piątek, 2 maja 2014

Chapter 4

 - Jak się z tym czułaś ?
- Byłam taka rozdarta między chęcią wygadania się, a brakiem zaufania... To było straszne.

        Skyler's Pov:
    Jak najszybciej oddaliłam się od niego. Jak mogłam być tak głupia i pozwolić mu na to, żeby zobaczył bandaż ? Ale z drugiej strony może teraz da mi spokój, może znów będę mogła żyć tak jak dawniej.
    Był tylko jeden mały problem. Nie wiedziałam czy chcę, żeby dał mi spokój. Od pierwszego spotkania z Nathan'em wszystko wyglądało inaczej. Nie myślałam o tych wszystkich złych rzeczach, skupiałam się na nim, na tym co robić.
    Gdy wyszłam z parku zwolniłam kroku i powoli szłam w kierunku domu. Zdziwiło mnie, że w środku nie palą się światła. Było za wcześnie, żeby poszli spać, wiec dlaczego ich nie ma. Co prawda nawet się z tego faktu cieszyłam. Nie lubiłam przebywać ani z matką, ani z John'em.
    W środku jedyne co było słychać, to mruczenie Teo - naszego kota. Zawsze gdy miałam podły humor brałam go do siebie. Chyba, że zamierzałam się ciąć, wtedy nie. Teo jest z nami od 4 lat. Gdyby nie ten futrzak pewnie już dawno leżałabym gdzieś na cmentarzu. Może to głupie, bo przecież to tylko kot, ale dla mnie jest kimś więcej. Tylko on był przy mnie, gdy go potrzebowałam.
    Znalazłam go na fotelu w salonie. Podeszłam i wzięłam kocura na ręce, a potem ruszyłam do swojego pokoju. Zapaliłam lampkę nocną, dzięki czemu pokój otuliło delikatne światło. Kot wskoczył na moje łóżko i gdy tylko ułożyłam się obok i zaczęłam go głaskać to zaczął głośno mruczeć.
    Z kieszeni bluzy wyjęłam telefon i położyłam na stoliku obok łóżka. Nie dzwoniłam do nikogo, nie odbierałam od nikogo, a telefon był mi potrzebny tylko do tego, żeby słuchać muzyki. Laptop leżał prawie nietknięty na biurku. Nie potrzebowałam tego.
- Co mam zrobić kociaku ? - zapytałam cicho, a kot ułożył się obok mnie nie przestając mruczeć.
    Wpatrywałam się w niego nie przestając go głaskać, ale myślami odpłynęłam w zupełnie inne miejsce. Do parku. Na ławkę, na której zawsze przesiaduję, a od kilku dni przesiaduje tam ze mną On.
    Nathan nie jest jak inni. Jego ciekawość po części mnie denerwuje, bo nie chcę, żeby wiedział o mnie zbyt wiele, ale z drugiej strony cieszę się, że tam przychodzi, że siedzi tam ze mną.
    Aniołek... Dziś znów tak mnie nazwał. To miłe, ale nie pasuje do mnie. Wcale nie jestem aniołkiem. Chciałabym móc mu zaufać i porozmawiać z nim, ale zwyczajnie tego nie potrafię i to jest dla mnie straszne. 



- Jak się z tym czułeś ?

- Zagubiony. Nie rozumiałem nic z tego co się ze mną działo i to mnie przerażało.
 

