niepewnie. Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Skyler ? - zapytała marszcząc brwi.
- Umm.. Tak. Skyler Jenkins. Przepraszam, ale widocznie pomyliłem adres. - powiedziałem i chciałem odejść.
- Nie, zaczekaj. To dobry adres. Zdziwiłam się tylko, że jej szukasz. Wiesz... Ona raczej nie ma przyjaciół. Nie ma jej teraz. Jak zwykle jest w parku. - powiedziała.
- A gdzie ten park ? - zapytałem
- A musisz iść prosto w tamtym kierunku, ale nie znajdziesz jej. Chowa się na takiej ławce nad stawikiem. Zaczekaj chwilę. - powiedziała i odwróciła się w kierunku domu.
- TOM ! Zaraz wrócę ! - zawołała i wyszła zamykając za sobą drzwi.
- Jej ojciec jest jeszcze w pracy, pewnie sam chętnie zaprowadziłby cię do niej. Tak trudno do niej dotrzeć po tym wszystkim. - westchnęła
- Po czym ? - zapytałem
- Nie powiedziała ci ? - zdziwiła się. - Ja też nie mogę. Ale zaprowadzę cię. Chodź. - powiedziała i ruszyła. W porę przypomniałem sobie o róży i pobiegłem do auta.
    Kobieta spoglądała na mnie z szerokim uśmiechem, gdy szliśmy razem w stronę parku, potem zerknęła na różę i jej uśmiech się poszerzył, ale nic nie mówiła. Była zupełnie inna niż ta kobieta, która otworzyła mi drzwi w Londynie.
- Proszę pani, czy ona... zawsze mówi tak mało ? - zapytałem nie wytrzymując już. Musiałem dowiedzieć się czegoś więcej.
- Ona nic nie mówi. Do mnie nic nie powiedziała jeszcze, do swojego ojca od tej tragedii też nic, poza kilkoma słowami ostatnio, po tym wszystkim nic nie mówi. A z tobą rozmawia ? - zdziwiła się.
- Nie za dużo. - przyznałem.
- Jak to zrobiłeś ? - zdziwiła się i przystanęła.
- Nie wiem. - uśmiechnąłem się mimowolnie i też przystanąłem.
- Teraz musisz iść tą alejką do końca, potem będzie taka wydeptana ścieżka w lewo, zaprowadzi cię do rzeczki i mostku, przechodzisz przez mostek i idziesz cały czas prosto, za krzakami będzie ona. - powiedziała i wskazała mi alejkę.
- Dziękuję pani. - uśmiechnąłem się i biegiem ruszyłem we wskazanym przez kobietę kierunku.
    Nie mogłem się doczekać kiedy ją spotkam, a świadomość, że tylko ze mną rozmawiała dała mi tyle szczęścia, że sam się nie spodziewałem, że to możliwe. Aniołek był już tak blisko mnie i nie mogłem uwierzyć, że jestem w Cirencester.
    Nawet nie zorientowałem się, że jestem tak blisko, dopóki nie zobaczyłem znajomej sylwetki na ławce tuż obok stawiku. To miejsce tak bardzo przypominało to w Londynie, że aż się zdziwiłem. Stałem na skraju tej polanki i wpatrywałem się w nią przez chwilę, ale zaraz dotarło do mnie, że ona się trzęsie. Dzielący nas dystans pokonałem jak najszybciej i stanąłem przy ławce.
- Cześć Aniołku. - przywitałem się nieco zmęczony.
    Przeniosła na mnie wzrok i widząc jej zdezorientowanie lekko się uśmiechnąłem i usiadłem obok niej wyciągając w jej stronę różę.
- Biała róża dla Aniołka. - powiedziałem, a ona przyjęła ją ocierając policzki z łez, ale to nic nie dało i zaraz kolejne słone krople wyznaczyły ślady na jej zaczerwienionej od płaczu skórze.
- Nie płacz. - powiedziałem miękko, a ona pociągnęła nosem i obróciła w palcach kwiat.
- Co tu robisz Nathan ? Nie powinno cię tu być. - szepnęła drżącym głosem.
- Ale jestem. Wróciłem wcześniej i martwiłem się o ciebie i poszedłem do twojego domu. - powiedziałem, a ona spuściła wzrok.
- Powiedzieli ci ? - zapytała nie patrząc na mnie.
- W Londynie dostałem tylko adres tego domu w tym mieście, a tu dowiedziałem się, że tylko ze mną rozmawiasz. - powiedziałem, a ona spojrzała na mnie i kiwnęła głową.
- Tylko tobie ufam. - szepnęła, a ja niepewnie położyłem swoją dłoń na jej.
- To wiele dla mnie znaczy. - powiedziałem. - Czemu płaczesz ? - zapytałem, a ona odsunęła swoją dłoń i sięgnęła do leżącego między nami drewnianego pudełka, z którego wyjęła zniszczoną fotografię i podała mi.
- Powinieneś wiedzieć. - szepnęła.
    Właśnie miałem dowiedzieć się wszystkiego i nie mogłem w to uwierzyć. Otworzyła się przede mną. Ufa mi. Wpatrywałem się w blondynka na fotografii, który mógł mieć z 4 latka. Miał takie same jak ona brązowe oczy. Był uroczy.
    Zerknąłem na nią. Była zdenerwowana, jej dłonie trzęsły się, dolna warga drżała, a klatka piersiowa unosiła się i opadała dużo szybciej niż normalnie. Bałem się tego co usłyszę.


