niedziela, 20 lipca 2014

Chapter 16

- Byłaś gotowa ?
- Nie, ale musiał wiedzieć. Zasługiwał na to.


        Skyler's Pov:
    Zasługiwał na to, żeby dowiedzieć się wszystkiego. Był przy mnie i pomógł mi nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Dzięki niemu coraz rzadziej sięgam po żyletkę, przez ostatni czas, niemal za każdym razem rezygnowałam z tego przypominając sobie wyraz jego twarzy, gdy widział bandaże.
    Nie zawsze to pomagało i nowe blizny pojawiły się na moich nadgarstkach, ale zdecydowanie mniej niż zazwyczaj. Mimo swoich problemów, które miał, bo przecież każdy ma jakieś problemy, on chciał pomóc mi. Byłam mu za to wdzięczna i wiedziałam, że powinien znać prawdę.
    Wpatrywał sie we mnie wyczekująco, nawet z niedowierzaniem, a ja próbowałam uporządkować myśli, chciałam jakoś ułożyć sobie w głowie to co miałam mu powiedzieć. Ciągle miałam w głowie tą piosenkę, którą zaśpiewał w radio.
- Dziękuję. Za piosenkę. - szepnęłam zerkając na niego.
- Mam nadzieję, że zrozumiałaś co chciałem przez to powiedzieć ? Aniołku, jestem tu bo chcę ci pomóc, będę twoją siłą, będę przy tobie i pomogę ci przez to wszystko przejść, pomogę ci stanąć na nogi. - powiedział
- Dziękuję. - powtórzyłam, a on się uśmiechnął i wskazał na zdjęcie.
- Kto to ? - zapytał.
    Głośno wypuściłam powietrze z płuc i spojrzałam przed siebie. Drzewa odgradzały nas od całego świata, byliśmy tylko my i miejsce, które tak wiele dla mnie znaczyło, miejsce w którym zdarzyło się coś, co sprawiło, że stałam się taka zamknięta w sobie.
    Wiatr delikatnie poruszał liśćmi, a na powierzchni wody utworzyły się delikatne fale. Gdyby jeszcze padał deszcz, to wszystko wyglądałoby tak jak tamtego pamiętnego dnia. Mimowolnie spojrzałam w niebo i zauważyłam, że pokrywają je ciemne chmury.
- To Gregory. Mój brat. - szepnęłam.


- Czego się spodziewałeś ?
- Prześladowania w szkole, problemów z rówieśnikami, ale nie TEGO !


