sobota, 21 czerwca 2014

Chapter 12

- Co dokładniej zmienił ?
- Zmienił MNIE. Nie byłam taka jak wcześniej. 

        Skyler's Pov:

    Mój świat był pozbawiony kolorów od kilku lat. Wszystko wokół mnie było szare i nie potrafiłam się cieszyć z niczego, ale wtedy pojawił się On. Osoba patrząca na to z boku mogłaby powiedzieć, że on właściwie nic nie zrobił, ale dla mnie zrobił więcej niż ktokolwiek inny.
    Zaufałam mu i pozwoliłam się do siebie zbliżyć, a on nie naciskał. Nadał mojemu życiu barw i może tego nie było widać, ale stał się dla mnie kimś ważnym, kimś kogo nie mogłam stracić i gotowa byłam zrobić wszystko, aby tylko został.


    Oderwałam długopis od jednej z ostatnich kartek mojego pamiętnika i spojrzałam w okno. Robiło się już ciemno i doskonale wiedziałam, że zaraz nadejdzie czas, kiedy zwykle spotykam się z Nathanem w parku, ale musiałam wyrzucić z siebie wszystko, a jedynym sposobem było pisanie.
    Ufałam Nathanowi, ale nie potrafiłam powiedzieć mu wszystkiego, właściwie nie potrafiłam powiedzieć mu niczego. Mówienie o tym co się stało, o tym co czułam było dla mnie strasznie trudne, ale wiedziałam, że kiedyś będę musiała się przełamać.
    Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na białe róże stojące na stoliku obok mojego łóżka. Były piękne. Przyłożyłam długopis do kartki i ponownie zaczęłam pisać.

    Białe róże... Dla mnie to nie tylko zwykłe kwiaty. To coś więcej. To te kwiaty uświadamiają mi, że to wszystko zdarzyło się naprawdę, że Nathan istnieje i mi pomaga.
    Pobudki są najgorsze. Mam wrażenie, że to tylko sen, że Nathan wcale nie przychodzi do tego parku, że go nie znam, ale wtedy spoglądam na róże i się uśmiecham. Nie robiłam tego często, praktycznie nie pamiętałam jak to jest się uśmiechać, zanim poznałam Jego. Jest moim słońcem w mroku świata. Nadaje kolory mojemu życiu i właśnie dlatego nie mogę go stracić.

   
    Zamknęłam zeszyt i schowałam go pod poduszkę, a następnie szybko założyłam trampki i niemal zbiegłam na dół. Kompletnie nie zwracałam uwagi na to, czy ktoś jest w domu, czy matka i John zobaczą mnie i co sobie pomyślą. To się nie liczyło. Liczył się Nathan.
    Drogę do parku znałam na pamięć i mogłam ją pokonać nawet z zamkniętymi oczami. Przez 5 lat chodziłam tam praktycznie codziennie i stało się to moim nawykiem. Ale od czasu, gdy siedzi tam też On coś się zmieniło w moim podejściu do spędzania tam czasu. Nie wiedziałam dokłądnie co, ale coś się zmieniło.
    Słońce schowało się już za horyzontem, panował półmrok, gdy mijałam kolejne ławki i latarnie, które stopniowo się włączały oświetlając dobrze mi znane parkowe alejki. Ciemność mi nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie. Lubiłam ją. Mogłam wtedy spokojnie myśleć bez obaw, że ktoś mi się przygląda.
    Po chwili byłam już dość blisko "naszej" ławki. Lampa stojąca kawałek dalej słabo oświetlała siedzącą na ławce postać. Chłopak siedział nieco zgarbiony z naciągniętym na głowę kapturem. To był ON.



- Co czułeś?
- Cieszyłem się. Było coraz lepiej i to było najważniejsze.

        Nathan's Pov:
    Z ciemności powoli wynurzyła się Ona. Jak zwykle niepewnym krokiem podeszła bliżej i zajęła miejsce na samym końcu ławki. Przez ostatnie 5 dni widywaliśmy się codziennie, przychodziła zawsze o tej samej porze, zawsze podchodziła tym samym niepewnym krokiem, ale codziennie coś się zmieniało. Codziennie mówiła więcej i miałem wrażenie, że ciężko jej mówić do mnie i nie ważne o czym. Mówienie zwyczajnie sprawiało jej trudność, ale mimo wszystko cieszyłem się z tego.
    Nie dowiedziałem się niczego co mogłoby mi pomóc, poza jej prawdziwym nazwiskiem. Od wizyty w jej domu byłem przekonany, że ma na nazwisko Brooks, tak jak usłyszałem na sekretarce ich telefonu, ale to nazwisko jej matki, nie jej. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie naszej rozmowy o tym.

    Cisza była niemal nieznośna. Miałem tak wiele pytań, tak wiele rzeczy chciałem się dowiedzieć, ale Ona nic nie mówiła. Wpatrywała się w staw i gdy już zdecydowała coś powiedzieć, to nic związanego z nią samą.
- Powiem ci co o Tobie wiem dobra ? - zapytałem po chwili nie wytrzymując panującej między nami ciszy. W odpowiedzi skinęła głową nie obdarzając mnie nawet jednym spojrzeniem.
- Nazywasz się Skyler Brooks, mieszkasz w ładnym domu niedaleko tego parku, jesteś Aniołkiem, nie lubisz mówić, mam jakiś duży problem, a ja chcę ci w nim pomóc, chcesz ze mną współpracować, ale jest ci ciężko. - powiedziałem.
- Jenkins. - szepnęła.
- Co ? - zapytałem głupio, a ona westchnęła i spojrzała na mnie.
- Skyler Jenkins. Brooks to nazwisko matki. - ponownie szepnęła i znów odwróciła ode mnie wzrok. Więcej się nie odezwała tamtego wieczoru, nie licząc "Bye, Nathan", które wypowiada zawsze gdy odchodzi.


    Wyciągnąłem do niej  bukiet białych róż. Codziennie dawałem jej jedną, ale tym razem było inaczej w słabym świetle latarni mogłem zobaczyć jej delikatny uśmiech. Sam uśmiechnąłem się szerzej, bo to był drugi raz, kiedy sprawiłem, że się uśmiechała.
- Białe róże dla Aniołka. Jest ich 15, jedna na każdy dzień. Jutro jadę w trasę i nie będzie mnie przez 2 tygodnie, więc przyniosłem ci róże już teraz.  Żebyś o mnie nie zapomniała.- powiedziałem, a ona spojrzała na mnie.
- Dziękuję Nathan. - szepnęła i spojrzała na wodę.
    Co mnie zdziwiło to to, że nie wpatrywała się w staw jak zazwyczaj, praktycznie cały czas, tylko zerknęła i znów przeniosła spojrzenie na mnie. Cieszyłem się z tego i miałem ochotę zadać jej milion pytań o dosłownie wszystko, ale bałem się, że zepsuję jej humor.
    Była w wyjątkowo dobrym humorze, co zdarzyło się pierwszy raz od kiedy ją poznałem i nie zamierzałem tego zmarnować, nie chciałem psuć jej humoru. Ta Skyler była zdecydowanie bardziej słodka i urocza.
    Moje zdziwienie powiększyło się jeszcze bardziej kiedy wzięła głęboki wdech i swoim wyjątkowo delikatnym i melodyjnym głosem odezwała się do mnie, ale nie szeptała. Mówiła normalnie.
- Wiem, że masz dużo pytań, więc czemu nie pytasz ? - zapytała.   
    Przez chwilę milczałem układając w głowie to, co powinienem powiedzieć, ale za każdym razem miałem wrażenie, że to co wymyśliłem było złe, że nie powinienem tego mówić, więc ostatecznie wzruszyłem ramionami i zdjąłem z głowy kaptur zanim przemówiłem. Musiałem mówić to co czułem, bo inaczej nigdy nie udałoby się nam ruszyć do przodu.
- Boję się pytać Aniołku. Cały czas mam wrażenie, że zapytam o coś, przez co zamkniesz się w sobie bardziej. Dziś masz taki dobry humor, że boję się pytać, żeby ci go nie zepsuć. Pierwszy raz widzę cię taką szczęśliwą i nie wybaczyłbym sobie, gdyby z mojego powodu twój humor się pogorszył. - powiedziałem szczerze, a ona kiwnęła głową.
- Pytaj. - szepnęła.
- Co się stało z twoim ojcem ? - zapytałem.
    Od kiedy tylko powiedziała mi o swoim prawdziwym nazwisku sprawa jej ojca mnie intrygowała. Cały czas zastanawiałem się o co może chodzić i miałem 1000 różnych teorii na to, co się z nim stało i kolejne 1000 na to dlaczego Sky jest taka zamknięta w sobie.
- Rozwiódł się z matką 5 lat temu. - szepnęła i przeniosła wzrok na staw.
    Zaskoczyła mnie swoją szybką odpowiedzią, liczyłem, że będzie milczała, a tym czasem ona odpowiedziała błyskawicznie, ale jej ton był wyprany z emocji. Na kolanach trzymała białe róże i opuszkami palców prawej ręki cały czas ich dotykała.
- Tęsknisz za nim ? - zapytałem, ale zaprzeczyła ruchem głowy.
- Oni nic dla mnie nie znaczą. - szepnęła.
- To twoja rodzina Skyler. - powiedziałem zszokowany, ale swoją odpowiedzią sprawiła, że zdziwiłem się jeszcze bardziej.
- Nie mam rodziny. Już nie. - szepnęła i wstała.
    To był ten moment kiedy żałowałem, że się odzywałem. Wiedziałem, że nie mam szans jej zatrzymać i to było najgorsze. Odchodziła, a ja nie mogłem nic zrobić. Byłem bezradny i ta bezradność mnie przytłaczała.
- Bye Nathan.- szepnęła.
- Do zobaczenia Aniołku. - powiedziałem i zaczęła się oddalać.
    Gdy wpatrywałem się w jej oddalającą się sylwetkę wpadłem na pewien pomysł i zerwałem się z ławki biegnąc w jej kierunku.
- Zaczekaj ! - zawołałem. Odwróciła się w moją stronę i wbiła we mnie spojrzenie swoich czekoladowych tęczówek.
- Słuchaj jutro radia CapitalFM o 17. Proszę. - powiedziałem.
    Kiwnęła głową i bez słowa odwróciła się odchodząc. Nie zatrzymywałem jej ponownie. Wpatrywałem się w nią dopóki nie zniknęła za bramą parku, a potem sam ruszyłem w kierunku domu.
   