_______________________
HEJKA MISIE !
Macie kolejny rozdział !
Nathan pojechał do Skyler ! Spodziewaliście się tego ?
Sykes i jego genialne pomysły sprawiły, że w następnym rozdziale dowiecie się wszystkiego o przeszłości Sky, a mówiąc wszystkiego mam na myśli dlaczego jest taka, trochę o dzieciństwie i o rodzicach. Uprzedzam, Sky będzie dużo mówiła w następnym rozdziale, ale wy chyba na to czekaliście :)
Rozdział pisany przy płycie Unbroken - Demi Lovato.





Powstawał pod czujnym okiem mojego nowego kociaka - Psotki (nie wymyślałam jej imienia, bo już miała jak ją dostałam, a chciałam nazwać inaczej, ale to do niej idealnie pasuje, bo tylko psoci). Kilka razy moja kotka wskoczyła mi na klawiaturę laptopa i atakowała ekran, ale potem zaczęła atakować plakat The Wanted, ale nie ucierpiał całe szczęście ;) Jej zdjęcie znajdziecie na moim IG ;) Moja nazwa: pauline97x

Jak wam mijają wakacje ?
Ja się nudzę i już chyba po raz 10 oglądałam Dary Anioła - Miasto Kości, ale kocham ten film i w sumie to chyba obejrzę kolejny raz. Ten film ma GENIALNY soundtrack ! Heart By Heart jest najcudowniejsza, ale piosenka Jessie i duet Nath'a i Ari też super.
Planuję sobie z bratem zrobić któregoś dnia noc filmów, bo w sumie to on jest strasznie głupi, ale czasem można z nim pogadać i się pośmiać. Młodszy jest równie denerwujący, ale nie ważne... Jak chciałam ich oddać Dominice, to nie chciała xD A już nawet chciałam dopłacać :)

Wracając do rozdziału.
SKY I NATH ZE SOBĄ ROZMAWIAJĄ!
A za jakieś 5 rozdziałów będziecie jeszcze bardziej zdziwione, to mogę wam zagwarantować ;p
No może nawet 3-4. Nie wiem jak rozpiszę akcję :)
Nawet LouLou nic o tym nie wie, więc hue hue hue będzie NIESPODZIANKA ! ;)
Miałam już w tym pisać o jej przeszłości, ale rozpisałam się jeżeli chodziło o drogę do Cirencester i rozmowę z jej krewnymi :D





Znowu się rozpisałam xD




Jeżeli macie jakieś pytania, to zapraszam na mojego Twittera macie go też w zakładkach ;)

Love,
Paula ♥

środa, 9 lipca 2014

Chapter 14

- Co czułeś Nathan ? Co dokładnie czułeś ?
- Strach. Ogromny, wszechogarniający strach. Tak bardzo się bałem...