       Nathan's Pov:
    Wróciłem do domu i jak zahipnotyzowany ruszyłem na górę. Nie mogłem sobie wybić z głowy obrazu jej nadgarstka owiniętego bandażem. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć i to wszystko zaczęło mnie coraz bardziej przytłaczać.
- Nath ! Możesz do nas ? - zapytał Max z salonu. Wróciłem do nich, a Kelsey spojrzała na mnie zdziwiona.
- Jesteś cały mokry ! - powiedziała przerażona.
- Bo pada. - odpowiedziałem.
- Idź się przebierz. Potem pogadamy. - powiedziała. Kiwnąłem głową i poszedłem do siebie. Szybko się przebrałem i wróciłem na dół. Chciałem mieć tę rozmowę za sobą, żeby móc w spokoju pomyśleć co dalej zrobić z Aniołkiem.
- Więc ? O czym chcecie gadać ? - zapytałem siadając w fotelu.
- Jak zwykle, o tobie. - powiedział Tom.
- Nie obraźcie się, ale ja nie chcę o tym gadać. Nie rozumiem nic z tego co się dzieje, więc nie mogę wam nic wyjaśnić. To... zbyt skomplikowane. - powiedziałem i wstałem.
- Dzięki za troskę, ale w tej sprawie muszę poradzić sobie sam. - dodałem i poszedłem do kuchni. Gdy kończyłem robić kanapki do kuchni wszedł Max.
- Dziś jesteś jakiś nieswój. - zauważył, a ja westchnąłem i wzruszyłem ramionami.
- To dla mnie chyba zbyt wiele Max. Każda nowa informacja to tak jakby 10 kg więcej na moich barkach. - powiedziałem.
- 10 kg więcej u ciebie to dość dużo, bo nie obraź się, ale jesteś dość... Powiedzmy, że nie należysz do tych dobrze zbudowanych Nath. - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Taaa... Przyzwyczaiłem się do waszych docinek. Wiesz o co mi chodzi Max. - powiedziałem, a on kiwnął głową.
- Wiem i trochę mnie przeraża to, co się z tobą dzieje młody. - powiedział
- Mnie też. Ale... Nie wycofam się. - powiedziałem
- To też wiem Nathan. Znam cię i wiem, że jesteś uparty. - powiedział i poklepał mnie po plecach, a potem wyszedł z kuchni.
    Miał rację, jestem uparty, ale teraz to chyba nawet lepiej. Gdyby nie to, to pewnie nie chodziłbym do tego parku bez względu na pogodę. Nie usiłowałbym poznać Aniołka i z nią porozmawiać.
    W ciszy zjadłem kolację i poszedłem na górę, do swojego pokoju. Nie wiedziałem co powinienem robić i to było najgorsze. Musiałem dokładnie przemyśleć każdy kolejny krok, tak aby jej nie wystraszyć, ale też, żeby ją poznać.
    Gdy tak leżałem na łóżku i patrzyłem w sufit do drzwi mojego pokoju ktoś zapukał. Wiedziałem, że tak będzie, że to tylko kwestia czasu, żeby ktoś tu przyszedł. Ufałem George'owi i wiedziałem, że nie powie nikomu tego, czego dowiedział się ode mnie, więc pozostałych pewnie zżera ciekawość.
- Mogę ? - zapytała Nareesha
- Jasne. Siadaj sobie. - powiedziałem i wskazałem na fotel. Dziewczyna zajęła miejsce i wpatrywała się we mnie z lekkim uśmiechem.
    Zawsze dobrze dogadywałem się z dziewczyną Sivy, więc pewnie dlatego to właśnie ona przyszła, zeby cokolwiek ze mnie wyciągnąć. Nie musiała nic mówić, a ja i tak wiedziałem czego ode mnie chce.
- Nie wyjaśnię ci tego, bo sam nic nie rozumiem. - powiedziałem.
- Nath... Przecież postaram się pomóc. - powiedziała
- Wiem. Ale w tej sprawię muszę poradzić sobie sam. Wiem, że nadal macie mnie za dzieciaka, ale ja mam już 21 lat ! Są sprawy, z którymi muszę poradzić sobie sam, a to jest jedna z nich. Nie chcę nikogo tym urazić, ale nie jestem już dzieckiem i umiem o siebie zadbać. Nie potrzebuję niańki. - troszkę się uniosłem, ale powoli zaczynało mnie denerwować to, że oni mają mnie za dzieciaka.
    Może nie powinienem naskakiwać na nią, ale to wszystko co w sobie trzymałem eksplodowało. Nie potrafiłem już dłużej trzymać w sobie wszystkiego, a Naree miała pecha, że akurat do mnie przyszła, a tym bardziej, że poruszyła kwestię, która denerwuje mnie od długiego czasu.
    Mulatka spojrzała na mnie smutno i wyszła bez słowa. Powinienem pójść za nią i ją przeprosić, ale bałem się, że skończy się to jeszcze gorzej niż teraz. To wszystko co się teraz dzieje jest zbyt skomplikowane, żebym mógł to zrozumieć, a tym bardziej im wytłumaczyć i nie potrzebuję pomocy. To Aniołek jej potrzebuje.
    Teraz, gdy chociaż po części wiem co się z nią dzieje nie zostawię jej. Pomogę jej, ale ona musi tego chcieć. Muszę ją przekonać, żeby tego już nigdy więcej nie robiła. Kto jak kto, ale nie ona. Jest na to zbyt delikatna.
    Następnego dnia zaraz po śniadaniu postanowiłem porozmawiać z resztą. Muszę ich przeprosić, bo nie powinienem się tak zachowywać. Bez względu na wszystko są moimi przyjaciółmi.
- O czym chciałeś gadać młody ? - zapytał Max.
- O tym co się ostatnio dzieje. Nie powinienem na ciebie wczoraj krzyczeć Naree, ale ja nie wiem co mam robić. Pogubiłem się. - przyznałem.
- Ale zanim wyszedłeś nie byłeś aż tak... dziwny. Co się stało w tym parku Nath ? - zapytała Kelsey.
- Słuchaj Kels, powiedziałbym, gdybym miał 100% pewności i gdyby to wszystko było łatwiejsze. Z nią jest zupełnie inaczej. Muszę przemyśleć każde słowo, każdy ruch, żeby nie uciekła. - powiedziałem
- Nadal nie wiesz jak ma na imię prawda ? - zapytał Siva, a ja pokręciłem przecząco głową.
- Dziś też idziesz ? - zapytał Jay.
- Idę. Za tydzień kończy się remont u mnie, więc przestanę wam siedzieć na głowie. - powiedziałem.
- Nie siedzisz nam na głowie Nath. - powiedział Tom
- Słuchajcie, wiem, że nie jestem zbyt dobrym towarzystwem ostatnio, dlatego lepiej jak wrócę do siebie zaraz po zakończeniu remontu i tak dalej. - powiedziałem
- Muszę iść. - spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 18.00.
- Zwykle wychodzisz później. - zauważył Max
- Wiem. - powiedziałem i ruszyłem do przedpokoju.
    Po drodze do parku wstąpiłem do kwiaciarni i kupiłem jedną białą różę. Delikatnie kropiło, ale jak na Londyn to pogoda i tak była zadowalająca, a pod drzewem na tej ławce pewnie nawet te kropelki do nas nie dotrą.
    W parku jak zwykle było bardzo mało ludzi i gdy dotarłem do naszej ławki zdziwiłem się widząc ją tam. Jeszcze nie było ciemno, wręcz przeciwnie, słońce nie schowało się za horyzontem, więc jej obecność była czymś zaskakującym.
    Powoli ruszyłem w jej kierunku i gdy usiadłem obok spojrzała na mnie. Dopiero  teraz lepiej ją zobaczyłem. Delikatne rysy twarzy, czekoladowe tęczówki i różowe usta. Była śliczna, ale brakowało jednego. Uśmiechu. W jej oczach widać było tylko smutek.
- Cześć. - powiedziałem, nie odpowiedziała.
- Dla Ciebie. - wyciągnąłem do niej dłoń z różą. Spojrzała na mnie, na kwiat i wzięła go do ręki lekko unosząc kącik ust. Wiedziałem, że nie mam co liczyć na to, że coś powie, ale mimo wszystko gdzieś w środku miałem malutką nadzieję, że dziś będzie inaczej... Że dziś będzie mówiła...


