sobota, 31 maja 2014

Chapter 8

- Jak się z tym czułaś ?
- Miałam wrażenie, że to było głupie, że źle zrobiłam.


        Skyler's Pov:
    Nie wiem co mnie podkusiło, żeby zabierać go do domu. Gdybym tego nie zrobiła do niczego by nie doszło. Nie usłyszałby tego co mówiła moja matka, nie widziałby moich łez, a co najważniejsze, nigdy nie poznałby mojego imienia.
    Gdyby nie moja głupota, to nic z tych rzeczy nie miałoby miejsca, a Nathan nigdy nie poznałby mojego adresu. Teraz mógł przyjść w każdej chwili i co wtedy ? Co jeżeli otworzyłby mu John, albo co gorsza moja matka ?
    Po co zgadzałam się na tą jego propozycję ? Czemu chciałam jego pomocy ? Przecież mi nie da się pomóc... Nie po tym wszystkim. Nie mi.
    Długo nie mogłam zasnąć i tylko wpatrywałam się w sufit analizując sytuację, ale za każdym razem dochodziłam do wniosku, że to wszystko bez sensu, że zachowałam się głupio i to nidy nie powinno mieć miejsca.
    Nawet muzyka nie pomagała. W każdej piosence było coś, co mnie dekoncentrowało, dlatego, gdy w słuchawkach rozbrzmiały pierwsze dźwięki "Wonderwall" szybko zdjęłam słuchawki i rzuciłam je na stolik nocny podobnie jak telefon.
    Nie spałam jeszcze gdy John wrócił z pracy i doskonale słyszałam jak drzwi wejściowe się zamykają, a potem jeszcze jedne drzwi, by na koniec mógł wbiec po schodach.
    Drzwi do mojego pokoju otworzyły się gwałtownie, a w nich pojawił się mąż mojej matki. Spojrzał na mnie wzrokiem, którego nie mogłam rozszyfrować, a potem wszedł i zamknął za sobą drzwi.
- Ręcznik w łazience. - powiedział patrząc na mnie wyczekująco, jakby liczył, że odpowiem mu, że wszystko zacznę wyjaśniać.
    W odpowiedzi pokiwałam przecząco głową mając nadzieję, że zrozumie, że to nie moja krew na nim była. Nie przypuszczałam, że on to zauważy i przerażał mnie fakt, że jakoś będę musiała mu to wyjaśnić. Wątpiłam, żeby zrozumiał, a tym bardziej uwierzył, więc postanowiłam to przemilczeć.
- Więc co robi zakrwawiony ręcznik w naszej łazience ? - zapytał zakładając ręce na klatce piersiowej.
    Odwróciłam wzrok znów wbijając go w sufit. Nie mogłam znieść jego natarczywego spojrzenia i ogólnie jego. Czasem bywał miły, nawet przez większość czasu, ale był strasznie natrętny. Nie mógł zrozumieć, że nie mam zamiaru się odzywać, a tym bardziej do niego.
- Skyler, zapytałem o coś. - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
    Zamiast odpowiedzieć, bez słowa podniosłam się z łóżka i chwyciłam leżącą na fotelu czarną bluzę z nadrukiem białej nutki i wyszłam z pokoju wymijając go.
    Nadal miałam na sobie czarne rurki, te same co dzień wcześniej, więc tylko wciągnęłam bluzę przez głowę i założyłam trampki, a potem wyszłam z domu.
    John był ostatnią osobą z którą chciałabym porozmawiać, więc to wyjście było mi na rękę. Ignorowałam jego nawoływania. Szłam przed siebie co jakiś czas zerkając do tyłu, czy aby srebrny samochód Johna nie pojawia się na horyzoncie. Znałam tego faceta na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że jak się uprze, to nie odpuści i byłby gotów jeździć po całym mieście i szukać mnie, żeby dowiedzieć się czyja krew jest na tym ręczniku. On mógłby nawet iść z tym na policję czy inne takie.
    Moim jedynym posiłkiem od wczoraj rana była mała bułka kupiona zaraz po wyjściu z domu, więc teraz mój żołądek też domagał się jedzenia. Weszłam do piekarni i kupiłam jedną bułkę, a potem udałam się do parku.

       
- Jak się z tym czułeś ?
- Niesamowicie ! Nie wierzyłem, że to się stało !