        Nathan's Pov:
    Wpatrywałem się w nią, chcąc, żeby kontynuowała. Nie wiedziałem jeszcze nic, oprócz tego, że ma brata, ale to nic nie wnosiło. Musiała powiedzieć coś więcej, bo nie potrafiłem jej pomóc bez informacji na ten temat. Wpatrywała się w wodę i po chwili zaczęła mówić.
- Trochę ponad pięć lat temu gdy wróciłam do domu zastałam rodziców kłócących się. Miałam wrócić dwie godziny później, ale film okazał się beznadziejny i cała paczką wróciliśmy do domów. Wtedy dowiedziałam się, że matka zdradza ojca. Nie chciałam w to wierzyć, tym bardziej, że oboje chcieli rozwodu. Zamknęłam się w pokoju i płakałam całą noc. Nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Matka się wyprowadziła, ale po kilku tygodniach przyjechała po mnie i Gregory'ego. Mały miał wtedy 4 lata i wszędzie za mną chodził. Nawet tutaj. Przez tamte krzaki jest blisko do mojego domu. Nie chciałam jechać do Londynu, nie chciałam zostawiać tu wszystkiego, więc pokłóciłam się z matką, a ona zamknęła mnie w pokoju i powiedziała, że wypuści mnie jak się spakuję. Byłam wściekła i żeby zrobić jej na złość to się nie pakowałam. Nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję. Jakąś godzinę później zaczął padać deszcz, lało jak z cebra, a ja siedziałam na parapecie i patrzyłam na deszcz. Gdy usłyszałam jak rodzice znów się kłócili chciałam już zakładać słuchawki, ale usłyszałam imię małego, a potem gdy posłuchałam lepiej okazało się, że nie ma go w domu, że zniknął. Bałam się o niego. Wiedziałam, gdzie mógł pójść, bo tak samo jak ja kochał to miejsce, więc wyszłam przez okno, trochę się poobijałam i cała ubrudziłam, ale wtedy nie czułam bólu. Przybiegłam prosto tutaj. Rodzice chyba zorientowali się, że uciekłam, bo słyszałam ich krzyki i chyba nawet mnie gonili. Nie zwracałam na to uwagi. Gdy tu przybiegłam zobaczyłam... - przerwała i ukryła twarz w dłoniach, a jej głos się załamał.
    Słuchałem uważnie każdego jej słowa i nie wiedziałem co mam robić. To co mówiła tak bardzo mnie zszokowało, że nie byłem w stanie wykonać żadnego ruchu. Bałem się odzywać, żeby ona nie przestała mówić. Chciałem wiedzieć wszystko, a póki co ona mówiła. Nie mogłem tego zmarnować.
    To co działo się w jej życiu było zupełnie odmienne do tego co działo się w moim. Nie znałem nikogo, komu przytrafiłoby się coś takiego. Bałem się co powie dalej, bo sądząc po tym jak jej głos zadrżał na koniec wypowiedzi to było coś strasznego. Miałem wrażenie, że to właśnie przez to "coś" ona tak bardzo się zmieniła.
    Nie potrafiłem sobie wyobrazić jej w kinie, otoczoną przyjaciółmi, a z tego co mówiła to wcześniej miała przyjaciół. Nie potrafiłem sobie wyobrazić jak krzyczy na matkę, jak się z nią kłóci. Tak bardzo się zmieniła od tamtego czasu...
- Zobaczyłam tylko jak on leży na wodzie... Nie ruszał się Nath. On nie żył. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Rzuciłam sie do tej głupiej wody, żeby go wyciągnąć, na brzegu próbowałam go ocucić. Był taki mały, taki bezbronny, taki... zimny. Nie żył. Nie zauważyłam nawet kiedy zaczęłam płakać. Gdy przybiegli rodzice nie chciałam go puścić. Pamiętam, że uparcie ściskałam jego koszulkę z logiem Supermana. Uwielbiał superbohaterów. Spiderman i Superman byli dla niego najfajniejsi. Gdy tato odciągnął mnie od niego i posadził właśnie na tej ławce wpatrywałam się w ten staw i wiesz co zobaczyłam ? To. - powiedziała i podała mi figurkę Spidermana.
    Wziąłem ją i wpatrywałem się w staw. Oczami wyobraźni widziałem wszystko to co ona opowiadała. W moich oczach pojawiły się łzy na samą myśl tego, co ta dziewczyna przeszła. Chciałem ją objąć, przytulić do siebie i zapewnić, że jestem przy niej, ale wiedziałem, że jeszcze nie skończyła mówić.
- Wiesz co jest najgorsze ? - zapytała pociągając nosem i ocierając policzki z łez, ale po dosłownie kilku sekundach słone krople znów popłynęły po jej twarzy. Pokiwałem przecząco głową, ale zdałem sobie sprawę, że na mnie nie patrzy, więc szybko się poprawiłem i zaprzeczyłem.
- To była moja wina. Gdybym nie pokłóciła się z rodzicami, to poszłabym tam i on nie wpadłby do tego stawu, nie pozwoliłabym wejść mu na to drzewo z którego spadł. Uratowałabym mu życie, a tak, przez moją głupotę on nie żyje. Gdybym chociaż zamiast siedzieć obrażona na cały świat pakowała się, to matka otworzyłaby te drzwi i on nadal by żył. Gdybym wyszła przez to okno szybciej Greg nadal byłby tutaj. - powiedziała, i rozpłakała się.
    Wpatrywałem się w nią oszołomiony. Straciła brata i jeszcze to ona go znalazła. Obwiniała się o coś, na co nie miała wpływu, i to było najgorsze. Zaczynałem rozumieć, dlaczego stała się taka. Zaczynałem rozumieć, czemu zamknęła się w sobie.
    Przysunąłem się bliżej niej i położyłem swoją dłoń na jej ściskając ją delikatnie. Popatrzyła na mnie, więc szybko otarłem swoje policzki z łez. Nie wiedziałem, w którym momencie jej historii zacząłem płakać.
- To nie była twoja wina Aniołku. Tak bardzo mi przykro, że musiałaś przez to przechodzić. Tak bardzo chciałbym ci jakoś pomóc, ale musisz mi pozwolić. Tak bardzo chciałbym, żebyś poczuła się lepiej, ale nie mam pojęcia co mogę zrobić. - powiedziałem.
- Przytul mnie. Proszę. - szepnęła.
    Przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w szczelnym uścisku. Płakała w mój tors, sam też płakałem. To co przytrafiło się jej nie powinno spotkać nikogo na tym świecie, a zwłaszcza takiej delikatnej osoby jak ona.
    Nie wiedziałem jak mam jej wytłumaczyć, że to nie była jej wina, ale wiedziałem, że muszę to zrobić, wiedziałem, że gdy ona to zrozumie, to będzie jej łatwiej, że to będzie kluczowe, żebym mógł jej pomóc.
    Nawet nie zorientowałem się, że zaczęło padać, dopóki moje ubranie nie zrobiło się cięższe, a z włosów nie zaczęły skapywać kropelki wody. Byłem tak zamyślony, że nie zwróciłem uwagi na to, że moknę.
- Chodźmy stąd. Pada. - powiedziałem, a ona odsunęła się ode mnie i schowała zdjęcie i figurkę do małej drewnianej szkatułki.
- Wezmę. - wyciągnąłem do niej rękę, a ona niepewnie mi ją podała.
- Pomogę Ci Sky. Obiecuję, że ci pomogę. - powiedziałem

__________________________________

Hej Misie <3
Rozdział 16 za nami, a co za tym idzie coraz bliżej koniec opowiadania !
Nadal zastanawiam się nad napisaniem drugiej części tego opowiadania.