_________________________
Hej Misie <3
Nie wiem co mnie opętało, ale napisałam to w niecałą godzinę i pomyślałam, że wstawię.
Sky i Nath zaczynają ze sobą rozmawiać. Rozdział inny niż poprzednie, ale w sumie to nawet mi się podoba :D
Pisałam go przy : Nathan Sykes - Just The Way You Are (cover), The Wanted - Let Me Love You (cover) i The Wanted - Kickstarts (cover)

SUMMERTIME BALL !!!!! CZAICIE TO !!!!!! NATHAN & JESSIE J !!!!!
Ja nie mogę się po tym pozbierać. Moje słoneczko, mój aniołek, mój Sid, mój idiota, mój ... Awww *.* Ten jego uśmiech na scenie.... *Fangirling poziom HARD*


Moje słoneczko na scenie ♥ : 








Dodałam wam pamiętnik Sky, bo już mam pomysł na epilog i mam nawet pół napisane i w sumie to bardzo mi się podoba :D


Żeby oglądnąć występ Sid'a i Jessie J na STB poświęciłam moje 7 zł z telefonu i odnowiłam pakiet internetowy, bo mój internet na komputerze nadal nie działa, ale przyzwyczaiłam się do tego już prawie.
Od rana rysowałam tylko piórka i oczy i zamazałam ponad 20 kartek...
Jestem dziś niewyżyta artystycznie ! ;p

DOBRA !
Jedna ważna sprawa.
BĘDZIE KTOŚ 12 LIPCA W ŁODZI ???????????? 

Albo jakoś około 18-22 lipca ? ? ? ? 
Powiedzcie, że taaak, bo mi się będzie nudziło w te wakacje, a 12 jadę na zjazd, a potem jakoś jadę sobie też jadę i chętnie bym się z wami spotkała :D


Normalnie napisałabym tutaj :"Rozdział dla mojego LouLou", ale wpadłam na inny pomysł !
CAŁE TO OPOWIADANIE JEST DLA MOJEGO LOULOU <3
Gdyby nie Ona nigdy nie powstałby ten blog. Dominika to moje słoneczko, tak jak Nathan. To ona motywuje mnie do pisania i jest cudowna. Mimo, że nie spotkałam jej nigdy to jest dla mnie bardzo ważna. Dominika czasem pieprzy głupoty, że rozdział jej nie wyszedł, a tak serio to jest cudowny i czasem udziela jej się ode mnie głupota i wtedy jej notki pod rozdziałami są tak poplątane jak moje ♥ Kocham Cię LouLou <3 Jestem Harry, a ona jest moim LouLou i mówcie sobie co chcecie ;p