        Nathan's Pov:
    Zaraz po przebudzeniu poszedłem do łazienki, aby spojrzeć na siebie w lustrze i upewnić się, że to nie był sen, że to co wydarzyło się w nocy miało miejsce na prawdę, że wreszcie dowiedziałem się czegoś więcej.
    Skyler... To niesamowite jak wiele się o niej dowiedziałem w jeden wieczór i co prawda jeszcze nie potrafiłem poskładać wielu elementów tej układanki, ale wiedziałem, że to był przełom, że od tej pory nic nie będzie tak jak wcześniej.
    Nie wyglądałem tak źle jak przypuszczałem. Nad lewym okiem miałem nieduży plaster, rozciętą wargę i byłem trochę poocierany, ale ogólnie myślałem, że będzie gorzej. Skyler spisała się świetnie.
    Ogarnąłem się i zszedłem na dół. Już na schodach słyszałem ich podniesione głosy, gdy przekrzykiwali się wzajemnie i wybuchali śmiechem. Sam lekko się uśmiechnąłem i wszedłem do kuchni. Nie było w niej nikogo, więc w spokoju zrobiłem sobie śniadanie i po zjedzeniu go z kubkiem herbaty wszedłem do salonu.
- Cześć. - powiedziałem.
- Siema Nath ! Jezu ! Co ci się stało ? - zapytał Max
- Aaaa... Nic takiego, małe zamieszanie w klubie, ale nie ważne. - wzruszyłem ramionami.
- Nathan ! Małe zamieszanie, jesteś pościerany, poobijany i masz rozciętą wargę, a nad okiem plaster ! Opowiadaj ! - powiedziała Nareesha
- W skrócie ? Tańczyłem z blondyną, potem przyszedł jej facet, dał mi w twarz i wywalili nas z klubu. - wzruszyłem ramionami.
    Miałem ogromną nadzieję, że nie będą dopytywać co się stało potem, bo nie chciałem im opowiadać o Skyler. Nie wiedziałem co teraz będzie, czy ona jeszcze kiedyś się pojawi i nie zamierzałem opowiadać. Pewnie nie uwierzyliby mi i wyśmiali, więc miałem nadzieję, że nie będą pytać.
    Patrzyli na mnie nic nie mówiąc, jakby analizowali czy mówiłem prawdę, albo zwyczajnie nie wiedzieli co powiedzieć. Może domyślili się, że nie chcę o tym mówić i wyjątkowo postanowili odpuścić ? Miałem nadzieję, że tak.
- Kto ci pomógł ? - zapytał po chwili Seev, a ja westchnąłem i spuściłem wzrok na trzymany w dłoniach kubek.
- Ona. - powiedziałem i znów zapadła cisza, którą przerwał Max.
- Ta dziewczyna z parku ? Jak ? - zapytał.
- Była w parku jak wracałem do domu. - odpowiedziałem, a oni pokiwali głowami.
- Czyli... Wiesz coś o niej ? - zapytał Tom.
- Wiem jak ma na imię i wiem gdzie mieszka. To tyle. - wzruszyłem ramionami i napiłem się herbaty.
- Teraz to już nie odpuścisz prawda Nath ? - zapytał Jay, a ja kiwnąłem głową.
- Nie ma szans. - przytaknąłem.
    Nie kłamałem. Nie zamierzałem odpuścić dopóki jej nie pomogę, nie teraz. Zaczynało się coraz lepiej układać i miałem nadzieję, że teraz już pójdzie nam łatwiej, ale z nią niczego nie byłem pewien. Nie mogłem obstawiać, że teraz wszystko będzie dobrze, że ona się otworzy, bo wiem, że to nie będzie takie łatwe. Zdążyłem zauważyć, że mówienie sprawia jej wielką trudność, jakby miała w sobie jakąś barierę, której nie potrafiła zburzyć, jakby otoczona była grubym murem i nie mogła się przez niego przedostać prawdziwa Skyler, a byłą tylko ta zagubiona i zamknięta w sobie dziewczyna.
    Do tego nie dawała mi spokoju pewna sprawa, a mianowicie jej reakcja na ten telefon. Jakby to co mówiła ta kobieta ją bolało. Jakby wcale nie chciała jechać do tego całego Tristana, bez względu na to kim on jest. Do tego wiem jak ma na nazwisko. Skyler Brooks.
    Miałem tak wiele pytań, a na żadne z nich nie znałem odpowiedzi co bardzo mnie denerwowało. Chciałem jej pomóc, ale nie umiałem, nie mogłem. Musiałem najpierw dowiedzieć się jak najwięcej. Niewiedza w tej sytuacji była czymś strasznym. Musiałem się czegoś dowiedzieć.
    Ignorując wszystkie pytania wyszedłem z domu. Musiałem odreagować, pomyśleć. Nie mogłem dłużej znieść tego wszystkiego co działo się w mojej głowie. Miałem wrażenie, że to co wiem to elementy jakiejś układanki, ale nie potrafiłem ich ze sobą połączyć, zupełnie jakby brakowało jakiegoś podstawowego elementu.
    A najgorsze w tym wszystkim było to, że wiedziałem, że Skyler nie odpowie na wszystkie moje pytania, że muszę pytać stopniowo i samemu łączyć elementy układanki, miałem ogromną nadzieję, że jakoś mi się to uda.
- Nathan ? To ty ? - usłyszałem za sobą idąc przez park. Odwróciłem się i zobaczyłem jakąś dziewczynę, na oko miała może z 16 lat.
- Tak. - przytaknąłem i wykrzywiłem usta w uśmiechu.
    Wcale nie miałem ochoty na rozmowę z fanami, ale nie mogłem jej zignorować, bo gdyby nie takie dziewczyny jak ona nigdy nie doszedłbym tak daleko, więc starałem się ukryć wszystkie zmartwienia za tym sztucznym uśmiechem.
- Mogę prosić o autograf ? - zapytała niepewnie, a ja kiwnąłem głową i odebrałem od niej jakiś zeszyt, czy coś takiego i nabazgrałem swój podpis.
- Jak masz na imię? - zapytałem.
- Clarie. - odpowiedziała cicho.
    Była nieśmiała, zupełnie jak Skyler. Do tego miała takie same głębokie czekoladowe tęczówki, z tym, że jej były błyszczące, a na ustach miała szeroki uśmiech. Była szczęśliwa i właśnie to różniło ją od Aniołka.
- Nath ? - z zamyślenia wyrwał mnie głos dziewczyny. Potrząsnąłem głową chcąc oddalić od siebie te myśli i nabazgrałem jeszcze jakieś "Kocham Cię Clarie" i oddałem jej zeszyt i długopis.
- Przepraszam cię, zamyśliłem się. - wyjaśniłem szybko, a ona kiwnęła głową.
- Przepraszam, że cię zatrzymałam, pewnie się gdzieś spieszysz. - powiedziała z wyraźną skruchą w głosie.
- Wyszedłem pomyśleć. Nie spieszę się. - odpowiedziałem
- Nathan, przepraszam, że tak się wtrącam, ale czy coś jest nie tak ? Ostatnio jesteś taki inny, wszyscy to zauważyli. - wpatrywała się we mnie wyczekująco, a ja zacząłem gorączkowo myśleć nad odpowiedzią.
- Wiesz co Clarie ? Mam teraz sporo na głowie, ale to nic strasznego, nie martw się. - uspokoiłem dziewczynę sam nie będąc do końca przekonany swoich słów.
    Nie wiedziałem, czy to czego dowiem się od Aniołka nie będzie straszne, ale nie chciałem martwić fanów, nie przypuszczałem, że oni też to zauważą, ale skoro tak jest, to znaczy, że byłem tak pochłonięty sprawą Aniołka, że nie zauważałem nic innego.
   

_____________________________

Hej Misiaki <3

Na samym początku chciałam was przeprosić, że nie dodałam rozdziału tydzień temu, ale niedługo koniec roku i wystawianie ocen, a ja chcę mieć jak najlepsze i mam zapierdziel w szkole... Nie lubię, gdy wychodzi mi ocena pomiędzy, bo wtedy chcę poprawiać na wyższą i mam masę nauki. Ale nie ważne. Obiecuję poprawę. Jeszcze ten tydzień będę miała zawalony, ale następny już prawdopodobnie luźniejszy, więc postaram się napisać coś do przodu, żeby wiecie, było na zapas.

Mi się rozdział nawet podoba, chociaż mam wrażenie, że piszę to o niczym i nie chodzi mi tylko o ten rozdział, ale o całe opowiadanie. Mam wrażenie, że jest jakieś nudne i jestem na siebie zła, że nie potrafię oddać emocji tak jak bym chciała.

Ostatnio mam fazę na "Rocket" i słucham jej ciągle. Uwielbiam tą piosenkę, bo jest taka ... kgsfjshgdfyusgdf <3 Jeżeli obserwujecie mnie na TT, to powinniście zauważyć, że mam na akurat tę piosenkę fazę, bo w BIO mam jej fragment :)

Oto moja ikonka z Twittera <3
Proszę państwa Nathan James Sykes <3



Rozdział dla mojego Skarba <3
Za to, że jesteś <3
Nie potrzebuję innych powodów, bo ten jest najważniejszy. ♥


Jak myślicie, czy Sky będzie współpracowała ?
Czy otworzy się przed Nathanem ? A jeżeli tak, to czy nastąpi to szybko ?
Czy Nath dowie się wszystkiego co go nurtuje ?


JESZCZE MAM PYTANIE !
Wybiera się ktoś na zloty #TWFanmily w wakacje ? A jeżeli tak to do jakiego miasta i tak dalej, bo ja to sobie będę w Łodzi i może nawet razem z koleżanką. Chętnie się dowiem, gdzie wy jedziecie i takie tam. Może się spotkam z kimś z was :) Byłoby fajnie :)
Piszcie, piszcie i opowiadajcie :D

Piszcie co u was i takie tam, bo ja to się zawsze rozpisuje w tych notkach i chciałabym wiedzieć co u was, bo tak jakoś mam taki kaprys :D
Nie, a tak serio, to chcę się o was czegoś dowiedzieć :D
Może najpierw...
Każdy pisze jak ma na imię :D
Tak, to dobry pomysł :D
Paula aka geniusz :D
Ja się przyznam, że mam na imię Paulina, ale go nie lubię, więc jestem Paula ;p


Love,
Paula ♥

niedziela, 18 maja 2014

Chapter 7

- Co czułeś ?
- Byłem niesamowicie szczęśliwy. Zaczynało się układać.


        Nathan's Pov:
    Skręciliśmy w ulicę dużych i ładnych domów rodzinnych, a Aniołek prowadził mnie dalej, aż na jej koniec. Nie wiedziałem czego mogę się po niej spodziewać, ale pozwoliłem się prowadzić. Co chwilę na nią zerkałem i nie potrafiłem rozszyfrować.
    Panująca między nami cisza zaczynała mnie denerwować, ale ona jakby zupełnie nie zwracała na to uwagi. Szła przed siebie co chwilę zerkając tylko na boki. W pewnym momencie skręciła w stronę jednego z domów, a ja podążyłem za nią.
    Nie widziałem dokładnie budynku, bo światło latarni nie oświetlało go całego, ale jednego byłem pewien. Był duży, jak wszystkie na tej ulicy. Szatynka otworzyła drzwi i weszła do środka zapalając światło w przedpokoju u patrząc na mnie wyczekująco.
    Stałem na schodach i wpatrywałem się w nią. Pierwszy raz widziałem ją w tak dobrym świetle. Wcześniej myślałem tak, gdy siedzieliśmy na ławce w parku o zachodzie słońca, ale teraz to zupełnie coś innego.
    Gdy też przekroczyłem próg domu zamknęła za mną drzwi i zdjęła swoje trampki, więc postąpiłem jak ona. Nic nie mówiła, ale zaczynałem się do tego przyzwyczajać. Nie, żeby mi to odpowiadało, bo ta cisza denerwowała mnie z każdą minutą coraz bardziej, ale jednak cieszyłem się, bo odkryła rąbek tajemnicy.
    Byłem w jej domu i nie wiem dlaczego, ale cieszyłem się z tego jak małe dziecko. Szatynka jednak nie podzielała mojego entuzjazmu i z obojętną miną pociągnęła mnie za rękę do jednego z pomieszczeń, jak się okazało, do łazienki. Wskazała na mały stołeczek obok umywalki, na którym bez wahania usiadłem nie zerkając w lustro. Bałem się, co tam zobaczę.
    W skupieniu przyglądałem się jej jak przeszukuje szafki, by potem z wymalowaną na twarzy ulgą wyciągnąć apteczkę. Spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi, a potem przygryzła wargę i podeszła bliżej. Położyła apteczkę na brzegu umywalki, a potem wzięła do ręki jeden z ręczników i zmoczyła go w wodzie.
    Zanim zrozumiałem co zamierza zrobić spojrzała na mnie przepraszająco i delikatnymi ruchami zaczęła zmywać krew z mojej twarzy. Skłamałbym mówiąc, że nie bolało mnie to, ale ona robiła to o wiele delikatniej niż Kelsey, gdy wracałem w takim stanie do domu The Wanted.
- Czemu mi pomagasz ? - zapytałem.
    Na chwilę zamarła, a potem wzruszyła ramionami i wróciła do oczyszczania mojej twarzy z krwi. Przyglądałem jej się uważnie chcąc wyczytać z jej twarzy chociaż trochę informacji, ale cały czas była taka obojętna...
- Dlaczego mi pomagasz ? - zapytałem ponownie, ale ona znów nie odpowiedziała. Zignorowała moje pytanie wyrzucając cały zakrwawiony ręcznik do kosza.
- Nie wiem co mi odbiło, żeby bić się z tym olbrzymem. - powiedziałem chcąc jakoś zacząć rozmowę.
    Odwróciła wzrok od apteczki i spojrzała na mnie unosząc jedną brew i mierząc mnie wzrokiem, a potem znów spojrzała na apteczkę i miałem wrażenie, że uśmiecha się pod nosem.
- Trochę szumiało mi w głowie po tych drinkach i to pewnie dlatego... Nie wiem co mi odbiło. On przecież mógł mnie zabić, bo był dużo większy. Gdyby nie ochroniarze, to pewnie teraz wyjechałbym z klubu w czarnym worku... - zacząłem gadać, ale uciszyła mnie przykładając wacik do mojej rany nad okiem przez co syknąłem i chciałem się odsunąć, ale zachwiałem się na stołku i w jednej sekundzie poleciałem do tyłu. Upadłem na zimne płytki, a stołek głośno uderzył w płytki obok mnie.
    Szatynka patrzyła na mnie unosząc jeden kącik ust do góry i trzymając w dłoni wacik. Patrzyłem na nią z dołu i nie byłem zdolny wykonać jakiegokolwiek ruchu. Nadal byłem w małym szoku po upadku, a do tego udało mi się wywołać u niej coś na kształt uśmiechu. Pierwszy raz widziałem ją wesołą i to było coś zupełnie innego.
    Postawiła stołek i spojrzała na mnie wyczekująco, więc powoli zebrałem się z podłogi i znów usiadłem na miejscu, pozwalając jej skończyć opatrywanie moich ran. Żeby odwrócić uwagę od tego co robił Aniołek zacząłem się rozglądać po jej łazience.
    Pomieszczenie było duże, ale bardzo ładne. Na podłodze były jasne płytki, a w niektórych miejscach leżały małe, niebieskie, puszyste dywaniki, a jeden z nich był właśnie pod moimi stopami. Na ścianach były ładne biało-niebieskie płytki. W pomieszczeniu znajdowała się też wielka wanna i prysznic, a także kilka małych szafek i półek i umywalka nad którą wisiało wielkie lustro, w które nadal bałem się spojrzeć.
    Gdy dziewczyna westchnęła przeniosłem swój rozbiegany wzrok na nią. Musiała od dłuższego czasu tylko stać i mi się przyglądać, bo miała zniecierpliwioną minę i marszczyła brwi. Chyba za bardzo się rozglądałem i uniemożliwiałem jej dokończenie tego, co zaczęła. Teraz postanowiłem siedzieć spokojnie, ale nie mogłem nawet mówić, bo opatrywała moją rozciętą wargę.
    Spojrzałem w lustro dopiero gdy skończyła i chowała apteczkę do szafki i musiałem przyznać, ze nie wyglądałem aż tak tragicznie. Pod okiem pojawiał się siniak, lewa brew była trochę rozwalona, ale teraz znajdował się tam plaster, a warga też nie była jakoś bardzo zmasakrowana, więc zawsze mogło być gorzej. Co prawda na moim ciele pojawi się jeszcze sporo siniaków, ale nie będę narzekał, bo wkrótce znikną i nie będzie śladu.
- Dziękuję Aniołku. - powiedziałem do dziewczyny.
    Wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi wychodząc z łazienki. Podążyłem za nią, bo kompletnie nie znałem tego domu i nie wiedziałem co mam robić. Udała się do kuchni i wskazała mi krzesło przy stole, a po dosłownie chwili krzątania się po pomieszczeniu postawiła przede mną kubek z herbatą.
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się do niej lekko na co wzruszyła i ramionami i wzięła do rąk drugi kubek i pociągnęła łyk napoju.
    Ciszę panującą między nami przerwał dźwięk telefonu, ale dziewczyna nie reagowała, czekała aż telefon domowy przestanie dzwonić nawet nie patrząc w jego kierunku. Z ciekawości zerknąłem na zegarek wiszący na ścianie i zdziwiłem się widząc godzinę 2.35 am. Kto może dzwonić o tej porze ? Gdy dzwonek ustał z telefonu rozbrzmiał dźwięk sekretarki.
- Witam, dodzwoniłeś się do domu państwa Brooks. Niestety nie możemy teraz odebrać. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. Piiiiiip ! - dziewczyna przekręciła głowę w stronę urządzenia jakby czekała na tę wiadomość.
- To ja John. Właśnie doleciałam i wszystko jest dobrze. Wiem, że jesteś teraz w pracy, ale ta róznica czasowa i tak dalej. Wracam tak jak mówiłam za dwa tygodnie, więc to ty będziesz musiał zawieźć ją do Tristana. Kocham Cię. Pa. - w słuchawce rozbrzmiał głos jakiejś kobiety, na co Aniołek się spiął. Zeskoczyła z blatu na którym siedziała i usiadła naprzeciwko mnie przy stole.
- Powinieneś iść. - szepnęła cicho, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Coś nie tak ? Wiesz, że mi możesz zaufać. Przecież nic ci nie zrobię, nie skrzywdzę cię. - powiedziałem wstając z miejsca. Podszedłem do krzesła na którym siedziała i ukucnąłem przy nim, a potem złapałem ją za ręce.
- Posłuchaj. Możesz mi ufać. Widzę, że coś jest nie tak i chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak. Musisz zacząć ze mną współpracować, a obiecuję ci, ze ci pomogę. - powiedziałem. Odwróciła głowę do okna pociągając nosem, co oznaczało tylko jedno. Rozpłakała się.
    Nie wiedziałem jak zareaguje, ale znałem tylko jedną metodę, żeby pocieszyć dziewczynę gdy płacze, a przez to, że ona jest taka zamknięta w sobie nie wiedziałem jak może zareagować. Mimo wszystko wstałem i przytuliłem ją do siebie.
- Ciii... Nie płacz. Razem damy radę. - powiedziałem
- To co ? Będziemy współpracować ? - zapytałem po chwili, a ona odsunęła się trochę i kiwnęła lekko głową.
    Odetchnąłem z ulgą i zająłem swoje miejsce przy stole. Ona otarła policzki z łez i wzięła do rąk swój kubek, a następnie wzięła łyk napoju, sam postąpiłem podobnie, ale teraz uśmiechałem się sam do siebie.
    Miałem nadzieję, że będzie tylko lepiej, ale z nią niczego nie mogłem być pewien, wiec wolałem nie nastawiać się na nie wiadomo co. Miałem tyle pytań, ale bałem się, że gdy je zadam, ona znów otoczy się tym grubym murem, z którym ja powoli sobie radzę.
- Powinienem iść. - powiedziałem wstając, gdy wypiliśmy herbaty. Nie odzywaliśmy się do siebie przez cały ten czas, ale teraz ta cisza mi nie przeszkadzała. Oboje mieliśmy do przemyślenia wiele rzeczy.
    Szybko założyłem buty i ruszyłem do drzwi, a ona za mną.
- Będziesz w parku ? - zapytałem łapiąc za klamkę, a ona kiwnęła głową.
- To do zobaczenia. - powiedziałem i wyszedłem.
    Gdy odwróciłem się po zejściu ze schodów zobaczyłem jak opiera się o futrynę drzwi i patrzy na mnie. Wtedy coś mi się przypomniało i szybko wszedłem po schodach i stanąłem przed nią.
- Współpracujesz ze mną tak ? - zapytałem, a ona niepewnie kiwnęła głową.
- Więc... Jestem Nathan. - wyciągnąłem do niej dłoń, a ona spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Skyler. - powiedziała swoim cichym i melodyjnym głosem i uścisnęła moją dłoń.


