piątek, 9 maja 2014

Chapter 5

- Co czułeś ?
- Cieszyłem się. Czułem, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

        Nathan's Pov:
    Promienie zachodzącego słońca padały na nasze plecy i przyjemnie grzały. Dziewczyna obracała w dłoniach białą różę, którą jej dałem. Wpatrywałem się w nią z lekkim uśmiechem i nie mogłem uwierzyć, że taka dziewczyna jak ona się tnie. Znaczy... Nie miałem pewności, ale tak podejrzewałem.
- Wiesz dlaczego biała ? - zapytałem.
    Zerknęła na mnie zaciekawiona i pokiwała przecząco głową. Uśmiechnąłem się widząc jej reakcję. Zaciekawiłem ją. Na moje usta wpłynął uśmiech, a ona uniosła brew zapewne oczekując odpowiedzi.
- Aniołku, jesteś taka delikatna, wręcz niewinna, a do tego biały to kolor aniołków prawda ? Jak ją zobaczyłem to pomyślałem o tobie. - powiedziałem, a ona spuściła wzrok na różę.
- Porozmawiamy dziś ? - zapytałem, a ona wzruszyła ramionami nie odrywając wzroku od kwiatka. Ta dziewczyna z każdą kolejną minutą ciekawiła mnie coraz bardziej.
- Dlaczego nie pozwalasz mi się poznać ? - zapytałem, ale tak jak się spodziewałem nie doczekałem się żadnej reakcji.
- Czemu nie możesz mi zaufać ? Aniele, nie chcę cię skrzywdzić, tylko poznać cię i ci pomóc. Widzę, że coś jest nie tak. - powiedziałem.
- Ja nie ufam nikomu. - szepnęła.
    Przez chwilę myślałem, że się przesłyszałem, ale potem dotarło do mnie, że ona rzeczywiście to powiedziała. Odezwała się do mnie znowu i była to chyba jej najdłuższa wypowiedź. Jeszcze nigdy nie wypowiedziała do mnie aż tylu słów.
    Cieszyłem się, bo w sumie to idzie nam coraz lepiej. Z każdym kolejnym dniem ona bardziej się otwiera. Nie są to może jakieś wielkie kroki, ale zawsze coś. Mnie cieszy nawet jedno słowo więcej, jeden uśmiech, jedno spojrzenie.
- Może kiedyś mi zaufasz. Ja nie chcę cię skrzywdzić. - powtórzyłem, a ona nie oderwała wzroku od róży.
    Telefon zawibrował w mojej kieszeni, a po kilku sekundach rozbrzmiał utwór Coldplay - The Scientist. Dziewczyna spojrzała na mnie i znów odwróciła wzrok. Co to miało oznaczać ? Nie zastanawiając się dłużej wyjąłem telefon i odebrałem widząc na ekranie zdjęcie Max'a.
- Co chcesz ? - zapytałem.
- Jesteś w parku ? - zapytał ignorując moje pytanie.
- Tak. - odpowiedziałem i mimowolnie rozejrzałem się wokół.
- Jak będziesz wracał to wejdź do sklepu po piwo. I pospiesz się, Scooter coś chce. - powiedział
- Nie mogę się pospieszyć. - powiedziałem.
    Dziewczyna na moje słowa podniosła się z ławki. Sam też się poderwałem i stanąłem przed nią. Ignorowałem Max'a, który cały czas coś gadał do mnie.
- Będziesz jutro ? - zapytałem, ale pokręciła przecząco głową.
- Dlaczego ? - zapytałem, ale ona nie odpowiedziała. Wyminęła mnie i ruszyła przed siebie.
- A pojutrze ? - zawołałem za nią. Obejrzała się przez ramię i kiwnęła głową.
- Bye Nathan. - powiedziała i udała się do wyjścia z parku.
    Dopiero gdy zniknęła za bramą przypomniałem sobie, że cały czas mam w dłoni telefon, z którego teraz wydobywały się krzyki Max'a. Szybko przystawiłem urządzenie do ucha.
- Jestem, jestem. - przerwałem jego krzyki.
- Jesteś z nią? - zapytał po chwili ciszy.
- Już poszła. Wracam za chwilę. - powiedziałem.
- Dobra. Czekamy. - Max rozłączył się, a ja ponownie usiadłem na ławce. Zerknąłem na staw i głośno westchnąłem.
    Wszystko było takie skomplikowane, że sam nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Ona jest strasznie zamknięta w sobie i nie wiem czy uda mi się do niej dotrzeć. Boję się, że nie będę potrafił jej pomóc.
    Ostatni raz rozejrzałem się po parku i wstałem z ławki. To miejsce było idealne, bo widać było z niego większą część parku, ale ławkę inni mogli dostrzec dopiero gdy podeszli bardzo blisko. Chyba właśnie dlatego Aniołek ją wybrał. To idealna ławka dla niej, dla kogoś, kto nie chce z nikim rozmawiać. Ale niestety, albo stety, ja już wiem o tej ławce i nie zamierzam odpuścić, dopóki ona mi nie zaufa i jej nie pomogę.

- Co czułaś?

- Nie wiem. To było dziwne...

        Skyler's Pov:
    Musiałam odejść, a ten telefon był idealną wymówką. Jemu się spieszyło, więc moje odejście z parku było mu na rękę. Cały czas myślałam o tym co powiedział, o tym, że chce mi pomóc. To było bardzo miłe, ale mi nie można pomóc.
    Co chwilę zerkałam na białą różę, którą mi dał. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze sobie nie odpuścił, ja na jego miejscu już dawno dałabym sobie spokój i zajęła się czymś innym, ale on nie. Uparcie przychodzi do tego parku i próbuje ze mną rozmawiać.
    Nie wiem dlaczego to robi, ale z jednej strony się cieszę. Wreszcie znalazł się ktoś, kto nie mówi o mnie "dziwaczka". To niesamowite jak ciepło robi mi się na sercu, gdy mówi do mnie "aniołek".
    Niestety po tych miłych przemyśleniach do mojej głowy wróciły wspomnienia, wrócił powód, przez który się zmieniłam. Nie potrafiłam wymazać z pamięci tych wszystkich wydarzeń, nie mogłam się z nimi pogodzić, to było dla mnie za dużo. Zostałam wtedy z tym wszystkim sama, problemów tylko przybywało, a ja miałam zaledwie 14 lat, gdy wszystko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba.
    Wbrew pozorom byłam jeszcze dzieckiem, wcale nie czułam się wtedy jakoś specjalnie dojrzała, a to co spotkało całą naszą rodzinę zamiast nas do siebie zbliżyć oddaliło. Byłam sama, zagubiona i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Nadal nie potrafię.
    Musiałam mieć jeden dzień wytchnienia, dlatego powiedziałam, że mnie nie będzie w parku następnego dnia. Musiałam przemyśleć całą sprawę z Nathan'em. Może on ma rację i mogę mu zaufać, ale z drugiej strony, nie chcę znów stracić kogoś ważnego dla mnie. Nie zniosłabym tego.
    Zbyt wiele ważnych dla mnie osób odeszło, zbyt wiele razy osoby, którym ufałam mnie raniły. Teraz już nie potrafię tak szybko komuś zaufać jak dawniej.
    Jak zwykle przemknęłam do swojego pokoju i usiadłam na dużym parapecie. Białą różę wstawiłam do małego wazoniku, który znalazłam w swojej łazience i ustawiłam na stoliku obok łóżka. Wbiłam wzrok w widok za oknem. Latarnie dopiero się włączały, a z domu naprzeciwko wyszedł właśnie pracownik firmy remontowej i wsiadł do białego busa, a potem odjechał.
    Ludzie na ulicy uśmiechali się, często pary przechodziły chodnikiem trzymając się za ręce, grupy przyjaciół idąc ulicą, na której mieszkam nie były nowością. Często spotykałam rozbawionych ludzi mniej więcej w moim wieku, ale tylko przechodziłam obok i zaszywałam się w swoim pokoju.
    Czasem zastanawiałam się, jak wyglądałoby moje życie, gdyby te wszystkie złe rzeczy się nie wydarzyły. Może miałabym teraz przyjaciół, chłopaka... Może miałabym obok siebie Gregory'ego. Na samą myśl w moich oczach pojawiły się łzy. Tak bardzo tęskniłam za bratem...
    Wyjazd do Cirencester coraz bliżej, a co się z tym wiąże znów będę musiała się zmierzyć z przeszłością. Znów wszystko powróci i jedynym plusem będzie to, że znów będę w domu. Nigdy nie traktowałam domu w Londynie tak jak tego w Cirencester. Tu nigdy nie czułam tego ciepła, tej miłej atmosfery.
    Miałam wielką ochotę znów to zrobić, znów pozwolić sobie na chwilę słabości, tak jak bywało zawsze, gdy wspominałam Cirencester, ale coś mi nie pozwalało. Nie wiedziałam co to jest i dlaczego dopiero teraz to czuję, ale mimo wszystko cieszyłam się. Nie było łatwo się powstrzymać, ale dzięki temu dziwnemu uczuciu jakoś mi się udało.
    Cały następny dzień spędziłam w domu. Myślałam o sytuacji z Nathan'em i im więcej myślałam, tym bardziej zagubiona byłam. Nie miałam pojęcia co powinnam robić. Zdążyłam się jeszcze spakować do Cirencester, a wieczorem jak zwykle wybrałam się do parku.
    Chciałam posiedzieć tam sama, bez Nathan'a. Tak jak dawniej. Chciałam w spokoju przemyśleć wszystko wpatrując się w widok niemal identyczny jak ten, który widywałam codziennie w Cirencester. Zadziwiające, że te miejsca są od siebie tak oddalone, a mimo to są tak podobne. W parku niedaleko rodzinnego domu też był taki staw, a przed nim ławeczka, obok niej drzewo.
    Czas mijał szybko. Kilka razy przyłapałam się na zerkaniu w stronę bramy. Uwielbiam to miejsce z kilku powodów, jednym z nich jest to, że z tej ławki widać niemal cały park, ale tą ławkę bardzo trudno zobaczyć. Nie wiedziałam jak Nathan tu trafił, ale mimo wszystko cieszyłam się z tego.
   


______________________
Hej Misiaki <3

Mam wrażenie, że rozdział krótszy niż poprzednie, ale nie chciałam rozpoczynać perspektywy Nath'a w nim ponownie, bo to co się będzie działo u niego, będzie zupełnie nie tak spokojne jak przemyślenia Sky, czy tak tajemnicze jak spotkanie Nath'a i Sky w parku.
Z tego rozdziału nie jestem zadowolona w 100%, ale nie jest jakiś straszny (bynajmniej moim zdaniem).
Cieszę się, że czytacie i komentujecie, to bardzo miłe :)

Zdjęcie mojego Nath'a, który jest cholernie sexy <3 *.*
 

W tym tygodniu nie działo się u mnie zbyt wiele, więc nie wiem co wam tu jeszcze napisać...
Hmmm...
Chociaż nie ! Już wiem !
Smutam troszeczkę, bo mój kochany piesio zaginął i na 95% już się nie odnajdzie. Rodzice uważają, że jakiś wredny daleki sąsiad go spotkał i... :(
Mój Cwaniak <3 *.*
Śliczny był.
Ale nie chcę o tym myśleć, bo to smutne.




Moi Kochani Idioci (czyt. The WANTED) dalej są w trasie, a co się z tym wiąże mam sporo filmików z koncertów do oglądania.
Gwałcę REPLAY przy tym :D

Nathan Sykes hahahahah
Chyba nie powinnam się śmiać z tego, bo mogło mu się coś stać, ale patrzcie jak śmiesznie się przewala :)
Hahahah <3
Nath Aka Mistrz <3



Love,
Paula <3

6 komentarzy:

  1. HueHue.
    Nawet mi nie wmawiaj, że Ci nie wyszedł, bo nie uwierzę :D
    Świetnie jest to wszystko napisane.
    Coraz bardziej lubię Sky. Też sądzę, że to taki bezbronny aniołek :D
    Czekam na następny.

    Twój LouLou <3

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahaahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahhahahahahahahhahahahahahaha NATHAN ! hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah JAKA GLEBA ! o cholera ! a w jakim mieście to nasz kochany Natty zaliczył bliskie spotkanie z podłogą ? LOL


    co do rozdziału to był smutny i to bardzo, więc ten filmik na koniec bardzo poprawiający humorek :D coś czuję, że ta tragedia jaka się wydarzyła w życiu Sky jest gorsza niż mi się wydaję, więc szybciutko pisz i zdradź nam coś więcej

    mam nadzieję, że piesek się jednak mimo wszystko znajdzie i będzie Happy ;)

    to ja czekam na rozdział i na info w którym mieście Nathan zaliczył taką gafę :D

    do następnego :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Nathan to Nathan...tego nigdy nie zrozumiesz XD
    Sky się odezwała...a potem przez Max'a odeszła. :c A juz myślałam, że może z jej ust wypłynie trochę więcej słow w kierunku Nathana...
    Rozdział boski ♥Pisz, pisz szybo następny ;)
    Współczuję z powodu psiaka i trzymam mocno kciuki, aby się znalazł ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny. <3 Trochę się dowiedzieliśmy o przeszłości Sky. :) Dobrze, że się odezwała, ale liczę, że już niedługo powie więcej. :) Weny i czekam na kolejny. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział. Już nie mogę doczekać się kolejnego.

    Czekam i zapraszam na nowy rozdział
    this-is-livee.blogspot.com
    ;**

    OdpowiedzUsuń