niedziela, 18 maja 2014

Chapter 7

- Co czułeś ?
- Byłem niesamowicie szczęśliwy. Zaczynało się układać.


        Nathan's Pov:
    Skręciliśmy w ulicę dużych i ładnych domów rodzinnych, a Aniołek prowadził mnie dalej, aż na jej koniec. Nie wiedziałem czego mogę się po niej spodziewać, ale pozwoliłem się prowadzić. Co chwilę na nią zerkałem i nie potrafiłem rozszyfrować.
    Panująca między nami cisza zaczynała mnie denerwować, ale ona jakby zupełnie nie zwracała na to uwagi. Szła przed siebie co chwilę zerkając tylko na boki. W pewnym momencie skręciła w stronę jednego z domów, a ja podążyłem za nią.
    Nie widziałem dokładnie budynku, bo światło latarni nie oświetlało go całego, ale jednego byłem pewien. Był duży, jak wszystkie na tej ulicy. Szatynka otworzyła drzwi i weszła do środka zapalając światło w przedpokoju u patrząc na mnie wyczekująco.
    Stałem na schodach i wpatrywałem się w nią. Pierwszy raz widziałem ją w tak dobrym świetle. Wcześniej myślałem tak, gdy siedzieliśmy na ławce w parku o zachodzie słońca, ale teraz to zupełnie coś innego.
    Gdy też przekroczyłem próg domu zamknęła za mną drzwi i zdjęła swoje trampki, więc postąpiłem jak ona. Nic nie mówiła, ale zaczynałem się do tego przyzwyczajać. Nie, żeby mi to odpowiadało, bo ta cisza denerwowała mnie z każdą minutą coraz bardziej, ale jednak cieszyłem się, bo odkryła rąbek tajemnicy.
    Byłem w jej domu i nie wiem dlaczego, ale cieszyłem się z tego jak małe dziecko. Szatynka jednak nie podzielała mojego entuzjazmu i z obojętną miną pociągnęła mnie za rękę do jednego z pomieszczeń, jak się okazało, do łazienki. Wskazała na mały stołeczek obok umywalki, na którym bez wahania usiadłem nie zerkając w lustro. Bałem się, co tam zobaczę.
    W skupieniu przyglądałem się jej jak przeszukuje szafki, by potem z wymalowaną na twarzy ulgą wyciągnąć apteczkę. Spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi, a potem przygryzła wargę i podeszła bliżej. Położyła apteczkę na brzegu umywalki, a potem wzięła do ręki jeden z ręczników i zmoczyła go w wodzie.
    Zanim zrozumiałem co zamierza zrobić spojrzała na mnie przepraszająco i delikatnymi ruchami zaczęła zmywać krew z mojej twarzy. Skłamałbym mówiąc, że nie bolało mnie to, ale ona robiła to o wiele delikatniej niż Kelsey, gdy wracałem w takim stanie do domu The Wanted.
- Czemu mi pomagasz ? - zapytałem.
    Na chwilę zamarła, a potem wzruszyła ramionami i wróciła do oczyszczania mojej twarzy z krwi. Przyglądałem jej się uważnie chcąc wyczytać z jej twarzy chociaż trochę informacji, ale cały czas była taka obojętna...
- Dlaczego mi pomagasz ? - zapytałem ponownie, ale ona znów nie odpowiedziała. Zignorowała moje pytanie wyrzucając cały zakrwawiony ręcznik do kosza.
- Nie wiem co mi odbiło, żeby bić się z tym olbrzymem. - powiedziałem chcąc jakoś zacząć rozmowę.
    Odwróciła wzrok od apteczki i spojrzała na mnie unosząc jedną brew i mierząc mnie wzrokiem, a potem znów spojrzała na apteczkę i miałem wrażenie, że uśmiecha się pod nosem.
- Trochę szumiało mi w głowie po tych drinkach i to pewnie dlatego... Nie wiem co mi odbiło. On przecież mógł mnie zabić, bo był dużo większy. Gdyby nie ochroniarze, to pewnie teraz wyjechałbym z klubu w czarnym worku... - zacząłem gadać, ale uciszyła mnie przykładając wacik do mojej rany nad okiem przez co syknąłem i chciałem się odsunąć, ale zachwiałem się na stołku i w jednej sekundzie poleciałem do tyłu. Upadłem na zimne płytki, a stołek głośno uderzył w płytki obok mnie.
    Szatynka patrzyła na mnie unosząc jeden kącik ust do góry i trzymając w dłoni wacik. Patrzyłem na nią z dołu i nie byłem zdolny wykonać jakiegokolwiek ruchu. Nadal byłem w małym szoku po upadku, a do tego udało mi się wywołać u niej coś na kształt uśmiechu. Pierwszy raz widziałem ją wesołą i to było coś zupełnie innego.
    Postawiła stołek i spojrzała na mnie wyczekująco, więc powoli zebrałem się z podłogi i znów usiadłem na miejscu, pozwalając jej skończyć opatrywanie moich ran. Żeby odwrócić uwagę od tego co robił Aniołek zacząłem się rozglądać po jej łazience.
    Pomieszczenie było duże, ale bardzo ładne. Na podłodze były jasne płytki, a w niektórych miejscach leżały małe, niebieskie, puszyste dywaniki, a jeden z nich był właśnie pod moimi stopami. Na ścianach były ładne biało-niebieskie płytki. W pomieszczeniu znajdowała się też wielka wanna i prysznic, a także kilka małych szafek i półek i umywalka nad którą wisiało wielkie lustro, w które nadal bałem się spojrzeć.