__________________________

Hej Misiaki <3
To znowu ja.
W tym tygodniu mam dla was jeszcze taki bonusik w postaci Rozdziału 7.
Ostatnio nie potrafię pisać o niczym innym jak The Wanted, ale to pewnie przez tą sprawę z wczorajszym koncertem.
Nie wiem jak wy, ale ja czuję się jakoś tak... rozbita ?
Gdy czytam te wszystkie ich tweety, te wczorajsze wypowiedzi z koncertu, to mam łzy w oczach, a teraz słucham sobie jeszcze "I'll be your strength" i totalnie ryczę.

Nathan i Sky ...
Co myślicie ?
Podoba mi się ta końcówka. Mam tą scenę przed oczami i serio mi się podoba.
Pół rozdziału spędzili w łazience... Zawsze spoko.
Jak myślicie ? Teraz będzie lepiej ?
To był zdecydowanie przełomowy moment w ich znajomości, ale czy wszystko zmieni się na lepsze ? Czy może wręcz przeciwnie ?


Zdjęcie Nath'a ^.^




Pamiętacie to ?
Jezu, ja ryczę.... TomTom ;(




Nie jestem w stanie nic więcej napisać.
Przepraszam.



Love,
Paula <3

piątek, 16 maja 2014

Chapter 6

- Czego oczekiwałeś ?
- Myślałem, że nie będę o niej myślał. Że będzie jak dawniej. Ale tak nie było.

   
        Nathan's Pov:
    Myślałem, że to wyjście dobrze mi zrobi, że nie będę myślał o tym wszystkim chociaż przez chwilę, ale myliłem się. Tłumy nie do końca trzeźwych ludzi bawiących się do dudniącej w uszach muzyki, hektolitry alkoholu i ja. Nie wiedziałem, że przez siedzenie z Aniołkiem udzieli mi się jej zamiłowanie do samotności.
    Zanim ją poznałem w takim klubie czułem się jak ryba w wodzie, tym bardziej, że byliśmy w Machiki, naszym ulubionym klubie. Wcześniej ciężko było mnie wyciągnąć do domu, gdy już weszliśmy do środka. Teraz, mimo, że nadal czułem się tu całkiem dobrze, to wolałbym siedzieć w parku z Aniołkiem.
    Wszystkie dziewczyny z którymi tańczyłem nie mogły zastąpić Jej. Nie wiedziałem czemu nie mogę wybić sobie z głowy szatynki, nie wiedziałem dlaczego każdą kolejną dziewczynę porównuję do niej... Nie mogły się jej równać. Żadna z nich nie była niewinnym i tajemniczym Aniołkiem z parku.
    Byliśmy w klubie dopiero 2 godziny, zabawa się rozkręcała, a w słowniku Parkera oznacza to więcej drinków. Początkowo nie chciałem pić zbyt wiele, ale gdy z każdym kolejnym łykiem przestawałem myśleć o Aniołku, a zaczynałem o zabawie, to zmieniłem zdanie.
- Jak się bawisz Nathan ? - zapytał Max, gdy wróciłem z kolejnym drinkiem do stolika.
- Szczerze ? Coraz lepiej. - odpowiedziałem.
    Max tylko się uśmiechnął w odpowiedzi i zmienił temat. Zaczęliśmy rozmawiać o drinkach, o muzyce, którą puszczał DJ. Mówiliśmy o wszystkim, co nie mogło się kojarzyć z dziewczyną z parku. Nie chciałem się zadręczać myślami o niej. Ten wieczór miał być inny.
    Chciałem wrócić do dawnego stylu życia chociaż na chwilę. Jeszcze niedawno w tym klubie bywałem częściej niż w studio nagraniowym, a teraz ? Wszystko się zmieniło. ONA wszystko zmieniła tylko tym, że była.
    Pochłonęła mnie zabawa, i nawet nie zauważyłem kiedy minęła północ, a Siva i Jay chcieli wracać do domu. Nie chciałem wracać z nimi, więc zostałem jeszcze w klubie. Nie bawiłem się tak dobrze od tak dawna...
- Jak tam młody ? - zapytał mnie Max, gdy wróciłem do stolika.
- Jest świetnie. Gdzie Tom ? - rozejrzałem się szukając wzrokiem pijanego przyjaciela, ale nigdzie go nie zauważyłem.
- Nie mam pojęcia. - przyznał Max.
    Nie za bardzo przejmowałem się zniknięciem Parkera, bo zdarzało się to już nie raz. Tom gdy już wpadnie w wir zabawy, to raczej szybko nie będzie w stanie się z niego wyrwać. Teraz możliwe, że jest gdzieś na parkiecie z Kelsey, albo nawet próbuje wdrapać się na inny stolik, żeby na nim tańczyć.
    Potrząsnąłem głową chcąc odrzucić od siebie myśli o przyjacielu i pociągnąłem spory łyk swojego drinka. Przez chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami i lekko się zachwiałem, ale to tylko skutek nadmiaru alkoholu w organizmie. Jeszcze dawałem radę tańczyć, więc będę się bawił.
    Wzrokiem omotałem salę, i musiałem się nieźle natrudzić, żeby lepiej przyjrzeć się stojącym kawałek dalej dziewczynom. Jedna z nich przyciągnęła moją uwagę. Może dlatego, że byłem pijany, ale wtedy mi to nie przeszkadzało i siląc się na możliwie najprostszy krok podszedłem do nich.
    Niestety to był mój błąd. Początkowo miło nam się rozmawiało, potem razem z seksowną blondynką zaczęliśmy tańczyć i wszystko wydawało się w jak najlepszym porządku, ale to było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe i obok nas pojawił się chłopak blondynki.
    Stałem oko w oko z około dwumetrowym mięśniakiem przy którym wyglądałem jak dzieciak. Facet mierzył mnie wściekłym wzrokiem i wiedziałem, że jeżeli szybko czegoś nie wymyślę, to będzie po mnie. Niestety jeżeli chodzi o myślenie po pijaku to mistrzem nie byłem.
    Caitlin, bo tak miała na imię ta blondynka jeszcze tylko podgrzała sytuację, mówiąc, że byłem nachalny i zgodziła się na taniec, bo nie miała wyjścia. Już miałem się odezwać i bronić, ale wielka pięść faceta wylądowała na mojej szczęce, a uderzenie było dość silne i wylądowałem na parkiecie.
    Nie myślałem już logicznie i chwiejnie wstając spojrzałem zdenerwowany na chłopaka, by po chwili rzucić się na niego. Nie działałem racjonalnie, ale alkohol w organizmie dodawał mi odwagi. To było coś typu : "No przecież umiesz się bić. Pfff.... Ty byś nie umiał ?".
    Dopiero gdy ochroniarze wyrzucili mnie z klubu odczułem ból. Bolało mnie dosłownie wszystko, a z wargi lała się krew, podobnie jak z brwi. Ten koleś uderzył mnie kilka razy, ale gdy patrzyłem jak się oddala z blondynką zrozumiałem, że powinienem dziękować tym ochroniarzom, bo facet prawdopodobnie zabiłby mnie na tym parkiecie.
    Alkohol uleciał z mojego organizmu i odzyskałem świadomość na tyle, żeby zdecydować się wrócić do domu. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby iść pieszo, a do tego przez park...