Wiecie już co się stało SKY !
Jezu, ale dziwnie mi się to pisało.
Serio... Tak jakoś głupio, bo ona tak strasznie dużo mówiła !
Ta część skończy się około 20 rozdziału, więc... No już niedługo :)

Jutro muszę wstać o 4.00 rano, bo jadę do wuja rwać ogórki... Jak ja się z tego cieszę ... Czujecie ten sarkazm ? Taaa.... Uwielbiam mieszkać na wsi, serio, bo mam sporo miejsca na spacery i wgl, ale nienawidzę zrywania ogórków... To takie męczące i plecki bolą :(
Ale mniejsza o to.


DOBRA, TERAZ TAK. ROZDZIAŁ JEST DLA KOLOL OWEJ !
GDYŻ, IŻ, PONIEWAŻ MAM SOBIE TAKI KAPRYS I CHCĘ ZADEDYKOWAĆ JEJ.

WIADOMO, ŻE CAŁE OPOWIADANIE JEST DLA MOJEJ DOMINIKI, ALE TEN ROZDZIAŁ TEŻ DLA KOLOL OWEJ ;)


Co myślicie ?
Nath da radę jej pomóc po tym co usłyszał ?


Macie tu słodziaka jeszcze :

Awww *.*




Love,
Paula

piątek, 11 lipca 2014

Chapter 15

- Czemu tam chodziłaś skoro to kosztowało Cię aż tak wiele ?
- Tam czułam jego obecność, to chyba wystarczający powód prawda ?


        Skyler's Pov:
    Było południe, gdy weszłam do parku z drewnianym pudełeczkiem w dłoniach. To dokładnie tego dnia mijała rocznica tego okropnego wydarzenia, które mnie zmieniło. Chciałam na chwilę wyrzucić te wszystkie wspomnienia z głowy, chociaż na chwilę wyrzucić z głowy obraz Jego szczęśliwej twarzy i nie dlatego, że nie mogłam tego znieść, bo uwielbiałam wspominać dzieciństwo, ale dlatego, że chciałam się uwolnić od okropnego bólu rozrywającego mnie na kawałeczki od wewnątrz.
    Gdy zamykałam oczy widziałam jego roziskrzone brązowe oczy, które zawsze z tą samą dziecięcą ciekawością wpatrywały się we wszystkie nowe rzeczy, widziałam te potargane blond włosy, które wpadały mu na czoło, przez co zabawnie marszczył nos, widziałam jego szeroki uśmiech.
    Szybko potrząsnęłam głową chcąc wyrzucić z niej ten obraz i przyspieszyłam kroku, żeby jak najszybciej znaleźć się na ławce, która od zawsze była moim schronieniem od całego świata. Wtedy uciekałam w to miejsce, żeby marzyć, teraz, żeby wspominać, myśleć.
    Usiadłam na ławce jak codziennie od prawie dwóch tygodni i położyłam obok siebie pudełko. Była ładna pogoda, słońce odbijało się od powierzchni stawu i wyglądało to pięknie, ptaki wesoło ćwierkały wśród gałęzi, ale nie potrafiłam się z tego cieszyć.
    Wyjęłam z pudełka figurkę Spidermana i wpatrywałam się w nią chwilę, aby zaraz schować ją ponownie i podciągnąć kolana pod brodę. Słone łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Tęskniłam za nim.
    Przez te dni, kiedy byłam w Cirencester na ławce brakowało mi Nathana. Jego obecność sprawiała mi przyjemność i chociaż czasem zdecydowanie za dużo mówił to tęskniłam za nim. Potrzebowałam go i nie wiem kiedy to się stało, ale stał się dla mnie kimś ważnym, kimś komu zaufałam.
   



- Czego oczekiwałeś ?
- Nie wiem. Wszystko było takie spontaniczne...