    Gdy dziewczyna westchnęła przeniosłem swój rozbiegany wzrok na nią. Musiała od dłuższego czasu tylko stać i mi się przyglądać, bo miała zniecierpliwioną minę i marszczyła brwi. Chyba za bardzo się rozglądałem i uniemożliwiałem jej dokończenie tego, co zaczęła. Teraz postanowiłem siedzieć spokojnie, ale nie mogłem nawet mówić, bo opatrywała moją rozciętą wargę.
    Spojrzałem w lustro dopiero gdy skończyła i chowała apteczkę do szafki i musiałem przyznać, ze nie wyglądałem aż tak tragicznie. Pod okiem pojawiał się siniak, lewa brew była trochę rozwalona, ale teraz znajdował się tam plaster, a warga też nie była jakoś bardzo zmasakrowana, więc zawsze mogło być gorzej. Co prawda na moim ciele pojawi się jeszcze sporo siniaków, ale nie będę narzekał, bo wkrótce znikną i nie będzie śladu.
- Dziękuję Aniołku. - powiedziałem do dziewczyny.
    Wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi wychodząc z łazienki. Podążyłem za nią, bo kompletnie nie znałem tego domu i nie wiedziałem co mam robić. Udała się do kuchni i wskazała mi krzesło przy stole, a po dosłownie chwili krzątania się po pomieszczeniu postawiła przede mną kubek z herbatą.
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się do niej lekko na co wzruszyła i ramionami i wzięła do rąk drugi kubek i pociągnęła łyk napoju.
    Ciszę panującą między nami przerwał dźwięk telefonu, ale dziewczyna nie reagowała, czekała aż telefon domowy przestanie dzwonić nawet nie patrząc w jego kierunku. Z ciekawości zerknąłem na zegarek wiszący na ścianie i zdziwiłem się widząc godzinę 2.35 am. Kto może dzwonić o tej porze ? Gdy dzwonek ustał z telefonu rozbrzmiał dźwięk sekretarki.
- Witam, dodzwoniłeś się do domu państwa Brooks. Niestety nie możemy teraz odebrać. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. Piiiiiip ! - dziewczyna przekręciła głowę w stronę urządzenia jakby czekała na tę wiadomość.
- To ja John. Właśnie doleciałam i wszystko jest dobrze. Wiem, że jesteś teraz w pracy, ale ta róznica czasowa i tak dalej. Wracam tak jak mówiłam za dwa tygodnie, więc to ty będziesz musiał zawieźć ją do Tristana. Kocham Cię. Pa. - w słuchawce rozbrzmiał głos jakiejś kobiety, na co Aniołek się spiął. Zeskoczyła z blatu na którym siedziała i usiadła naprzeciwko mnie przy stole.
- Powinieneś iść. - szepnęła cicho, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Coś nie tak ? Wiesz, że mi możesz zaufać. Przecież nic ci nie zrobię, nie skrzywdzę cię. - powiedziałem wstając z miejsca. Podszedłem do krzesła na którym siedziała i ukucnąłem przy nim, a potem złapałem ją za ręce.
- Posłuchaj. Możesz mi ufać. Widzę, że coś jest nie tak i chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak. Musisz zacząć ze mną współpracować, a obiecuję ci, ze ci pomogę. - powiedziałem. Odwróciła głowę do okna pociągając nosem, co oznaczało tylko jedno. Rozpłakała się.
    Nie wiedziałem jak zareaguje, ale znałem tylko jedną metodę, żeby pocieszyć dziewczynę gdy płacze, a przez to, że ona jest taka zamknięta w sobie nie wiedziałem jak może zareagować. Mimo wszystko wstałem i przytuliłem ją do siebie.
- Ciii... Nie płacz. Razem damy radę. - powiedziałem
- To co ? Będziemy współpracować ? - zapytałem po chwili, a ona odsunęła się trochę i kiwnęła lekko głową.
    Odetchnąłem z ulgą i zająłem swoje miejsce przy stole. Ona otarła policzki z łez i wzięła do rąk swój kubek, a następnie wzięła łyk napoju, sam postąpiłem podobnie, ale teraz uśmiechałem się sam do siebie.
    Miałem nadzieję, że będzie tylko lepiej, ale z nią niczego nie mogłem być pewien, wiec wolałem nie nastawiać się na nie wiadomo co. Miałem tyle pytań, ale bałem się, że gdy je zadam, ona znów otoczy się tym grubym murem, z którym ja powoli sobie radzę.
- Powinienem iść. - powiedziałem wstając, gdy wypiliśmy herbaty. Nie odzywaliśmy się do siebie przez cały ten czas, ale teraz ta cisza mi nie przeszkadzała. Oboje mieliśmy do przemyślenia wiele rzeczy.
    Szybko założyłem buty i ruszyłem do drzwi, a ona za mną.
- Będziesz w parku ? - zapytałem łapiąc za klamkę, a ona kiwnęła głową.
- To do zobaczenia. - powiedziałem i wyszedłem.
    Gdy odwróciłem się po zejściu ze schodów zobaczyłem jak opiera się o futrynę drzwi i patrzy na mnie. Wtedy coś mi się przypomniało i szybko wszedłem po schodach i stanąłem przed nią.
- Współpracujesz ze mną tak ? - zapytałem, a ona niepewnie kiwnęła głową.
- Więc... Jestem Nathan. - wyciągnąłem do niej dłoń, a ona spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Skyler. - powiedziała swoim cichym i melodyjnym głosem i uścisnęła moją dłoń.