- O czym myślałaś ?
- Że muszę mu pomóc. Nic innego się nie liczyło. Tylko ON.


        Skyler's Pov:
    Nie miałam ochoty wracać do domu. Wspomnienia tak bardzo mnie pochłonęły, że straciłam poczucie czasu, a do tego nie było Nathana, więc byłam sama, nikt nie próbował wyciągnąć ode mnie żadnych informacji i było to bardzo wygodne.
    W słuchawkach rozbrzmiewały właśnie ostatnie dźwięki mojej ulubionej piosenki Goo Goo Dolls - Iris. Ta piosenka zawsze wywoływała we mnie silne emocje i tym razem też tak było. Gdy ostatni wers się skończył podciągnęłam kolana pod brodę i otarłam łzy rękawem bluzy.
    Wyjęłam słuchawki z uszu i razem z telefonem schowałam do kieszeni. Widząc na wyświetlaczu godzinę 1.30 am. tylko głośno westchnęłam. Pusty dom zachęcał do powrotu, ale w tym parku było tak magicznie.
    Lubiłam takie noce jak ta, kiedy nie musiałam się martwić, że matka lub John będą do mnie wydzwaniać, gdy nie wrócę. John ma nocny dyżur w szpitalu, a matka wyjechała w delegację gdy wychodziłam z domu. Czasem się zastanawiam co się z nią stało. Tak bardzo się zmieniła w tak krótkim czasie... Ale potem dociera do mnie jak bardzo ja się zmieniłam w krótkim czasie i przestaje mnie już dziwić zmiana matki.
- Aniołek ? - usłyszałam za plecami i aż podskoczyłam ze strachu.
    Ten głos rozpoznałabym od razu, a do tego tylko jedna osoba tak mnie nazywa. Tylko Nathan. Odwróciłam się i zobaczyłam go niedaleko latarni, ale byłam zbyt zszokowana, żeby cokolwiek z siebie wydusić.
- To ty. - powiedział jakby z ulgą i ruszył w moim kierunku, ale ja szybko zerwałam się z ławki i chciałam go wyminąć.
    No właśnie... Chciałam... Gdy tylko zbliżyłam się do niego i w świetle latarni zobaczyłam jego twarz pisnęłam. Był cały zakrwawiony i wyglądał jakby dopiero co wdał się w bójkę, którą niestety przegrał.
- Aż tak źle ze mną nie jest. Spokojnie. - powiedział dokładnie mnie obserwując.
    Byłam totalnie rozdarta. Nie wiedziałam co mam robić, co powinnam zrobić. Niepewnie zrobiłam krok w jego stronę i wyciągnęłam do niego rękę. Dokładnie mnie obserwując podał mi swoją, a ja przyjrzałam się jej. Na kostkach były zadrapania, czyli nie myliłam się, a Nathan wdał się w bójkę.
- Pomogę Ci. - szepnęłam.
    Wpatrywał się we mnie zszokowany. Sama byłam zdziwiona tym co powiedziałam, ale nie panowałam nad tym. Nie mogłam tego powstrzymać, a bynajmniej nie po tym jak on pomógł mi. Nie wiem czy świadomie, ale pomógł mi. Dzięki niemu nie robię tego tak często i zdecydowanie lepiej się czuję.
    Nie odzywał się tylko dał prowadzić. Nie mam pojęcia co mnie opętało, że prowadziłam go do własnego domu, ale musiałam mu pomóc. Nie mogłam go zostawić w takim stanie. Nie mogłam.
    Z każdym kolejnym krokiem nabierałam więcej wątpliwości, ale gdy tylko spoglądałam na chłopaka idącego obok mnie i ocierającego krew z twarzy one znikały. Nie liczyło się nic innego jak pomoc właśnie temu chłopakowi, który pomagał mi.
    Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę, ale czułam na sobie jego wzrok. Był równie zszokowany moim zachowaniem jak ja sama. Nigdy nie przypuszczałam, że wpuszczę kogoś do domu, a tym bardziej, że będzie to osoba, której kompletnie nie znam.


______________________________
Hej Misie <3
Rozdział mi się podoba.
Jest w nim dużo opisów, a ja lubię takie właśnie.
Mam nadzieję, że wam też się spodoba.

Pisałam go przy:
Goo Goo Dolls - Iris (jedna z moich ulubionych piosenek)
The Wanted - Personal Soldier (kocham <3)
Coldplay - The Scientist (Uwielbiam Coldplay <3 Są świetni )

Mój Superman <3

Zdziwieni zachowaniem Sky ?
Nie dziwię wam się, ja sama jak to pisałam to nie byłam pewna co z tego wyjdzie, ale ostatecznie mi się podoba.
I od razu wam mówię. Nie obiecujcie sobie zbyt wiele. Sky tak szybko się nie otworzy przed Nathanem (o ile kiedyś się otworzy).
A co myślicie o części z perspektywy Nath'a ?
Wszystko zaczyna się komplikować i chyba jak zdążyliście przeczytaj zarówno Sky jak i Nath potrzebują trochę odpoczynku od siebie.
Jak myślicie, co stanie się w domu Sky ? Czy Dziewczyna powie coś więcej do Sykes'a, czy będą milczeć ?

Nie wiem jak wy wytrzymujecie to, że musicie czekać na rozdziały, bo ja sama nie mogę się doczekać, aż skończę pisać jakiś rozdział i tak dalej. W głowie mam masę pomysłów na to opowiadanie i muszę cały czas pamiętać o tym jak to się skończy. Podziwiam was, że wytrzymujecie ten tydzień, żeby dowiedzieć się co nowego u Sky i Nath'a, a potem wchodzicie, czytacie i myślicie sobie : "ugh... tyle czekania, a ona powiedziała do niego tylko kilka słów ? No wiesz ty co Paula... Postarałabyś się trochę! " A potem czytacie moją notkę, gdzie wam piszę czego możecie się spodziewać i macie mnie ochotę zabić, że to aż tydzień trzeba czekać. ;) Jestem tego świadoma :p

Kocham Was wszystkich <3

Rozdział dla tych cierpliwych, którzy czekają aż tydzień na kolejny rozdział ;p

BTW.
Już jutro odbędzie się ostatni koncert The Wanted z trasy Word of Mouth. Gdy będę jutro oglądała filmik na Nathan Sykes Poland, to na 100% się rozpłaczę. Wiedziałam, że ten dzień nastąpi od kiedy to ogłosili, ale... To minęło tak szybko, że ja nadal nie wyobrażam sobie tego... To nie tylko zespół muzyczny. To moje Aniołki. To ich muzyka pomaga mi, gdy mam doła, gdy mam wszystkiego dość, to przy słuchaniu takich piosenek jak Personal Soldier czy I'll be your Strength odzyskuję wiarę w to, że warto walczyć, że ... tak trzeba. Nauczyli mnie wielu rzeczy i nigdy tego nie zapomnę. Żałuję, że nie byłam z nimi od początku, że nie byłam na żadnym z ich koncertów i tak dalej.
Zawsze będą piątką moich idiotów, którzy kręcili #WantedWendnesday. <3



Love,
Paula <3

piątek, 9 maja 2014

Chapter 5

- Co czułeś ?
- Cieszyłem się. Czułem, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