        Nathan's Pov:
    Trasa była niesamowita, ale przez to, że Max'a totalnie rozłożyła grypa, a Jay złamał nogę potykając się na schodach Starbucksa z kubkiem swojej  ulubionej kawy, przy czym jeszcze się poparzył, to z naszej trasy nici i już po tygodniu byliśmy w Londynie.
    Zaraz po tym jak zaśpiewałem I'll Be Your Strength dla Aniołka posypały się pytania na które wolałbym nie odpowiadać, ale niestety musiałem. Starałem się jakoś wymijająco, ale tak, żeby im wydawało się, że wiedzą wystarczająco, bo nie chciałem ściągać na siebie uwagi.
    Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeżeli paparazzi będą za mną biegać, to znajdą Sky i wtedy to jej nie dadzą żyć, a ona według mnie miała wystarczająco problemów i nie chciałem dokładać jej kolejnych. Miałem ogromną nadzieję, że jakoś uda mi się ich od niej odciągnąć, chociażbym miał zmobilizować do tego zadania wszystkich moich znajomych i całą rodzinę.
    Wariowałem jeżeli chodziło o Skyler. Wszystko musiało być tak, żeby jej nie zaszkodzić, wolałem dmuchać na zimne, niż później zaczynać z nią wszystko od nowa i może inni myśleli, że wcale nie zaszedłem daleko, to jednak dla mnie to była długa droga i cieszyłem się z każdego małego kroku, który zbliżał nas do siebie.
    Wiedziałem, że nie mam co liczyć na zbyt wiele, wiedziałem, że Aniołek nie otworzy się przede mną z dnia na dzień, chociaż gdzieś w środku łudziłem się, że może jednak pewnego dnia powie mi coś więcej, cokolwiek. Nie liczyłem na dużo, ale chociaż powód dlaczego taka jest. Nie chciałem od razu poznawać całej jej historii, tylko ten istotny fakt, który mógłby mi pomóc w "leczeniu" jej.
    Zamknąłem oczy i dłońmi potarłem twarz zmieniając pozycję z leżącej do siedzącej. Oparłem łokcie na kolanach i głośno westchnąłem. Siedzenie w czterech kątach mojego pokoju, w którym połowa rzeczy była już spakowana tylko mnie dobijało. Zbyt wiele wówczas myślałem i nic nie mogłem poradzić na to, że myśli same pchały się do mojej głowy.
    Pulsujący ból zaczynał mnie denerwować, więc powolnym krokiem udałem się do kuchni, żeby znaleźć jakieś tabletki. Potrzebowałem tylko chwili spokoju, chciałem się wyciszyć, ale nawet mimo tego, że w domu było względnie cicho to nie mogłem przez te głupie myśli.
- Czego szukasz ? - usłyszałem za plecami, gdy przeszukiwałem szafkę, w której trzymaliśmy leki.
- Czegoś na ból głowy Max. - mruknąłem zerkając na przyjaciela.
    O ile zazwyczaj wyglądał na twardego faceta, o tyle gdy był chory wyglądał jak opuszczone dziecko. Miał podkrążone oczy, czerwony nos, zaszklone oczy, chodził jak Zombie i co chwilę kichał i pociągał nosem.
- Chyba zjadłem ostatnią pastylkę jakąś godzinę temu. - mruknął i ciaśniej owinął się kocem w kratę.
- Pójdę do apteki... - westchnąłem. - Chcesz herbaty ? - zapytałem, ale pokiwał przecząco głową.
- Pójdę się położyć. - mruknął i wyszedł z kuchni.
    Oparłem dłonie na blacie i westchnąłem. Byłem w domu dopiero kilka godzin, a już nie mogłem wytrzymać. Ciągnęło mnie do parku i chciałem jak najszybciej spotkać Aniołka. Nie wiedziałem, czy ją tam spotkam, ale musiałem tam iść, niestety była dopiero 14.00, a zawsze spotykałem ją około 20.00, więc nie miałem co iść.
- A tobie co Nath ? - zapytał Tom wchodząc do kuchni.
- Boli mnie głowa Tom, to wszystko. - odwróciłem się przodem do chłopaka, który teraz zawzięcie grzebał w lodówce.
- Aaaa... Chyba nie ma to nic wspólnego z odwołaną trasą nie ? Chłopaki przecież nie specjalnie to zrobili. - powiedział zerkając na mnie, ale zaraz odwrócił wzrok w kierunku lodówki.
- Nie no co ty. Przecież wiem, że to nie ich wina i nawet cieszę się z tego, że wróciliśmy do Londynu. - powiedziałem.
- Czy ma to coś wspólnego z tą dziewczyną z parku ? - zapytał Parker, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Może trochę Tom. Może trochę. - przytaknąłem. - Idę do apteki. - dodałem i wyszedłem z kuchni.


~~~~~~~~~~~~~~

    Już kilka minut po 19.00 byłem w parku i czekałem na nią. Musiałem ją zobaczyć i przekonać się, że wszystko z nią w porządku. Chciałem ją zapytać czy słuchała radia i co myślała o piosence, która wybrałem. Moim zdaniem pasowała idealnie.
    Mijały minuty i nim się obejrzałem było grubo po 22.00, a Aniołka nadal nie było. Zaczynałem się martwić, ale może nie przyszła, bo miała coś innego, ważnego do zrobienia, może miała powód, przecież nie wiedziała, że jesteśmy w Londynie i że ja pójdę do parku, a nawet gdyby wiedziała, to przecież nie musiała tu przychodzić.
    Zrezygnowany podniosłem się z ławki i ostatni raz spoglądając na staw tylko westchnąłem. Siedziałem tam trzy godziny i przez cały ten czas o niej myślałem i to nie dlatego, że się w niej zakochałem, bo wcale tak nie było. Praktycznie jej nie znałem, więc nie mogłem się w niej zakochać. Chodziło mi o zapewnienie jej bezpieczeństwa, o zwyczajną pomoc, bo nie mogłem znieść tego, że w jej życiu dzieje, lub działo się coś tak złego, że doprowadziło ją to do takiego stanu.
   