__________________________

Hej Misiaki <3
To znowu ja.
W tym tygodniu mam dla was jeszcze taki bonusik w postaci Rozdziału 7.
Ostatnio nie potrafię pisać o niczym innym jak The Wanted, ale to pewnie przez tą sprawę z wczorajszym koncertem.
Nie wiem jak wy, ale ja czuję się jakoś tak... rozbita ?
Gdy czytam te wszystkie ich tweety, te wczorajsze wypowiedzi z koncertu, to mam łzy w oczach, a teraz słucham sobie jeszcze "I'll be your strength" i totalnie ryczę.

Nathan i Sky ...
Co myślicie ?
Podoba mi się ta końcówka. Mam tą scenę przed oczami i serio mi się podoba.
Pół rozdziału spędzili w łazience... Zawsze spoko.
Jak myślicie ? Teraz będzie lepiej ?
To był zdecydowanie przełomowy moment w ich znajomości, ale czy wszystko zmieni się na lepsze ? Czy może wręcz przeciwnie ?


Zdjęcie Nath'a ^.^




Pamiętacie to ?
Jezu, ja ryczę.... TomTom ;(




Nie jestem w stanie nic więcej napisać.
Przepraszam.



Love,
Paula <3

8 komentarzy:

  1. Rozdział genialny! Masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper!<3
    Zdziwiłam się trochę zachowaniem skyler ale się też baardzo cieszę:D
    pozdrawiam i Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodki rozdział:)
    Mam nadzieję, że wreszcie zaczną ze sobą rozmawiać
    Czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze. Sky się przedstawiła. Ta scena na końcu jest wprost świetna! Rozdział w łazience. xd
    Nathan zleciał ze stołka xd
    Czekam na następny, a o ostatnim koncercie chłopców nawet nic nie mówię, bo sama zacznę płakać :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ludzie to słodkie. Ta ostatnia scena *.* i to w łazience haha.... Genialne. <3 super że tak szybko dodałaś rozdział. Weny i czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś wielka ! Nie mówią tylko o samym rozdziale, ale o tym, że dałaś go napisać w tej sytuacji, która teraz jest. Ja nie mogę zebrać myśli i napisać coś składnego i porządnego, mimo że już połowę rozdziału mam to nie mogę się przełamać i pisać dalej. Udupiłam się totalnie :(

    Co do rozdziału to chyba mój ulubiony jak do tej pory :P Sky jest chętna na współpracę, no kurde jaki postęp i zdradziła swoje imię ! Wow ! Biję dla niej pokłony. Jak Nathan będzie spostrzegawczy to jakoś połączy parę faktów. Mam nadzieję, że nie zapomni jej imienia i nazwiska oraz tego gdzie mieszka.

    Przytulił ją ! O kuźwa ! Byłam mile zaskoczona.

    Dziękujemy za tak wspaniałą niespodziankę w postaci rozdziału ze szczęśliwą siódemką, która faktycznie jest szczęśliwa jeżeli chodzi o samą treść :P

    Do następnego Miśku :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział przecudowny!
    Wow... Jestem mile zaskoczona.
    Nie spodziewałam się, że uda im się nawiązać taki kontakt.
    Przytulili się <3
    No muszę przyznać, że to jest coś.
    Już kocham ten rozdział!
    E tam. Akcja w łazience była najlepsza!
    Mimo tego że między nimi jest coraz lepiej, to jednak mam złe przeczucia.
    No to czekam z niecierpliwością na następny.

    Proszę, nie smuć się już. Każdemu jest ciężko z powodu TW :'(
    Twój LouLou ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdzial. Pytanie teraz kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń