środa, 9 lipca 2014

Chapter 14

- Co czułeś Nathan ? Co dokładnie czułeś ?
- Strach. Ogromny, wszechogarniający strach. Tak bardzo się bałem...


        Nathan's Pov:
    Trasa była niesamowita, ale przez to, że Max'a totalnie rozłożyła grypa, a Jay złamał nogę potykając się na schodach Starbucksa z kubkiem swojej  ulubionej kawy, przy czym jeszcze się poparzył, to z naszej trasy nici i już po tygodniu byliśmy w Londynie.
    Zaraz po tym jak zaśpiewałem I'll Be Your Strength dla Aniołka posypały się pytania na które wolałbym nie odpowiadać, ale niestety musiałem. Starałem się jakoś wymijająco, ale tak, żeby im wydawało się, że wiedzą wystarczająco, bo nie chciałem ściągać na siebie uwagi.
    Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeżeli paparazzi będą za mną biegać, to znajdą Sky i wtedy to jej nie dadzą żyć, a ona według mnie miała wystarczająco problemów i nie chciałem dokładać jej kolejnych. Miałem ogromną nadzieję, że jakoś uda mi się ich od niej odciągnąć, chociażbym miał zmobilizować do tego zadania wszystkich moich znajomych i całą rodzinę.
    Wariowałem jeżeli chodziło o Skyler. Wszystko musiało być tak, żeby jej nie zaszkodzić, wolałem dmuchać na zimne, niż później zaczynać z nią wszystko od nowa i może inni myśleli, że wcale nie zaszedłem daleko, to jednak dla mnie to była długa droga i cieszyłem się z każdego małego kroku, który zbliżał nas do siebie.
    Wiedziałem, że nie mam co liczyć na zbyt wiele, wiedziałem, że Aniołek nie otworzy się przede mną z dnia na dzień, chociaż gdzieś w środku łudziłem się, że może jednak pewnego dnia powie mi coś więcej, cokolwiek. Nie liczyłem na dużo, ale chociaż powód dlaczego taka jest. Nie chciałem od razu poznawać całej jej historii, tylko ten istotny fakt, który mógłby mi pomóc w "leczeniu" jej.
    Zamknąłem oczy i dłońmi potarłem twarz zmieniając pozycję z leżącej do siedzącej. Oparłem łokcie na kolanach i głośno westchnąłem. Siedzenie w czterech kątach mojego pokoju, w którym połowa rzeczy była już spakowana tylko mnie dobijało. Zbyt wiele wówczas myślałem i nic nie mogłem poradzić na to, że myśli same pchały się do mojej głowy.
    Pulsujący ból zaczynał mnie denerwować, więc powolnym krokiem udałem się do kuchni, żeby znaleźć jakieś tabletki. Potrzebowałem tylko chwili spokoju, chciałem się wyciszyć, ale nawet mimo tego, że w domu było względnie cicho to nie mogłem przez te głupie myśli.
- Czego szukasz ? - usłyszałem za plecami, gdy przeszukiwałem szafkę, w której trzymaliśmy leki.
- Czegoś na ból głowy Max. - mruknąłem zerkając na przyjaciela.
    O ile zazwyczaj wyglądał na twardego faceta, o tyle gdy był chory wyglądał jak opuszczone dziecko. Miał podkrążone oczy, czerwony nos, zaszklone oczy, chodził jak Zombie i co chwilę kichał i pociągał nosem.
- Chyba zjadłem ostatnią pastylkę jakąś godzinę temu. - mruknął i ciaśniej owinął się kocem w kratę.
- Pójdę do apteki... - westchnąłem. - Chcesz herbaty ? - zapytałem, ale pokiwał przecząco głową.
- Pójdę się położyć. - mruknął i wyszedł z kuchni.
    Oparłem dłonie na blacie i westchnąłem. Byłem w domu dopiero kilka godzin, a już nie mogłem wytrzymać. Ciągnęło mnie do parku i chciałem jak najszybciej spotkać Aniołka. Nie wiedziałem, czy ją tam spotkam, ale musiałem tam iść, niestety była dopiero 14.00, a zawsze spotykałem ją około 20.00, więc nie miałem co iść.
- A tobie co Nath ? - zapytał Tom wchodząc do kuchni.
- Boli mnie głowa Tom, to wszystko. - odwróciłem się przodem do chłopaka, który teraz zawzięcie grzebał w lodówce.
- Aaaa... Chyba nie ma to nic wspólnego z odwołaną trasą nie ? Chłopaki przecież nie specjalnie to zrobili. - powiedział zerkając na mnie, ale zaraz odwrócił wzrok w kierunku lodówki.
- Nie no co ty. Przecież wiem, że to nie ich wina i nawet cieszę się z tego, że wróciliśmy do Londynu. - powiedziałem.
- Czy ma to coś wspólnego z tą dziewczyną z parku ? - zapytał Parker, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Może trochę Tom. Może trochę. - przytaknąłem. - Idę do apteki. - dodałem i wyszedłem z kuchni.


~~~~~~~~~~~~~~

    Już kilka minut po 19.00 byłem w parku i czekałem na nią. Musiałem ją zobaczyć i przekonać się, że wszystko z nią w porządku. Chciałem ją zapytać czy słuchała radia i co myślała o piosence, która wybrałem. Moim zdaniem pasowała idealnie.
    Mijały minuty i nim się obejrzałem było grubo po 22.00, a Aniołka nadal nie było. Zaczynałem się martwić, ale może nie przyszła, bo miała coś innego, ważnego do zrobienia, może miała powód, przecież nie wiedziała, że jesteśmy w Londynie i że ja pójdę do parku, a nawet gdyby wiedziała, to przecież nie musiała tu przychodzić.
    Zrezygnowany podniosłem się z ławki i ostatni raz spoglądając na staw tylko westchnąłem. Siedziałem tam trzy godziny i przez cały ten czas o niej myślałem i to nie dlatego, że się w niej zakochałem, bo wcale tak nie było. Praktycznie jej nie znałem, więc nie mogłem się w niej zakochać. Chodziło mi o zapewnienie jej bezpieczeństwa, o zwyczajną pomoc, bo nie mogłem znieść tego, że w jej życiu dzieje, lub działo się coś tak złego, że doprowadziło ją to do takiego stanu.
   