        Nathan's Pov:
    Zamknąłem oczy i wcisnąłem dzwonek stojąc na schodach domu, w którym byłem tylko raz. Co prawda nie miałem 100% pewności, że to tu, ale postanowiłem spróbować. Nie wiedziałem czemu tu przyszedłem. Musiałem się czegoś dowiedzieć, a to było chyba jedyne wyjście.
    Brązowe drzwi otworzyły się, a w progu stanęła kobieta, miała blond włosy i wyglądała na jakieś 40 lat. Wpatrywała się we mnie w oczekiwaniu, więc wziąłem głęboki wdech zanim zacząłem mówić. Denerwowałem się i próbując to ukryć włożyłem dłonie w kieszenie.
- Dzień dobry. Jest może Skyler ? - zapytałem niepewnie, a ona spojrzała na mnie jak na wariata.
- Skąd ją znasz i kim jesteś ? - zapytała mierząc mnie wzrokiem.
- Umm... Poznałem ją w parku i dawno jej nie było, więc zacząłem się martwić. - powiedziałem przestępując z nogi na nogę. - A ja jestem Nathan. - dodałem.
- Nie ma jej. - powiedziała.
    Była nieprzyjemna. Sky nigdy o niej nie mówiła, poza tym, że nie uznaje jej za rodzinę i że nic dla niej nie znaczy. Na początku zastanawiałem się jak można coś takiego powiedzieć o matce, ale ta kobieta wcale nie wyglądała na miłą mamusię.
- A wszystko z nią dobrze ? - zapytałem, a ona prychnęła.
- Dobrze ? Z nią ? Skąd mam wiedzieć ! - krzyknęła na mnie.
- Wszystko dobrze kochanie ? Na co krzyczysz ? - obok niej pojawił się jakiś facet, który zmierzył mnie wzrokiem.
- Szuka Skyler. - powiedziała do niego i wskazała na mnie, a potem weszła do środka.
- Jest w Cirencester. - powiedział facet.
- A mógłby pan... Umm... Dać mi jej numer, albo nie wiem... Adres pod jakim się zatrzymała ? To ważne. - powiedziałem.
    Musiałem ją zobaczyć. Przez tą krótką rozmowę z jej matką zaczynałem się o nią martwić jeszcze bardziej, tym bardziej teraz... Powoli zacząłem łączyć fakty. Gdy byłem tu wcześniej dzwonił telefon i John miał ją zawieźć do jakiegoś Tristana, czyli ten facet to pewnie John, a ten Tristan mieszka w Cirencester...
    Nawet nie zauważyłem, że facet wszedł do środka, a potem wyszedł, dopóki nie wyciagnął w moją stronę kartki, a gdy tylko ją chwyciłem wszedł do środka i zamknął drzwi bez słowa. Byłem w totalnym szoku tym wszystkim co miało miejsce przed chwilą... Biedna Sky...
    Szybko rzuciłem okiem na kartkę i niemal pobiegłem do samochodu. Chciałem jak najszybciej się tam znaleźć i przekonać się, co się z nią dzieje. Zerknąłem na leżącą na siedzeniu pasażera białą różę i uśmiechnąłem się sam do siebie. Byłem już tak blisko... Wpisałem w GPS adres i ruszyłem.
    Gdy zatrzymałem się pod ładnym białym domem dopiero dotarło do mnie co zrobiłem. Przejechałem spory kawałek drogi, żeby ją zobaczyć. Tak bardzo się o nią martwiłem, że nie myślałem racjonalnie. Musiałem się upewnić, że nic jej nie jest, a to był jedyny sposób.
    Wysiadłem z samochodu i powoli podszedłem do drzwi. Denerwowałem się chyba nawet bardziej niż przed wizytą w jej domu w Londynie. Ręce zaczęły mi się trząść, a serce zaczęło bić zdecydowanie szybciej niż powinno.
    Niepewnie zapukałem, a po chwili w drzwiach pokazała się kobieta w wieku około 45 lat i przyjaznym uśmiechu na ustach. Odchrząknąłem, bo niemal czułem jak mój głos mógłby zadrżeć.
- Dzień dobry. Czy zastałem Skyler ? - zapytałem niepewnie. Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Skyler ? - zapytała marszcząc brwi.
- Umm.. Tak. Skyler Jenkins. Przepraszam, ale widocznie pomyliłem adres. - powiedziałem i chciałem odejść.
- Nie, zaczekaj. To dobry adres. Zdziwiłam się tylko, że jej szukasz. Wiesz... Ona raczej nie ma przyjaciół. Nie ma jej teraz. Jak zwykle jest w parku. - powiedziała.
- A gdzie ten park ? - zapytałem
- A musisz iść prosto w tamtym kierunku, ale nie znajdziesz jej. Chowa się na takiej ławce nad stawikiem. Zaczekaj chwilę. - powiedziała i odwróciła się w kierunku domu.
- TOM ! Zaraz wrócę ! - zawołała i wyszła zamykając za sobą drzwi.
- Jej ojciec jest jeszcze w pracy, pewnie sam chętnie zaprowadziłby cię do niej. Tak trudno do niej dotrzeć po tym wszystkim. - westchnęła
- Po czym ? - zapytałem
- Nie powiedziała ci ? - zdziwiła się. - Ja też nie mogę. Ale zaprowadzę cię. Chodź. - powiedziała i ruszyła. W porę przypomniałem sobie o róży i pobiegłem do auta.
    Kobieta spoglądała na mnie z szerokim uśmiechem, gdy szliśmy razem w stronę parku, potem zerknęła na różę i jej uśmiech się poszerzył, ale nic nie mówiła. Była zupełnie inna niż ta kobieta, która otworzyła mi drzwi w Londynie.
- Proszę pani, czy ona... zawsze mówi tak mało ? - zapytałem nie wytrzymując już. Musiałem dowiedzieć się czegoś więcej.
- Ona nic nie mówi. Do mnie nic nie powiedziała jeszcze, do swojego ojca od tej tragedii też nic, poza kilkoma słowami ostatnio, po tym wszystkim nic nie mówi. A z tobą rozmawia ? - zdziwiła się.
- Nie za dużo. - przyznałem.
- Jak to zrobiłeś ? - zdziwiła się i przystanęła.
- Nie wiem. - uśmiechnąłem się mimowolnie i też przystanąłem.
- Teraz musisz iść tą alejką do końca, potem będzie taka wydeptana ścieżka w lewo, zaprowadzi cię do rzeczki i mostku, przechodzisz przez mostek i idziesz cały czas prosto, za krzakami będzie ona. - powiedziała i wskazała mi alejkę.
- Dziękuję pani. - uśmiechnąłem się i biegiem ruszyłem we wskazanym przez kobietę kierunku.
    Nie mogłem się doczekać kiedy ją spotkam, a świadomość, że tylko ze mną rozmawiała dała mi tyle szczęścia, że sam się nie spodziewałem, że to możliwe. Aniołek był już tak blisko mnie i nie mogłem uwierzyć, że jestem w Cirencester.
    Nawet nie zorientowałem się, że jestem tak blisko, dopóki nie zobaczyłem znajomej sylwetki na ławce tuż obok stawiku. To miejsce tak bardzo przypominało to w Londynie, że aż się zdziwiłem. Stałem na skraju tej polanki i wpatrywałem się w nią przez chwilę, ale zaraz dotarło do mnie, że ona się trzęsie. Dzielący nas dystans pokonałem jak najszybciej i stanąłem przy ławce.
- Cześć Aniołku. - przywitałem się nieco zmęczony.
    Przeniosła na mnie wzrok i widząc jej zdezorientowanie lekko się uśmiechnąłem i usiadłem obok niej wyciągając w jej stronę różę.
- Biała róża dla Aniołka. - powiedziałem, a ona przyjęła ją ocierając policzki z łez, ale to nic nie dało i zaraz kolejne słone krople wyznaczyły ślady na jej zaczerwienionej od płaczu skórze.
- Nie płacz. - powiedziałem miękko, a ona pociągnęła nosem i obróciła w palcach kwiat.
- Co tu robisz Nathan ? Nie powinno cię tu być. - szepnęła drżącym głosem.
- Ale jestem. Wróciłem wcześniej i martwiłem się o ciebie i poszedłem do twojego domu. - powiedziałem, a ona spuściła wzrok.
- Powiedzieli ci ? - zapytała nie patrząc na mnie.
- W Londynie dostałem tylko adres tego domu w tym mieście, a tu dowiedziałem się, że tylko ze mną rozmawiasz. - powiedziałem, a ona spojrzała na mnie i kiwnęła głową.
- Tylko tobie ufam. - szepnęła, a ja niepewnie położyłem swoją dłoń na jej.
- To wiele dla mnie znaczy. - powiedziałem. - Czemu płaczesz ? - zapytałem, a ona odsunęła swoją dłoń i sięgnęła do leżącego między nami drewnianego pudełka, z którego wyjęła zniszczoną fotografię i podała mi.
- Powinieneś wiedzieć. - szepnęła.
    Właśnie miałem dowiedzieć się wszystkiego i nie mogłem w to uwierzyć. Otworzyła się przede mną. Ufa mi. Wpatrywałem się w blondynka na fotografii, który mógł mieć z 4 latka. Miał takie same jak ona brązowe oczy. Był uroczy.
    Zerknąłem na nią. Była zdenerwowana, jej dłonie trzęsły się, dolna warga drżała, a klatka piersiowa unosiła się i opadała dużo szybciej niż normalnie. Bałem się tego co usłyszę.