        Nathan's Pov:
    Promienie zachodzącego słońca padały na nasze plecy i przyjemnie grzały. Dziewczyna obracała w dłoniach białą różę, którą jej dałem. Wpatrywałem się w nią z lekkim uśmiechem i nie mogłem uwierzyć, że taka dziewczyna jak ona się tnie. Znaczy... Nie miałem pewności, ale tak podejrzewałem.
- Wiesz dlaczego biała ? - zapytałem.
    Zerknęła na mnie zaciekawiona i pokiwała przecząco głową. Uśmiechnąłem się widząc jej reakcję. Zaciekawiłem ją. Na moje usta wpłynął uśmiech, a ona uniosła brew zapewne oczekując odpowiedzi.
- Aniołku, jesteś taka delikatna, wręcz niewinna, a do tego biały to kolor aniołków prawda ? Jak ją zobaczyłem to pomyślałem o tobie. - powiedziałem, a ona spuściła wzrok na różę.
- Porozmawiamy dziś ? - zapytałem, a ona wzruszyła ramionami nie odrywając wzroku od kwiatka. Ta dziewczyna z każdą kolejną minutą ciekawiła mnie coraz bardziej.
- Dlaczego nie pozwalasz mi się poznać ? - zapytałem, ale tak jak się spodziewałem nie doczekałem się żadnej reakcji.
- Czemu nie możesz mi zaufać ? Aniele, nie chcę cię skrzywdzić, tylko poznać cię i ci pomóc. Widzę, że coś jest nie tak. - powiedziałem.
- Ja nie ufam nikomu. - szepnęła.
    Przez chwilę myślałem, że się przesłyszałem, ale potem dotarło do mnie, że ona rzeczywiście to powiedziała. Odezwała się do mnie znowu i była to chyba jej najdłuższa wypowiedź. Jeszcze nigdy nie wypowiedziała do mnie aż tylu słów.
    Cieszyłem się, bo w sumie to idzie nam coraz lepiej. Z każdym kolejnym dniem ona bardziej się otwiera. Nie są to może jakieś wielkie kroki, ale zawsze coś. Mnie cieszy nawet jedno słowo więcej, jeden uśmiech, jedno spojrzenie.
- Może kiedyś mi zaufasz. Ja nie chcę cię skrzywdzić. - powtórzyłem, a ona nie oderwała wzroku od róży.
    Telefon zawibrował w mojej kieszeni, a po kilku sekundach rozbrzmiał utwór Coldplay - The Scientist. Dziewczyna spojrzała na mnie i znów odwróciła wzrok. Co to miało oznaczać ? Nie zastanawiając się dłużej wyjąłem telefon i odebrałem widząc na ekranie zdjęcie Max'a.
- Co chcesz ? - zapytałem.
- Jesteś w parku ? - zapytał ignorując moje pytanie.
- Tak. - odpowiedziałem i mimowolnie rozejrzałem się wokół.
- Jak będziesz wracał to wejdź do sklepu po piwo. I pospiesz się, Scooter coś chce. - powiedział
- Nie mogę się pospieszyć. - powiedziałem.
    Dziewczyna na moje słowa podniosła się z ławki. Sam też się poderwałem i stanąłem przed nią. Ignorowałem Max'a, który cały czas coś gadał do mnie.
- Będziesz jutro ? - zapytałem, ale pokręciła przecząco głową.
- Dlaczego ? - zapytałem, ale ona nie odpowiedziała. Wyminęła mnie i ruszyła przed siebie.
- A pojutrze ? - zawołałem za nią. Obejrzała się przez ramię i kiwnęła głową.
- Bye Nathan. - powiedziała i udała się do wyjścia z parku.
    Dopiero gdy zniknęła za bramą przypomniałem sobie, że cały czas mam w dłoni telefon, z którego teraz wydobywały się krzyki Max'a. Szybko przystawiłem urządzenie do ucha.
- Jestem, jestem. - przerwałem jego krzyki.
- Jesteś z nią? - zapytał po chwili ciszy.
- Już poszła. Wracam za chwilę. - powiedziałem.
- Dobra. Czekamy. - Max rozłączył się, a ja ponownie usiadłem na ławce. Zerknąłem na staw i głośno westchnąłem.
    Wszystko było takie skomplikowane, że sam nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Ona jest strasznie zamknięta w sobie i nie wiem czy uda mi się do niej dotrzeć. Boję się, że nie będę potrafił jej pomóc.
    Ostatni raz rozejrzałem się po parku i wstałem z ławki. To miejsce było idealne, bo widać było z niego większą część parku, ale ławkę inni mogli dostrzec dopiero gdy podeszli bardzo blisko. Chyba właśnie dlatego Aniołek ją wybrał. To idealna ławka dla niej, dla kogoś, kto nie chce z nikim rozmawiać. Ale niestety, albo stety, ja już wiem o tej ławce i nie zamierzam odpuścić, dopóki ona mi nie zaufa i jej nie pomogę.

- Co czułaś?

- Nie wiem. To było dziwne...

        Skyler's Pov:
    Musiałam odejść, a ten telefon był idealną wymówką. Jemu się spieszyło, więc moje odejście z parku było mu na rękę. Cały czas myślałam o tym co powiedział, o tym, że chce mi pomóc. To było bardzo miłe, ale mi nie można pomóc.
    Co chwilę zerkałam na białą różę, którą mi dał. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze sobie nie odpuścił, ja na jego miejscu już dawno dałabym sobie spokój i zajęła się czymś innym, ale on nie. Uparcie przychodzi do tego parku i próbuje ze mną rozmawiać.
    Nie wiem dlaczego to robi, ale z jednej strony się cieszę. Wreszcie znalazł się ktoś, kto nie mówi o mnie "dziwaczka". To niesamowite jak ciepło robi mi się na sercu, gdy mówi do mnie "aniołek".
    Niestety po tych miłych przemyśleniach do mojej głowy wróciły wspomnienia, wrócił powód, przez który się zmieniłam. Nie potrafiłam wymazać z pamięci tych wszystkich wydarzeń, nie mogłam się z nimi pogodzić, to było dla mnie za dużo. Zostałam wtedy z tym wszystkim sama, problemów tylko przybywało, a ja miałam zaledwie 14 lat, gdy wszystko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba.
    Wbrew pozorom byłam jeszcze dzieckiem, wcale nie czułam się wtedy jakoś specjalnie dojrzała, a to co spotkało całą naszą rodzinę zamiast nas do siebie zbliżyć oddaliło. Byłam sama, zagubiona i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Nadal nie potrafię.
    Musiałam mieć jeden dzień wytchnienia, dlatego powiedziałam, że mnie nie będzie w parku następnego dnia. Musiałam przemyśleć całą sprawę z Nathan'em. Może on ma rację i mogę mu zaufać, ale z drugiej strony, nie chcę znów stracić kogoś ważnego dla mnie. Nie zniosłabym tego.
    Zbyt wiele ważnych dla mnie osób odeszło, zbyt wiele razy osoby, którym ufałam mnie raniły. Teraz już nie potrafię tak szybko komuś zaufać jak dawniej.
    Jak zwykle przemknęłam do swojego pokoju i usiadłam na dużym parapecie. Białą różę wstawiłam do małego wazoniku, który znalazłam w swojej łazience i ustawiłam na stoliku obok łóżka. Wbiłam wzrok w widok za oknem. Latarnie dopiero się włączały, a z domu naprzeciwko wyszedł właśnie pracownik firmy remontowej i wsiadł do białego busa, a potem odjechał.
    Ludzie na ulicy uśmiechali się, często pary przechodziły chodnikiem trzymając się za ręce, grupy przyjaciół idąc ulicą, na której mieszkam nie były nowością. Często spotykałam rozbawionych ludzi mniej więcej w moim wieku, ale tylko przechodziłam obok i zaszywałam się w swoim pokoju.
    Czasem zastanawiałam się, jak wyglądałoby moje życie, gdyby te wszystkie złe rzeczy się nie wydarzyły. Może miałabym teraz przyjaciół, chłopaka... Może miałabym obok siebie Gregory'ego. Na samą myśl w moich oczach pojawiły się łzy. Tak bardzo tęskniłam za bratem...
    Wyjazd do Cirencester coraz bliżej, a co się z tym wiąże znów będę musiała się zmierzyć z przeszłością. Znów wszystko powróci i jedynym plusem będzie to, że znów będę w domu. Nigdy nie traktowałam domu w Londynie tak jak tego w Cirencester. Tu nigdy nie czułam tego ciepła, tej miłej atmosfery.
    Miałam wielką ochotę znów to zrobić, znów pozwolić sobie na chwilę słabości, tak jak bywało zawsze, gdy wspominałam Cirencester, ale coś mi nie pozwalało. Nie wiedziałam co to jest i dlaczego dopiero teraz to czuję, ale mimo wszystko cieszyłam się. Nie było łatwo się powstrzymać, ale dzięki temu dziwnemu uczuciu jakoś mi się udało.
    Cały następny dzień spędziłam w domu. Myślałam o sytuacji z Nathan'em i im więcej myślałam, tym bardziej zagubiona byłam. Nie miałam pojęcia co powinnam robić. Zdążyłam się jeszcze spakować do Cirencester, a wieczorem jak zwykle wybrałam się do parku.
    Chciałam posiedzieć tam sama, bez Nathan'a. Tak jak dawniej. Chciałam w spokoju przemyśleć wszystko wpatrując się w widok niemal identyczny jak ten, który widywałam codziennie w Cirencester. Zadziwiające, że te miejsca są od siebie tak oddalone, a mimo to są tak podobne. W parku niedaleko rodzinnego domu też był taki staw, a przed nim ławeczka, obok niej drzewo.
    Czas mijał szybko. Kilka razy przyłapałam się na zerkaniu w stronę bramy. Uwielbiam to miejsce z kilku powodów, jednym z nich jest to, że z tej ławki widać niemal cały park, ale tą ławkę bardzo trudno zobaczyć. Nie wiedziałam jak Nathan tu trafił, ale mimo wszystko cieszyłam się z tego.
   