~~~~~~~~~~~~~~

    Nie potrafiłem opisać tego strachu jaki czułem, gdy nie pojawiła się w parku czwarty dzień z rzędu. Niemal nie potrafiłem normalnie funkcjonować, bo cały czas o niej myślałem. Bałem się, że coś złego się stało, że z nią działo się coś złego. Nie potrafiłem skupić myśli na niczym innym.
    Moje zdenerwowanie nie umknęło pozostałym, gdy przyjechałem do nich po resztę swoich rzeczy i wszystko co brałem w ręce dosłownie mi z nich wypadało. Nic nie mogłem na to poradzić. Martwiłem się, chociaż martwiłem to chyba niedopowiedzenie. Ogromnie się o nią bałem i ten strach mnie paraliżował. Nie byłem zdolny do wykonywania jakichkolwiek czynności wymagających ode mnie zbyt wiele uwagi.
- Nath, co się z Tobą dzieje ? - zapytała Nareesha wchodząc do mojego byłego już pokoju,w którym pakowałem ostatnie płyty do pudła.
- Nie ważne Naree. To nic takiego. Nie przejmuj się. - powiedziałem chcąc ją uspokoić i nawet posłałem jej wymuszony uśmiech, ale nic to nie dało, bo dziewczyna tylko westchnęła i usiadła obok mnie na łóżku.
- Słuchaj Nathan, ja nie chcę się wtrącać w twoje życie, ale jeżeli będziesz chciał pogadać, to na mnie zawsze możesz liczyć. Wiem, że wolisz gadać z Max'em, ale on jest chory i za dużo ci nie pomoże, a ja zrobię co w mojej mocy. - powiedziała kładąc mi dłoń na ramieniu.
- Dzięki. - uśmiechnąłem się do niej, tym razem szczerze, a ona odwzajemniła uśmiech i wstała z łóżka, a potem ruszyła w kierunku drzwi.
- Martwię się o tę dziewczynę z parku. Nie widziałem jej od kiedy wróciliśmy, a wcześniej była tam codziennie. - powiedziałem, gdy złapała za klamkę. Odwróciła się w moim kierunku.
- Wzięło cię co ? Może to nic wielkiego ? Poczekaj jeszcze kilka dni, może coś jej wypadło. - powiedziała.
- Cztery dni z rzędu Naree ? Nie wierzę. - westchnąłem, a ona wzruszyła ramionami i wyszła z mojego pokoju.
    Wpadłem na pewien dość ryzykowny plan, dzięki któremu mogłem się dowiedzieć czegoś o Aniołku, o tym, co się z nią działo, ale trochę bałem się go wykonać...