~~~~~~~~~~~~~~

    Nie potrafiłem opisać tego strachu jaki czułem, gdy nie pojawiła się w parku czwarty dzień z rzędu. Niemal nie potrafiłem normalnie funkcjonować, bo cały czas o niej myślałem. Bałem się, że coś złego się stało, że z nią działo się coś złego. Nie potrafiłem skupić myśli na niczym innym.
    Moje zdenerwowanie nie umknęło pozostałym, gdy przyjechałem do nich po resztę swoich rzeczy i wszystko co brałem w ręce dosłownie mi z nich wypadało. Nic nie mogłem na to poradzić. Martwiłem się, chociaż martwiłem to chyba niedopowiedzenie. Ogromnie się o nią bałem i ten strach mnie paraliżował. Nie byłem zdolny do wykonywania jakichkolwiek czynności wymagających ode mnie zbyt wiele uwagi.
- Nath, co się z Tobą dzieje ? - zapytała Nareesha wchodząc do mojego byłego już pokoju,w którym pakowałem ostatnie płyty do pudła.
- Nie ważne Naree. To nic takiego. Nie przejmuj się. - powiedziałem chcąc ją uspokoić i nawet posłałem jej wymuszony uśmiech, ale nic to nie dało, bo dziewczyna tylko westchnęła i usiadła obok mnie na łóżku.
- Słuchaj Nathan, ja nie chcę się wtrącać w twoje życie, ale jeżeli będziesz chciał pogadać, to na mnie zawsze możesz liczyć. Wiem, że wolisz gadać z Max'em, ale on jest chory i za dużo ci nie pomoże, a ja zrobię co w mojej mocy. - powiedziała kładąc mi dłoń na ramieniu.
- Dzięki. - uśmiechnąłem się do niej, tym razem szczerze, a ona odwzajemniła uśmiech i wstała z łóżka, a potem ruszyła w kierunku drzwi.
- Martwię się o tę dziewczynę z parku. Nie widziałem jej od kiedy wróciliśmy, a wcześniej była tam codziennie. - powiedziałem, gdy złapała za klamkę. Odwróciła się w moim kierunku.
- Wzięło cię co ? Może to nic wielkiego ? Poczekaj jeszcze kilka dni, może coś jej wypadło. - powiedziała.
- Cztery dni z rzędu Naree ? Nie wierzę. - westchnąłem, a ona wzruszyła ramionami i wyszła z mojego pokoju.
    Wpadłem na pewien dość ryzykowny plan, dzięki któremu mogłem się dowiedzieć czegoś o Aniołku, o tym, co się z nią działo, ale trochę bałem się go wykonać...



- Co czułaś Skyler ? Co dokładnie czułaś ?
- Ból. Ogromny wszechogarniający ból. To tak bardzo bolało...


    Przez pierwszy tydzień bolało, ale nie tak bardzo jak później. Na początku było zupełnie inaczej. Wspominałam dzieciństwo, wyjazdy do dziadków, spacery po parku... Wspominałam każdą chwilę, którą spędziłam w Cirencester.
    Kilka wieczorów spędziłam siedząc na ławce w parku z ojcem. Nie odzywaliśmy się do siebie, ale siedzieliśmy razem i oboje wspominaliśmy. Byłam z nim znacznie bliżej niż z matką jeżeli można to tak nazwać. Nawet lubiłam przebywać w jego towarzystwie, ale do czasu... Gdy milczeliśmy było całkiem miło, ale ojciec lubił mówić. Zawsze dużo mówił, jak ja dawniej...
- Ja też za nim tęsknię Sky... Tak bardzo tęsknię... Za tobą też, ale tą dawną tobą Sky, tą wesołą i gadatliwą Skyler. - powiedział, a ja zerknęłam na niego odrywając wzrok od wody.
- Ona już nie wróci. - szepnęłam, ale wiedziałam, że to usłyszał. To były moje pierwsze słowa do niego od pięciu lat i widziałam jak bardzo był zaskoczony, ale nie panowałam nad sobą, gdy mówiłam.
    Widziałam to jego niedowierzanie, gdy wpatrywał się we mnie. Kilka razy otwierał usta jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz je zamykał. Po chwili niepewnie wyciągnął do mnie rękę i położył ją na moim ramieniu.
- Wiem Sky... Wiem. - szepnął i zaraz zdjął dłoń z mojego ramienia.
   