Love,
Paula <3

7 komentarzy:

  1. No wreszcie! ;)
    Tyle czekałam na tę chwilę, gdy wreszcie będą rozmawiać
    no i się doczekałam! :]
    Rozdział cudowny, jak zwykle z resztą:*
    A co do Nathana i Jessie: ncjdnfjbjfbjbfkjsbvkxbvk kocham ich występ! :*
    Nathan już drugi raz na STB wpadł jako niespodzianka :D
    No nic do następnego<3

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAJEBISTY rozdział!!!!!! Normalnie kocham twojego bloga, choć muszę przyznać że czytam od wczoraj. Pisz kolejne rozdziały i oby były tak wspaniale i jeszcze lepsze niż poprzednie.
    Pozdro
    Natiś*
    Ps. Też uwielbiam Nathana, więc coś nas łączy. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ożesz ty w mordke jeża kopany o.O
    oni normalnie rozmawiają, o kuźwa !
    oczy mi wyszły z orbit hehe
    co wszyscy do Łodzi jadą, hmmm ? a ja jak zwykle mieszkam w zadupiu i wszędzie ZA daleko, no jprd :|
    a o summertime dowiedziałam się dzisiaj i byłam zdeczka zszokowana, ale stylówę to miał Natuś zajebistą, czy ty widzisz jaki on jest szczuplutki ?! o.O aż można by powiedzieć, że chudy :(
    co do rozdziału bo to jest najważniejsze, możesz częściej pisać tak szybciutko hehe ale szczerze ci powiem, że przez ten weekend to ja się tak zmotywowałam i wgl do pisania, że zaczynam robić to jak dawniej, a pisania w końcu (od dłuższego czas) sprawia mi przyjemność, ten weekend ma jakiś magiczny czar hahaha
    i znowu nie piszę o rozdziale
    Aśka weź się ogarnij kobieto !
    no więc, bardzo podoba mi się rozdział, ale martwi mnie twoje posłowie " mam pomysł na epilog i mam nawet pół napisane" czy to zapowiedź zakończenia opowiadania ? bo jak tak to nawet się nie przyznawaj, bo się obrażę i przestanę czytać :P
    znowu nie piszę o rozdziale, fuck ale się dzisiaj rozpraszam
    to nic, pisz znowu tak szybciutko i do następnego Słońce :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha. No to teraz mnie rozwaliłaś :)
    Całe opowiadanie dla mnie? Nawet nie wiem, jak mam Ci dziękować skarbie. Normalnie, to zadedykowałabym Ci moje opowiadanie o Larry'm, ale skończy się tragicznie i tak troszkę nie wypada :) hahaha, ale mniejsza z tym.
    Rozdział wspaniały, wiesz?
    Nareszcie zaczynają rozmawiać. Tak bardzo się cieszę.
    Tylko mam takie jakieś przeczucie, że wszystko się spiepszy. Ale to już szczegół.
    Pytasz się, kto będzie 12 lipca w Łodzi. Może spróbuje jakoś przekonać mamę, aby się zgodziła. Chciałabym się kiedyś z Tobą zobaczyć. Jeszcze niczego nie obiecuje, bo znając życie moja mama się nie zgodzi, ale warto próbować. Może akurat się uda :)

    Twój LouLou

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej.....
    Tak się cieszę <3 Czułam delikatny niedosyt w poprzednim rozdziale i tym mi to wynagrodziłaś <3 Rozdział PRZECUDNY <3 pomysł z pamiętnikiem jak najbardziej trafiony :) No ciekawe co Nathan wymyślił... może wyzna coś Sky podczas audycji? :) Już się nie mogę doczekać <3
    widzę, że Ty też byłaś aż tak podekscytowana jego występem z Jessy J? To było genialne :*
    weny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny, świetny, niesamowity....
    Po prostu doskonały...
    Czekam na następny;***
    Zapraszam do siebie na nowy this-is-livee.blogspot.com

    Śnieżka;*

    OdpowiedzUsuń