- Co czułaś Skyler ? Co dokładnie czułaś ?
- Ból. Ogromny wszechogarniający ból. To tak bardzo bolało...


    Przez pierwszy tydzień bolało, ale nie tak bardzo jak później. Na początku było zupełnie inaczej. Wspominałam dzieciństwo, wyjazdy do dziadków, spacery po parku... Wspominałam każdą chwilę, którą spędziłam w Cirencester.
    Kilka wieczorów spędziłam siedząc na ławce w parku z ojcem. Nie odzywaliśmy się do siebie, ale siedzieliśmy razem i oboje wspominaliśmy. Byłam z nim znacznie bliżej niż z matką jeżeli można to tak nazwać. Nawet lubiłam przebywać w jego towarzystwie, ale do czasu... Gdy milczeliśmy było całkiem miło, ale ojciec lubił mówić. Zawsze dużo mówił, jak ja dawniej...
- Ja też za nim tęsknię Sky... Tak bardzo tęsknię... Za tobą też, ale tą dawną tobą Sky, tą wesołą i gadatliwą Skyler. - powiedział, a ja zerknęłam na niego odrywając wzrok od wody.
- Ona już nie wróci. - szepnęłam, ale wiedziałam, że to usłyszał. To były moje pierwsze słowa do niego od pięciu lat i widziałam jak bardzo był zaskoczony, ale nie panowałam nad sobą, gdy mówiłam.
    Widziałam to jego niedowierzanie, gdy wpatrywał się we mnie. Kilka razy otwierał usta jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz je zamykał. Po chwili niepewnie wyciągnął do mnie rękę i położył ją na moim ramieniu.
- Wiem Sky... Wiem. - szepnął i zaraz zdjął dłoń z mojego ramienia.
   

_________________________________________
Hej Misie <3

Pisany przy:
Bars & Melody - Hopeful
Demi Lovato - Skyscraper
All Time Low - Lost in Stereo
ROOM 94 - The End
The Wanted - Running Out Of Reasons :)




 

Taki tam Sykes :)

Przepraszam za opóźnienie, już wam wszystko wyjaśniam.
Są wakacje, gorąco na dworze i kompletnie nie mam czasu, na pisanie rozdziałów. A gdy już znajdowałam chwilę, to kompletnie nie miałam weny i nie potrafiłam napisać porządnego zdania, co mnie denerwowało i wyłączałam laptopa, a potem szłam na dwór.
Poza tym... Mieszkam na wsi, wokół mam pełno łąk i pól i gdy jest tak gorąco to biorę sobie kocyk, książkę, telefonik i słuchawki i rozkładam się w cieniu nad stawem, bo tam trochę chłodniej i leżę pół dnia, a drugie pół spędzam dum, dum, dum... pomagając rodzicom ! hahah jaka ja uczynna i pomocna :D
Dowiedziałam się pewnej rzeczy, która ogromnie mnie zasmuciła, a mianowicie nie pojadę na zlot, gdyż iż ponieważ moja mama nie chce mnie puścić samej autobusem, gdyż jak twierdzi zgubię się (w sumie jej się nie dziwię, bo mam totalny brak orientacji w terenie, a do Łodzi zawsze jeżdżę z bratem, albo z rodzicami) ;(
Ale moja mamusia za to stwierdziła, że istnieje techniczna możliwość, że pojadę na nocny maraton Step UP !!!!
Nie wiem czy wiecie, ale jestem ogromną fanką tych filmów !
Jeszcze nic nie jest potwierdzone na 100%, bo mojej mamie nie podoba się to, że zaczyna się to o 22.00, a kończy nad ranem, ale stwierdziła, że pomyśli o tym. Jaram się *.*
Zabrałabym ze sobą brata, bo samej to na 100% mnie nie puści, bo przecież ja mam 17 lat i gdzie mnie samą puścić do Łodzi oddalonej około 50km od mojej miejscowości... (czujecie ten sarkazm? ;) )
A jak nie pojadę na ten nocny maraton, to jadę do kina na 5 część Step Up ;)
Rozpisałam się...

NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE PRZEŁOMOWYM ROZDZIAŁEM W TYM OPOWIADANIU !!!!

W sumie to ono zbyt długie nie będzie, bo jak poukładałam sobie to w głowie to wyszło mi krótsze niż myślałam, ale nie martwcie się, zastanawiam się nad 2 częścią :)
Jeżeli byście ją chcieli to piszcie w komentarzach ;)

OGLĄDALIŚCIE TELEDYSK DO HOPEFUL BY BARS AND MELODY ? ;p
Ja uwielbiam chłopaków, a teledysk mi się podoba ;D

Dobra... To chyba tyle, bo rozpisałam się jak moja mama na liście zakupów xD

BTW.
A nie mówiłam LouLou, że to nie będą 2 tygodnie ? ;p


Love,
Paula <3

niedziela, 29 czerwca 2014

Chapter 13

- Czemu to zrobiłeś ?
- Po raz pierwszy miałem wrażenie, że bycie w The WANTED może mi pomóc, a nie tylko komplikować sprawy z Aniołkiem.


        Nathan's Pov:
    Od samego rana biegaliśmy po domu szukając ostatnich rzeczy i sprawdzając czy wszystko zabraliśmy, a przy okazji rozmawiając o najbliższych dwóch tygodniach. Nadal nie mieliśmy pojęcia jakie piosenki chcemy zaśpiewać, oprócz Show Me Love, które było powiedzmy narzucone.
    Od ubiegłego wieczora byłem pewien tego, co powinienem zrobić i chociaż chłopaki nie byli co do tego przekonani, to ja chciałem i upierałem się przy tym.
- Nath... Skąd masz pewność, że będzie słuchała ? - zapytał Max.
- Obiecała mi. - odpowiedziałem pewnie i spojrzałem na ich twarze. Nadal nie byli przekonani.
- Wybuchnie burza w sieci i ogólnie. Tego chcesz ? - zapytał Tom.
- Nie chcę tego zamieszania, ale chcę to zrobić. Chłopaki, uwierzcie, że od kiedy ją poznałem to nie jest łatwo, a teraz mogę jej pokazać, że ja jej pomogę, że nie odpuszczę, że będę tam przy niej, żeby pomóc jej stanąć na nogi. - powiedziałem
- Czemu tak bardzo ci na tym zależy ? - zapytał Seev.
- Obiecałem jej, że jej pomogę. Proszę was... Chłopaki, tylko ten jeden raz. - niemalże błagałem.
    W odpowiedzi pokiwali głowami, a Max poklepał mnie po ramieniu. Wiedziałem, że mogę na nich liczyć, byliśmy przyjaciółmi, wspierali mnie i byłem im za to wdzięczny. Miałem ogromną nadzieję, że Skyler włączy radio i usłyszy to, bo jeżeli nie, to tylko na próżno wywołam wielkie zamieszanie wokół mojej osoby, a tego nie chcę.
    Nie chciałem, żeby cokolwiek odbiło się na niej. Bałem się, że gdy wrócę do Londynu to zaczną mnie śledzić reporterzy i jeszcze zobaczą Sky, a potem nie dadzą żyć jej. Nie chciałem dokładać jej więcej problemów, bo miała i tak za dużo swoich własnych, z którymi nie potrafiła sobie poradzić.
    Obiecałem, że jej pomogę, ale nie byłem pewien czy dam radę. Z każdym kolejnym dniem bałem się bardziej tego, że mi się nie uda. Z każdą kolejną informacją o niej i jej życiu wzrastały wątpliwości. Ja nigdy nie miałem problemów nawet w 1/10 tak dużych jak ona i chociaż nie wiedziałem o co chodzi, to po tym jak reagowała, jaka była wiedziałem, że to coś poważnego.
  


- Co wtedy myślałaś ?
- Nie wiedziałam co myśleć. Jemu naprawdę zależało !