______________________
Hej Misiaki <3

Mam wrażenie, że rozdział krótszy niż poprzednie, ale nie chciałam rozpoczynać perspektywy Nath'a w nim ponownie, bo to co się będzie działo u niego, będzie zupełnie nie tak spokojne jak przemyślenia Sky, czy tak tajemnicze jak spotkanie Nath'a i Sky w parku.
Z tego rozdziału nie jestem zadowolona w 100%, ale nie jest jakiś straszny (bynajmniej moim zdaniem).
Cieszę się, że czytacie i komentujecie, to bardzo miłe :)

Zdjęcie mojego Nath'a, który jest cholernie sexy <3 *.*
 

W tym tygodniu nie działo się u mnie zbyt wiele, więc nie wiem co wam tu jeszcze napisać...
Hmmm...
Chociaż nie ! Już wiem !
Smutam troszeczkę, bo mój kochany piesio zaginął i na 95% już się nie odnajdzie. Rodzice uważają, że jakiś wredny daleki sąsiad go spotkał i... :(
Mój Cwaniak <3 *.*
Śliczny był.
Ale nie chcę o tym myśleć, bo to smutne.




Moi Kochani Idioci (czyt. The WANTED) dalej są w trasie, a co się z tym wiąże mam sporo filmików z koncertów do oglądania.
Gwałcę REPLAY przy tym :D

Nathan Sykes hahahahah
Chyba nie powinnam się śmiać z tego, bo mogło mu się coś stać, ale patrzcie jak śmiesznie się przewala :)
Hahahah <3
Nath Aka Mistrz <3



Love,
Paula <3

piątek, 2 maja 2014

Chapter 4

 - Jak się z tym czułaś ?
- Byłam taka rozdarta między chęcią wygadania się, a brakiem zaufania... To było straszne.

        Skyler's Pov:
    Jak najszybciej oddaliłam się od niego. Jak mogłam być tak głupia i pozwolić mu na to, żeby zobaczył bandaż ? Ale z drugiej strony może teraz da mi spokój, może znów będę mogła żyć tak jak dawniej.
    Był tylko jeden mały problem. Nie wiedziałam czy chcę, żeby dał mi spokój. Od pierwszego spotkania z Nathan'em wszystko wyglądało inaczej. Nie myślałam o tych wszystkich złych rzeczach, skupiałam się na nim, na tym co robić.
    Gdy wyszłam z parku zwolniłam kroku i powoli szłam w kierunku domu. Zdziwiło mnie, że w środku nie palą się światła. Było za wcześnie, żeby poszli spać, wiec dlaczego ich nie ma. Co prawda nawet się z tego faktu cieszyłam. Nie lubiłam przebywać ani z matką, ani z John'em.
    W środku jedyne co było słychać, to mruczenie Teo - naszego kota. Zawsze gdy miałam podły humor brałam go do siebie. Chyba, że zamierzałam się ciąć, wtedy nie. Teo jest z nami od 4 lat. Gdyby nie ten futrzak pewnie już dawno leżałabym gdzieś na cmentarzu. Może to głupie, bo przecież to tylko kot, ale dla mnie jest kimś więcej. Tylko on był przy mnie, gdy go potrzebowałam.
    Znalazłam go na fotelu w salonie. Podeszłam i wzięłam kocura na ręce, a potem ruszyłam do swojego pokoju. Zapaliłam lampkę nocną, dzięki czemu pokój otuliło delikatne światło. Kot wskoczył na moje łóżko i gdy tylko ułożyłam się obok i zaczęłam go głaskać to zaczął głośno mruczeć.
    Z kieszeni bluzy wyjęłam telefon i położyłam na stoliku obok łóżka. Nie dzwoniłam do nikogo, nie odbierałam od nikogo, a telefon był mi potrzebny tylko do tego, żeby słuchać muzyki. Laptop leżał prawie nietknięty na biurku. Nie potrzebowałam tego.
- Co mam zrobić kociaku ? - zapytałam cicho, a kot ułożył się obok mnie nie przestając mruczeć.
    Wpatrywałam się w niego nie przestając go głaskać, ale myślami odpłynęłam w zupełnie inne miejsce. Do parku. Na ławkę, na której zawsze przesiaduję, a od kilku dni przesiaduje tam ze mną On.
    Nathan nie jest jak inni. Jego ciekawość po części mnie denerwuje, bo nie chcę, żeby wiedział o mnie zbyt wiele, ale z drugiej strony cieszę się, że tam przychodzi, że siedzi tam ze mną.
    Aniołek... Dziś znów tak mnie nazwał. To miłe, ale nie pasuje do mnie. Wcale nie jestem aniołkiem. Chciałabym móc mu zaufać i porozmawiać z nim, ale zwyczajnie tego nie potrafię i to jest dla mnie straszne. 



- Jak się z tym czułeś ?

- Zagubiony. Nie rozumiałem nic z tego co się ze mną działo i to mnie przerażało.
 