___________________
Witam Misiaki <3
Jak tam minął wam tydzień ?
Ja przyznam, że mi nawet nieźle. Wczoraj byłam na roczku, a potem na ognisku dawną klasą :)
Było nawet spoko, ale szybko wszyscy się rozjechali do domów. Potem sobie wracałam z sąsiadem i moją Anetką ;p
Nie będę pisała tu mojej opinii o rozdziale, bo zostawię to wam.
Następny standardowo w następny weekend.

Wiem, że czekacie aż Sky i Nath zaczną ze sobą rozmawiać, sama na to czekam, ale ta sytuacja, też mi się podoba i to nawet bardzo. Taka tajemnicza Skyler...
Jak zdążyliście już przeczytać Nath coraz bardziej się w tym wszystkim gubi i tak dalej bla bla bla, a Sky gada do kota, wiec też coś jest nie tak xD Nie, tego nie czytajcie...
Chodzi mi o to, że robi się coraz trudniej im z tym sobie poradzić, a może być jeszcze gorzej i będzie. Szczerze wam mówię, że będzie gorzej.

So,
Do następnego Misiaki <3

BTW.
Czy tylko ja kocham to zdjęcie Lil Natha ? 


Love,
Paula <3

6 komentarzy:

  1. ,,Jak zdążyliście już przeczytać Nath coraz bardziej się w tym wszystkim gubi i tak dalej bla bla bla, a Sky gada do kota, wiec też coś jest nie tak '' Wybacz, ale to przeczytałam i mnie rozwaliło xD No nie powiem. Gadanie do kota nie jest normalne.
    Rozdział świetny i zgadzam się z tobą. Mi również podoba się tajemnicza Sky :D
    Czekam na kolejny rozdział.

    Tęsknię...
    LouLou ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze nigdy nie widziałam tego zdjęcia ;D
    rozdział inny niż reszta, ale i też fajny, Nathan się pogubił i szkoda, że jego przyjaciele na tym cierpią, ciekawa jestem czy wciągniesz ich może do opowiadania czy pozostawisz opowiadanie skierowane głównie w perspektywach Nath'a i Sky ? ;)
    rozmawianie z kotem nie jest chyba normalną czynnością, ale skoro ludzie rozmawiają z kwiatami, bo to niby polepsza ich stan i ładniej rosną, więc dlaczego nie rozmawiać ze zwierzętami ? ;D
    trzymaj się i do następnego :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, śliczny.
    Mi również, podoba się tajemniczość Sky, ale i tak nie mogę się doczekać, aż w końcu coś powie. :)
    Jednak cały czas, zastanawia mnie też co wydarzy się gdy pojedzie do swojego ojca....
    Życzę weny i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Padam na twarz, ale skomentuję z przyjemnością ♥
    Skyler gada do kota... okej... Ona serio jest samotna! Nathan działaj szybciej! xd
    Ten motyw z białą różą, był dosyć uroczy... Taka biała róża dla aniołka. O tak ja to widzę ;)
    Coś Natha poniosło w rozmowie z Neere. :c
    Ta historia wciąga mnie coraz bardziej... dlatego też pisz, pisz i nie przestawaj! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Rozdział cudo, jak zawsze. Mam nadzieję, że w następnym Sky opowie Nathan'owi choć trochę o sobie.
    Czekam na nn;)
    Do następnego!!;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział!
    Z resztą jak każdy:)
    Historia jest bardzo wciągająca:)
    Czekam na następny i weny:*

    OdpowiedzUsuń