        Skyler's Pov:
    Droga tym przeklętym samochodem z Londynu do Cirencester dłużyła mi się niemiłosiernie. Tak jak obiecałam Nathanowi włączyłam Capital FM i czekałam. Nie wiedziałam czego się po nim spodziewać, ale byłam bardzo ciekawa co wymyślił.
    John siedział za kierownicą i co jakiś czas próbował nawiązać ze mną rozmowę, ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Doskonale wiedział, że się do niego nie odezwę, a mimo to uparcie próbował. Skoro nie mówiłam 5 lat, to chyba jasne, że tym razem też się nie odezwę do niego...
- A teraz ten moment na który wszyscy czekali ! Jest ze mną THE WANTED ! - w radiu rozbrzmiał głos spikera.
    Odwróciłam głowę od okna i spojrzałam na odbiornik nieco zwiększając głośność. Szara rzeczywistość za oknem samochodu przestała mnie nagle interesować. Całą swoją uwagę skupiłam na radio i czekałam. Wsłuchiwałam się w ich odpowiedzi na pytania, które zadawał im spiker i gdy tylko słyszałam głos Nathana, to wsłuchiwałam się w każde słowo. Miałam tego słuchać, ale przez pierwszych 15 minut nie zrobił nic szczególnego, dopiero później się zaczęło.
- Dobrze, jaką piosenkę zaśpiewacie pierwszą? - zapytał spiker.
- Ummm... A więc... - ten głos rozpoznałam od razu. Nathan.
- To będzie I'll Be Your Strength. Chciałbym tą piosenkę zadedykować Aniołkowi. Mam nadzieję, że tego słuchasz... Nie no, obiecałaś, więc pewnie słuchasz. - na końcu zaśmiał się nerwowo.
    Nie mogłam w to uwierzyć. Zadedykował mi piosenkę. Wpatrywałam się w kompletnym szoku w radio i gdy tylko usłyszałam pierwsze dźwięki fortepianu to moje dłonie zaczęły się trząść.
    Wydobywające się z głośników dźwięki i jego głos to było dla mnie zdecydowanie za dużo. Słowa piosenki, którą śpiewali tak bardzo do mnie trafiały, że nawet nie zauważyłam w którym momencie z moich oczu pociekły łzy.
    Ręka John'a znalazła się przy guziku wyłączającym radio, ale szybko ją odepchnęłam. Nie mógł tego wyłączyć. Nie gdy Nathan śpiewał...
I’ll be your strength.
I will, I will, I will.
I’ll be your strength.
Yes oh , yes I will.
    Zdecydowanie był moją siłą. Nie mogłam temu zaprzeczyć. Dawał mi nadzieję, na lepsze jutro, dzięki niemu zaczęłam wierzyć, że można mi pomóc, że dzięki niemu mogę stanąć na nogi. Wiedziałam, że Nathan zdolny jest do wielu rzeczy, ale nie przypuszczałam, że zadedykuje mi piosenkę i to taką.
    Następne 3 piosenki również były świetne, ale ja nadal byłam w wielkim szoku i w rozsypce. Słowa I’ll Be Your Strength były takie niesamowicie prawdziwe i trafiły w samo sedno mnie. Potrzebowałam tego, ale nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopóki ta potrzeba nie została spełniona.
    Słone łzy spływały po moich policzkach, ale po raz pierwszy do bardzo dawna nie były to łzy smutku, bezsilności, czy bólu. Po raz pierwszy uwierzyłam, że będzie lepiej i to właśnie dlatego płakałam.
- Sky ? Powiesz mi co się do cholery dzieje ? - zapytał John, a ja pokręciłam tylko głową ocierając policzki z łez i znów spojrzałam w okno i utkwiłam wzrok w mijanych przez nas budynkach.
- Skyler, ja nie żartuję, powiedz mi. – powiedział groźniej i głośniej, niemal krzyczał.
    Kurczowo zacisnął dłonie na kierownicy tak, że jego knykcie pobielały, a jego twarz nabrała czerwonego koloru, jak zazwyczaj, gdy był zły na mnie, przez to, że nie odzywałam się do nikogo. Nie zdarzało się to często, ale gdy już miało miejsce, to zazwyczaj kończyło się tak samo. John wrzeszczał na mnie, a ja totalnie go ignorowałam. Zazwyczaj był całkiem miły, ale gdy już robił się zły, to wolałam uciekać do parku. Tym razem jednak musiałam słuchać, bo byliśmy w samochodzie.
    Zawsze krzyczał wtedy, że jestem głupia, że mam zacząć mówić, że jestem beznadziejna, ale przyzwyczaiłam się do tego. Już nie raz taka sytuacja miała miejsce, ale zazwyczaj w połowie wychodziłam bez słowa, teraz bałam się trochę tego co usłyszę, tego co John może zrobić.
- Do jasnej cholery ! Przez 5 lat odezwałaś się do mnie tylko raz ! Tylko jeden raz i powiedziałaś jedno słowo ! Skyler ja nie wymagam od ciebie dużo, ale do cholery mieszkamy razem, jestem z twoją matką i czy to się tobie podoba, czy nie to będziemy razem i jesteśmy szczęśliwi ! Czemu nie możesz tego uszanować ?! - wrzasnął.
    On nadal myślał, że nie mówię przez to, że jest z matką. Szczerze to miałam gdzieś, że byli razem, niech robią co chcą. Nie chodziło o to z kim matka jest, tylko o to co zrobiła. Gdyby nie zamknęła mnie w tym pokoju, to wszystko wyglądałoby teraz inaczej. Nigdy nie doszłoby do tego wszystkiego.
- Nie wiem dlaczego ona nadal pozwala ci mieszkać z nami ! Powinna już dawno wysłać cię do psychiatryka ! Przecież normalni ludzie się tak nie zachowują ! - ignorowałam jego kolejne krzyki, dopóki nie wypowiedział tego. Odwróciłam wzrok od szyby i spojrzałam na niego zdziwiona, że to powiedział.
    Przez cały czas mi pomagał, gdy znajdywał mnie w łazience, nie mówił o tym matce i mimo, że często na mnie krzyczał, to mogłam na niego liczyć, ale on chciał mnie wysłać do psychiatryka. Chciał się mnie pozbyć, chciał, żeby mnie zamknęli.
    Nie radziłam sobie ze wszystkim, to fakt, ale to nie znaczyło, że byłam nienormalna, ja tylko potrzebowałam pomocy i nie potrafiłam odciąć się od przeszłości. Nadal cierpiałam tak samo jak wcześniej, a może nawet bardziej.
    Gdy zatrzymał samochód na podjeździe domu ojca szybko wyskoczyłam z auta i nie zwracając na nic uwagi ruszyłam w kierunku parku. Parku, z którym wiązało się tak wiele wspomnień.
    Słyszałam za sobą krzyki zarówno John'a jak i ojca, ale nie obchodziło mnie to. Gdy byłam w Cirencester wszystko wyglądało inaczej, niektóre problemy były nieistotne, a inne jeszcze bardziej wracały i nie wiedziałam, czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie.
    Narzuciłam na głowę kaptur swojej czarnej bluzy i włożyłam dłonie w kieszenie, a wzrok utkwiłam w czubkach swoich butów. Drogę do parku znałam na pamięć i idąc wspominałam wszystkie chwile z dzieciństwa, jakie tu spędziliśmy.