_________________________________________
Hej Misie <3

Pisany przy:
Bars & Melody - Hopeful
Demi Lovato - Skyscraper
All Time Low - Lost in Stereo
ROOM 94 - The End
The Wanted - Running Out Of Reasons :)




 

Taki tam Sykes :)

Przepraszam za opóźnienie, już wam wszystko wyjaśniam.
Są wakacje, gorąco na dworze i kompletnie nie mam czasu, na pisanie rozdziałów. A gdy już znajdowałam chwilę, to kompletnie nie miałam weny i nie potrafiłam napisać porządnego zdania, co mnie denerwowało i wyłączałam laptopa, a potem szłam na dwór.
Poza tym... Mieszkam na wsi, wokół mam pełno łąk i pól i gdy jest tak gorąco to biorę sobie kocyk, książkę, telefonik i słuchawki i rozkładam się w cieniu nad stawem, bo tam trochę chłodniej i leżę pół dnia, a drugie pół spędzam dum, dum, dum... pomagając rodzicom ! hahah jaka ja uczynna i pomocna :D
Dowiedziałam się pewnej rzeczy, która ogromnie mnie zasmuciła, a mianowicie nie pojadę na zlot, gdyż iż ponieważ moja mama nie chce mnie puścić samej autobusem, gdyż jak twierdzi zgubię się (w sumie jej się nie dziwię, bo mam totalny brak orientacji w terenie, a do Łodzi zawsze jeżdżę z bratem, albo z rodzicami) ;(
Ale moja mamusia za to stwierdziła, że istnieje techniczna możliwość, że pojadę na nocny maraton Step UP !!!!
Nie wiem czy wiecie, ale jestem ogromną fanką tych filmów !
Jeszcze nic nie jest potwierdzone na 100%, bo mojej mamie nie podoba się to, że zaczyna się to o 22.00, a kończy nad ranem, ale stwierdziła, że pomyśli o tym. Jaram się *.*
Zabrałabym ze sobą brata, bo samej to na 100% mnie nie puści, bo przecież ja mam 17 lat i gdzie mnie samą puścić do Łodzi oddalonej około 50km od mojej miejscowości... (czujecie ten sarkazm? ;) )
A jak nie pojadę na ten nocny maraton, to jadę do kina na 5 część Step Up ;)
Rozpisałam się...

NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE PRZEŁOMOWYM ROZDZIAŁEM W TYM OPOWIADANIU !!!!

W sumie to ono zbyt długie nie będzie, bo jak poukładałam sobie to w głowie to wyszło mi krótsze niż myślałam, ale nie martwcie się, zastanawiam się nad 2 częścią :)
Jeżeli byście ją chcieli to piszcie w komentarzach ;)

OGLĄDALIŚCIE TELEDYSK DO HOPEFUL BY BARS AND MELODY ? ;p
Ja uwielbiam chłopaków, a teledysk mi się podoba ;D

Dobra... To chyba tyle, bo rozpisałam się jak moja mama na liście zakupów xD

BTW.
A nie mówiłam LouLou, że to nie będą 2 tygodnie ? ;p


Love,
Paula <3

6 komentarzy:

  1. Hahaha, miałaś rację, że to nie będą dwa tygodnie :)
    Aż się boję, co takiego wymyślił Nath.
    Przełomowy rozdział?
    Juz nie mogę się doczekać.
    I oczywiście jestem chętna na drugą część :)

    Twój LouLou <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super ! A co do drugiej części to .... TAAAAAK!!!!!!
    Natiś*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny <3
    Chcę druga część ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. o jacie
    Sykuś jaki rozkojarzony
    mam nadzieję, że nic złego się nie dzieje, a może fajnie by było jakby coś się działo, sama nie wiem ;P
    opalaj się i odpoczywaj, u mnie od wczoraj lipna pogoda, bo zimno, pada, grzmi, błyska i wszystko naraz xD
    do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow *-*
    Przeczytałam wszystkie dotychczas rozdziały na tym blogu... Nie wiem co napisać.,. ;c Serio ;c To jest takie piękne, a zarazem takie smutne ;c Czekam z ogromną niecierpliwościom na kolejny :) Weny! :*
    Ps. Też jestem fanką filmów Step Up :)
    Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej Nathan jest taki słodki gdy tak się denerwuje. Tak bardzo martwi się o Sky, to miłe <3
    Kurcze teraz nie mogę przestać myśleć co wydarzy się w kolejnym rozdziale... Może dowiemy się wszystkiego o przeszłości Skyler?
    Rozdział cudny!!! *.*
    Mam nadzieję, że mama puści się na maraton :)
    Weny Kochana <3

    OdpowiedzUsuń