_______________________
HEJKA MISIE !
Macie kolejny rozdział !
Nathan pojechał do Skyler ! Spodziewaliście się tego ?
Sykes i jego genialne pomysły sprawiły, że w następnym rozdziale dowiecie się wszystkiego o przeszłości Sky, a mówiąc wszystkiego mam na myśli dlaczego jest taka, trochę o dzieciństwie i o rodzicach. Uprzedzam, Sky będzie dużo mówiła w następnym rozdziale, ale wy chyba na to czekaliście :)
Rozdział pisany przy płycie Unbroken - Demi Lovato.





Powstawał pod czujnym okiem mojego nowego kociaka - Psotki (nie wymyślałam jej imienia, bo już miała jak ją dostałam, a chciałam nazwać inaczej, ale to do niej idealnie pasuje, bo tylko psoci). Kilka razy moja kotka wskoczyła mi na klawiaturę laptopa i atakowała ekran, ale potem zaczęła atakować plakat The Wanted, ale nie ucierpiał całe szczęście ;) Jej zdjęcie znajdziecie na moim IG ;) Moja nazwa: pauline97x

Jak wam mijają wakacje ?
Ja się nudzę i już chyba po raz 10 oglądałam Dary Anioła - Miasto Kości, ale kocham ten film i w sumie to chyba obejrzę kolejny raz. Ten film ma GENIALNY soundtrack ! Heart By Heart jest najcudowniejsza, ale piosenka Jessie i duet Nath'a i Ari też super.
Planuję sobie z bratem zrobić któregoś dnia noc filmów, bo w sumie to on jest strasznie głupi, ale czasem można z nim pogadać i się pośmiać. Młodszy jest równie denerwujący, ale nie ważne... Jak chciałam ich oddać Dominice, to nie chciała xD A już nawet chciałam dopłacać :)

Wracając do rozdziału.
SKY I NATH ZE SOBĄ ROZMAWIAJĄ!
A za jakieś 5 rozdziałów będziecie jeszcze bardziej zdziwione, to mogę wam zagwarantować ;p
No może nawet 3-4. Nie wiem jak rozpiszę akcję :)
Nawet LouLou nic o tym nie wie, więc hue hue hue będzie NIESPODZIANKA ! ;)
Miałam już w tym pisać o jej przeszłości, ale rozpisałam się jeżeli chodziło o drogę do Cirencester i rozmowę z jej krewnymi :D





Znowu się rozpisałam xD




Jeżeli macie jakieś pytania, to zapraszam na mojego Twittera macie go też w zakładkach ;)

Love,
Paula ♥

środa, 9 lipca 2014

Chapter 14

- Co czułeś Nathan ? Co dokładnie czułeś ?
- Strach. Ogromny, wszechogarniający strach. Tak bardzo się bałem...


        Nathan's Pov:
    Trasa była niesamowita, ale przez to, że Max'a totalnie rozłożyła grypa, a Jay złamał nogę potykając się na schodach Starbucksa z kubkiem swojej  ulubionej kawy, przy czym jeszcze się poparzył, to z naszej trasy nici i już po tygodniu byliśmy w Londynie.
    Zaraz po tym jak zaśpiewałem I'll Be Your Strength dla Aniołka posypały się pytania na które wolałbym nie odpowiadać, ale niestety musiałem. Starałem się jakoś wymijająco, ale tak, żeby im wydawało się, że wiedzą wystarczająco, bo nie chciałem ściągać na siebie uwagi.
    Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeżeli paparazzi będą za mną biegać, to znajdą Sky i wtedy to jej nie dadzą żyć, a ona według mnie miała wystarczająco problemów i nie chciałem dokładać jej kolejnych. Miałem ogromną nadzieję, że jakoś uda mi się ich od niej odciągnąć, chociażbym miał zmobilizować do tego zadania wszystkich moich znajomych i całą rodzinę.
    Wariowałem jeżeli chodziło o Skyler. Wszystko musiało być tak, żeby jej nie zaszkodzić, wolałem dmuchać na zimne, niż później zaczynać z nią wszystko od nowa i może inni myśleli, że wcale nie zaszedłem daleko, to jednak dla mnie to była długa droga i cieszyłem się z każdego małego kroku, który zbliżał nas do siebie.
    Wiedziałem, że nie mam co liczyć na zbyt wiele, wiedziałem, że Aniołek nie otworzy się przede mną z dnia na dzień, chociaż gdzieś w środku łudziłem się, że może jednak pewnego dnia powie mi coś więcej, cokolwiek. Nie liczyłem na dużo, ale chociaż powód dlaczego taka jest. Nie chciałem od razu poznawać całej jej historii, tylko ten istotny fakt, który mógłby mi pomóc w "leczeniu" jej.
    Zamknąłem oczy i dłońmi potarłem twarz zmieniając pozycję z leżącej do siedzącej. Oparłem łokcie na kolanach i głośno westchnąłem. Siedzenie w czterech kątach mojego pokoju, w którym połowa rzeczy była już spakowana tylko mnie dobijało. Zbyt wiele wówczas myślałem i nic nie mogłem poradzić na to, że myśli same pchały się do mojej głowy.
    Pulsujący ból zaczynał mnie denerwować, więc powolnym krokiem udałem się do kuchni, żeby znaleźć jakieś tabletki. Potrzebowałem tylko chwili spokoju, chciałem się wyciszyć, ale nawet mimo tego, że w domu było względnie cicho to nie mogłem przez te głupie myśli.
- Czego szukasz ? - usłyszałem za plecami, gdy przeszukiwałem szafkę, w której trzymaliśmy leki.
- Czegoś na ból głowy Max. - mruknąłem zerkając na przyjaciela.
    O ile zazwyczaj wyglądał na twardego faceta, o tyle gdy był chory wyglądał jak opuszczone dziecko. Miał podkrążone oczy, czerwony nos, zaszklone oczy, chodził jak Zombie i co chwilę kichał i pociągał nosem.
- Chyba zjadłem ostatnią pastylkę jakąś godzinę temu. - mruknął i ciaśniej owinął się kocem w kratę.
- Pójdę do apteki... - westchnąłem. - Chcesz herbaty ? - zapytałem, ale pokiwał przecząco głową.
- Pójdę się położyć. - mruknął i wyszedł z kuchni.
    Oparłem dłonie na blacie i westchnąłem. Byłem w domu dopiero kilka godzin, a już nie mogłem wytrzymać. Ciągnęło mnie do parku i chciałem jak najszybciej spotkać Aniołka. Nie wiedziałem, czy ją tam spotkam, ale musiałem tam iść, niestety była dopiero 14.00, a zawsze spotykałem ją około 20.00, więc nie miałem co iść.
- A tobie co Nath ? - zapytał Tom wchodząc do kuchni.
- Boli mnie głowa Tom, to wszystko. - odwróciłem się przodem do chłopaka, który teraz zawzięcie grzebał w lodówce.
- Aaaa... Chyba nie ma to nic wspólnego z odwołaną trasą nie ? Chłopaki przecież nie specjalnie to zrobili. - powiedział zerkając na mnie, ale zaraz odwrócił wzrok w kierunku lodówki.
- Nie no co ty. Przecież wiem, że to nie ich wina i nawet cieszę się z tego, że wróciliśmy do Londynu. - powiedziałem.
- Czy ma to coś wspólnego z tą dziewczyną z parku ? - zapytał Parker, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Może trochę Tom. Może trochę. - przytaknąłem. - Idę do apteki. - dodałem i wyszedłem z kuchni.


~~~~~~~~~~~~~~

    Już kilka minut po 19.00 byłem w parku i czekałem na nią. Musiałem ją zobaczyć i przekonać się, że wszystko z nią w porządku. Chciałem ją zapytać czy słuchała radia i co myślała o piosence, która wybrałem. Moim zdaniem pasowała idealnie.
    Mijały minuty i nim się obejrzałem było grubo po 22.00, a Aniołka nadal nie było. Zaczynałem się martwić, ale może nie przyszła, bo miała coś innego, ważnego do zrobienia, może miała powód, przecież nie wiedziała, że jesteśmy w Londynie i że ja pójdę do parku, a nawet gdyby wiedziała, to przecież nie musiała tu przychodzić.
    Zrezygnowany podniosłem się z ławki i ostatni raz spoglądając na staw tylko westchnąłem. Siedziałem tam trzy godziny i przez cały ten czas o niej myślałem i to nie dlatego, że się w niej zakochałem, bo wcale tak nie było. Praktycznie jej nie znałem, więc nie mogłem się w niej zakochać. Chodziło mi o zapewnienie jej bezpieczeństwa, o zwyczajną pomoc, bo nie mogłem znieść tego, że w jej życiu dzieje, lub działo się coś tak złego, że doprowadziło ją to do takiego stanu.
   