______________________________
Hej Misie <3
Rozdział 13 za nami.
Pisało mi się go jakoś strasznie ciężko. Męczyłam się nad nim i nie jestem z niego zadowolona...

Pisany przy 5SOS - Amnesia, 5SOS - If You Don't Know, The Wanted - I'll Be Your Strength

Sky jest już w Cirencester !
Co myślicie o tym co zrobił Nath ?
Nie będę wam zdradzała co będzie dalej.

Epilog właśnie skończyłam pisać, czyli już jest tak jakby przesądzone jak to się skończy, ale nie martwcie się, jeszcze nie zamierzam kończyć tego opowiadania.

Jak tam świadectwa ? ;p

Mamy już wakacje, wiec nie wiem jak to teraz będzie z rozdziałami, bo nie wiem czy będę miała czas pisać i czy nie pojadę gdzieś. Póki co będę się starała dodawać tak jak do tej pory, a jeżeli coś mi wypadnie, to postaram się was o tym jakoś poinformować.


Pod jednym rozdziałem widziałam w komentarzu coś o tych pytaniach przed zmianą perspektywy. Otóż widziałam to w jednej książce, w prologu i epilogu było coś podobnego, więc postanowiłam to trochę pozmieniać i dodać tu, bo bardzo mi się spodobało ;)


Nath dla was. ♥


Love,

Paula <3