       Nathan's Pov:
    Wróciłem do domu i jak zahipnotyzowany ruszyłem na górę. Nie mogłem sobie wybić z głowy obrazu jej nadgarstka owiniętego bandażem. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć i to wszystko zaczęło mnie coraz bardziej przytłaczać.
- Nath ! Możesz do nas ? - zapytał Max z salonu. Wróciłem do nich, a Kelsey spojrzała na mnie zdziwiona.
- Jesteś cały mokry ! - powiedziała przerażona.
- Bo pada. - odpowiedziałem.
- Idź się przebierz. Potem pogadamy. - powiedziała. Kiwnąłem głową i poszedłem do siebie. Szybko się przebrałem i wróciłem na dół. Chciałem mieć tę rozmowę za sobą, żeby móc w spokoju pomyśleć co dalej zrobić z Aniołkiem.
- Więc ? O czym chcecie gadać ? - zapytałem siadając w fotelu.
- Jak zwykle, o tobie. - powiedział Tom.
- Nie obraźcie się, ale ja nie chcę o tym gadać. Nie rozumiem nic z tego co się dzieje, więc nie mogę wam nic wyjaśnić. To... zbyt skomplikowane. - powiedziałem i wstałem.
- Dzięki za troskę, ale w tej sprawie muszę poradzić sobie sam. - dodałem i poszedłem do kuchni. Gdy kończyłem robić kanapki do kuchni wszedł Max.
- Dziś jesteś jakiś nieswój. - zauważył, a ja westchnąłem i wzruszyłem ramionami.
- To dla mnie chyba zbyt wiele Max. Każda nowa informacja to tak jakby 10 kg więcej na moich barkach. - powiedziałem.
- 10 kg więcej u ciebie to dość dużo, bo nie obraź się, ale jesteś dość... Powiedzmy, że nie należysz do tych dobrze zbudowanych Nath. - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Taaa... Przyzwyczaiłem się do waszych docinek. Wiesz o co mi chodzi Max. - powiedziałem, a on kiwnął głową.
- Wiem i trochę mnie przeraża to, co się z tobą dzieje młody. - powiedział
- Mnie też. Ale... Nie wycofam się. - powiedziałem
- To też wiem Nathan. Znam cię i wiem, że jesteś uparty. - powiedział i poklepał mnie po plecach, a potem wyszedł z kuchni.
    Miał rację, jestem uparty, ale teraz to chyba nawet lepiej. Gdyby nie to, to pewnie nie chodziłbym do tego parku bez względu na pogodę. Nie usiłowałbym poznać Aniołka i z nią porozmawiać.
    W ciszy zjadłem kolację i poszedłem na górę, do swojego pokoju. Nie wiedziałem co powinienem robić i to było najgorsze. Musiałem dokładnie przemyśleć każdy kolejny krok, tak aby jej nie wystraszyć, ale też, żeby ją poznać.
    Gdy tak leżałem na łóżku i patrzyłem w sufit do drzwi mojego pokoju ktoś zapukał. Wiedziałem, że tak będzie, że to tylko kwestia czasu, żeby ktoś tu przyszedł. Ufałem George'owi i wiedziałem, że nie powie nikomu tego, czego dowiedział się ode mnie, więc pozostałych pewnie zżera ciekawość.
- Mogę ? - zapytała Nareesha
- Jasne. Siadaj sobie. - powiedziałem i wskazałem na fotel. Dziewczyna zajęła miejsce i wpatrywała się we mnie z lekkim uśmiechem.
    Zawsze dobrze dogadywałem się z dziewczyną Sivy, więc pewnie dlatego to właśnie ona przyszła, zeby cokolwiek ze mnie wyciągnąć. Nie musiała nic mówić, a ja i tak wiedziałem czego ode mnie chce.
- Nie wyjaśnię ci tego, bo sam nic nie rozumiem. - powiedziałem.
- Nath... Przecież postaram się pomóc. - powiedziała
- Wiem. Ale w tej sprawię muszę poradzić sobie sam. Wiem, że nadal macie mnie za dzieciaka, ale ja mam już 21 lat ! Są sprawy, z którymi muszę poradzić sobie sam, a to jest jedna z nich. Nie chcę nikogo tym urazić, ale nie jestem już dzieckiem i umiem o siebie zadbać. Nie potrzebuję niańki. - troszkę się uniosłem, ale powoli zaczynało mnie denerwować to, że oni mają mnie za dzieciaka.
    Może nie powinienem naskakiwać na nią, ale to wszystko co w sobie trzymałem eksplodowało. Nie potrafiłem już dłużej trzymać w sobie wszystkiego, a Naree miała pecha, że akurat do mnie przyszła, a tym bardziej, że poruszyła kwestię, która denerwuje mnie od długiego czasu.
    Mulatka spojrzała na mnie smutno i wyszła bez słowa. Powinienem pójść za nią i ją przeprosić, ale bałem się, że skończy się to jeszcze gorzej niż teraz. To wszystko co się teraz dzieje jest zbyt skomplikowane, żebym mógł to zrozumieć, a tym bardziej im wytłumaczyć i nie potrzebuję pomocy. To Aniołek jej potrzebuje.
    Teraz, gdy chociaż po części wiem co się z nią dzieje nie zostawię jej. Pomogę jej, ale ona musi tego chcieć. Muszę ją przekonać, żeby tego już nigdy więcej nie robiła. Kto jak kto, ale nie ona. Jest na to zbyt delikatna.
    Następnego dnia zaraz po śniadaniu postanowiłem porozmawiać z resztą. Muszę ich przeprosić, bo nie powinienem się tak zachowywać. Bez względu na wszystko są moimi przyjaciółmi.
- O czym chciałeś gadać młody ? - zapytał Max.
- O tym co się ostatnio dzieje. Nie powinienem na ciebie wczoraj krzyczeć Naree, ale ja nie wiem co mam robić. Pogubiłem się. - przyznałem.
- Ale zanim wyszedłeś nie byłeś aż tak... dziwny. Co się stało w tym parku Nath ? - zapytała Kelsey.
- Słuchaj Kels, powiedziałbym, gdybym miał 100% pewności i gdyby to wszystko było łatwiejsze. Z nią jest zupełnie inaczej. Muszę przemyśleć każde słowo, każdy ruch, żeby nie uciekła. - powiedziałem
- Nadal nie wiesz jak ma na imię prawda ? - zapytał Siva, a ja pokręciłem przecząco głową.
- Dziś też idziesz ? - zapytał Jay.
- Idę. Za tydzień kończy się remont u mnie, więc przestanę wam siedzieć na głowie. - powiedziałem.
- Nie siedzisz nam na głowie Nath. - powiedział Tom
- Słuchajcie, wiem, że nie jestem zbyt dobrym towarzystwem ostatnio, dlatego lepiej jak wrócę do siebie zaraz po zakończeniu remontu i tak dalej. - powiedziałem
- Muszę iść. - spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 18.00.
- Zwykle wychodzisz później. - zauważył Max
- Wiem. - powiedziałem i ruszyłem do przedpokoju.
    Po drodze do parku wstąpiłem do kwiaciarni i kupiłem jedną białą różę. Delikatnie kropiło, ale jak na Londyn to pogoda i tak była zadowalająca, a pod drzewem na tej ławce pewnie nawet te kropelki do nas nie dotrą.
    W parku jak zwykle było bardzo mało ludzi i gdy dotarłem do naszej ławki zdziwiłem się widząc ją tam. Jeszcze nie było ciemno, wręcz przeciwnie, słońce nie schowało się za horyzontem, więc jej obecność była czymś zaskakującym.
    Powoli ruszyłem w jej kierunku i gdy usiadłem obok spojrzała na mnie. Dopiero  teraz lepiej ją zobaczyłem. Delikatne rysy twarzy, czekoladowe tęczówki i różowe usta. Była śliczna, ale brakowało jednego. Uśmiechu. W jej oczach widać było tylko smutek.
- Cześć. - powiedziałem, nie odpowiedziała.
- Dla Ciebie. - wyciągnąłem do niej dłoń z różą. Spojrzała na mnie, na kwiat i wzięła go do ręki lekko unosząc kącik ust. Wiedziałem, że nie mam co liczyć na to, że coś powie, ale mimo wszystko gdzieś w środku miałem malutką nadzieję, że dziś będzie inaczej... Że dziś będzie mówiła...


___________________
Witam Misiaki <3
Jak tam minął wam tydzień ?
Ja przyznam, że mi nawet nieźle. Wczoraj byłam na roczku, a potem na ognisku dawną klasą :)
Było nawet spoko, ale szybko wszyscy się rozjechali do domów. Potem sobie wracałam z sąsiadem i moją Anetką ;p
Nie będę pisała tu mojej opinii o rozdziale, bo zostawię to wam.
Następny standardowo w następny weekend.

Wiem, że czekacie aż Sky i Nath zaczną ze sobą rozmawiać, sama na to czekam, ale ta sytuacja, też mi się podoba i to nawet bardzo. Taka tajemnicza Skyler...
Jak zdążyliście już przeczytać Nath coraz bardziej się w tym wszystkim gubi i tak dalej bla bla bla, a Sky gada do kota, wiec też coś jest nie tak xD Nie, tego nie czytajcie...
Chodzi mi o to, że robi się coraz trudniej im z tym sobie poradzić, a może być jeszcze gorzej i będzie. Szczerze wam mówię, że będzie gorzej.

So,
Do następnego Misiaki <3

BTW.
Czy tylko ja kocham to zdjęcie Lil Natha ? 


Love,
Paula <3