~~~~~~~~~~~~~~

    Nie potrafiłem opisać tego strachu jaki czułem, gdy nie pojawiła się w parku czwarty dzień z rzędu. Niemal nie potrafiłem normalnie funkcjonować, bo cały czas o niej myślałem. Bałem się, że coś złego się stało, że z nią działo się coś złego. Nie potrafiłem skupić myśli na niczym innym.
    Moje zdenerwowanie nie umknęło pozostałym, gdy przyjechałem do nich po resztę swoich rzeczy i wszystko co brałem w ręce dosłownie mi z nich wypadało. Nic nie mogłem na to poradzić. Martwiłem się, chociaż martwiłem to chyba niedopowiedzenie. Ogromnie się o nią bałem i ten strach mnie paraliżował. Nie byłem zdolny do wykonywania jakichkolwiek czynności wymagających ode mnie zbyt wiele uwagi.
- Nath, co się z Tobą dzieje ? - zapytała Nareesha wchodząc do mojego byłego już pokoju,w którym pakowałem ostatnie płyty do pudła.
- Nie ważne Naree. To nic takiego. Nie przejmuj się. - powiedziałem chcąc ją uspokoić i nawet posłałem jej wymuszony uśmiech, ale nic to nie dało, bo dziewczyna tylko westchnęła i usiadła obok mnie na łóżku.
- Słuchaj Nathan, ja nie chcę się wtrącać w twoje życie, ale jeżeli będziesz chciał pogadać, to na mnie zawsze możesz liczyć. Wiem, że wolisz gadać z Max'em, ale on jest chory i za dużo ci nie pomoże, a ja zrobię co w mojej mocy. - powiedziała kładąc mi dłoń na ramieniu.
- Dzięki. - uśmiechnąłem się do niej, tym razem szczerze, a ona odwzajemniła uśmiech i wstała z łóżka, a potem ruszyła w kierunku drzwi.
- Martwię się o tę dziewczynę z parku. Nie widziałem jej od kiedy wróciliśmy, a wcześniej była tam codziennie. - powiedziałem, gdy złapała za klamkę. Odwróciła się w moim kierunku.
- Wzięło cię co ? Może to nic wielkiego ? Poczekaj jeszcze kilka dni, może coś jej wypadło. - powiedziała.
- Cztery dni z rzędu Naree ? Nie wierzę. - westchnąłem, a ona wzruszyła ramionami i wyszła z mojego pokoju.
    Wpadłem na pewien dość ryzykowny plan, dzięki któremu mogłem się dowiedzieć czegoś o Aniołku, o tym, co się z nią działo, ale trochę bałem się go wykonać...



- Co czułaś Skyler ? Co dokładnie czułaś ?
- Ból. Ogromny wszechogarniający ból. To tak bardzo bolało...


    Przez pierwszy tydzień bolało, ale nie tak bardzo jak później. Na początku było zupełnie inaczej. Wspominałam dzieciństwo, wyjazdy do dziadków, spacery po parku... Wspominałam każdą chwilę, którą spędziłam w Cirencester.
    Kilka wieczorów spędziłam siedząc na ławce w parku z ojcem. Nie odzywaliśmy się do siebie, ale siedzieliśmy razem i oboje wspominaliśmy. Byłam z nim znacznie bliżej niż z matką jeżeli można to tak nazwać. Nawet lubiłam przebywać w jego towarzystwie, ale do czasu... Gdy milczeliśmy było całkiem miło, ale ojciec lubił mówić. Zawsze dużo mówił, jak ja dawniej...
- Ja też za nim tęsknię Sky... Tak bardzo tęsknię... Za tobą też, ale tą dawną tobą Sky, tą wesołą i gadatliwą Skyler. - powiedział, a ja zerknęłam na niego odrywając wzrok od wody.
- Ona już nie wróci. - szepnęłam, ale wiedziałam, że to usłyszał. To były moje pierwsze słowa do niego od pięciu lat i widziałam jak bardzo był zaskoczony, ale nie panowałam nad sobą, gdy mówiłam.
    Widziałam to jego niedowierzanie, gdy wpatrywał się we mnie. Kilka razy otwierał usta jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz je zamykał. Po chwili niepewnie wyciągnął do mnie rękę i położył ją na moim ramieniu.
- Wiem Sky... Wiem. - szepnął i zaraz zdjął dłoń z mojego ramienia.
   

_________________________________________
Hej Misie <3

Pisany przy:
Bars & Melody - Hopeful
Demi Lovato - Skyscraper
All Time Low - Lost in Stereo
ROOM 94 - The End
The Wanted - Running Out Of Reasons :)




 

Taki tam Sykes :)

Przepraszam za opóźnienie, już wam wszystko wyjaśniam.
Są wakacje, gorąco na dworze i kompletnie nie mam czasu, na pisanie rozdziałów. A gdy już znajdowałam chwilę, to kompletnie nie miałam weny i nie potrafiłam napisać porządnego zdania, co mnie denerwowało i wyłączałam laptopa, a potem szłam na dwór.
Poza tym... Mieszkam na wsi, wokół mam pełno łąk i pól i gdy jest tak gorąco to biorę sobie kocyk, książkę, telefonik i słuchawki i rozkładam się w cieniu nad stawem, bo tam trochę chłodniej i leżę pół dnia, a drugie pół spędzam dum, dum, dum... pomagając rodzicom ! hahah jaka ja uczynna i pomocna :D
Dowiedziałam się pewnej rzeczy, która ogromnie mnie zasmuciła, a mianowicie nie pojadę na zlot, gdyż iż ponieważ moja mama nie chce mnie puścić samej autobusem, gdyż jak twierdzi zgubię się (w sumie jej się nie dziwię, bo mam totalny brak orientacji w terenie, a do Łodzi zawsze jeżdżę z bratem, albo z rodzicami) ;(
Ale moja mamusia za to stwierdziła, że istnieje techniczna możliwość, że pojadę na nocny maraton Step UP !!!!
Nie wiem czy wiecie, ale jestem ogromną fanką tych filmów !
Jeszcze nic nie jest potwierdzone na 100%, bo mojej mamie nie podoba się to, że zaczyna się to o 22.00, a kończy nad ranem, ale stwierdziła, że pomyśli o tym. Jaram się *.*
Zabrałabym ze sobą brata, bo samej to na 100% mnie nie puści, bo przecież ja mam 17 lat i gdzie mnie samą puścić do Łodzi oddalonej około 50km od mojej miejscowości... (czujecie ten sarkazm? ;) )
A jak nie pojadę na ten nocny maraton, to jadę do kina na 5 część Step Up ;)
Rozpisałam się...

NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE PRZEŁOMOWYM ROZDZIAŁEM W TYM OPOWIADANIU !!!!

W sumie to ono zbyt długie nie będzie, bo jak poukładałam sobie to w głowie to wyszło mi krótsze niż myślałam, ale nie martwcie się, zastanawiam się nad 2 częścią :)
Jeżeli byście ją chcieli to piszcie w komentarzach ;)

OGLĄDALIŚCIE TELEDYSK DO HOPEFUL BY BARS AND MELODY ? ;p
Ja uwielbiam chłopaków, a teledysk mi się podoba ;D

Dobra... To chyba tyle, bo rozpisałam się jak moja mama na liście zakupów xD

BTW.
A nie mówiłam LouLou, że to nie będą 2 tygodnie ? ;p


Love,
Paula <3