piątek, 20 czerwca 2014

Chapter 11

- Co czułeś ?
- Czułem się taki bezradny... patrzyłem i nic nie mogłem zrobić... To było okropne.


        Nathan's Pov:
    Zamknąłem oczy odchylając głowę do tyłu i głośno wypuściłem powietrze z płuc. Słońce już całkowicie schowało się za horyzontem i zacząłem tracić nadzieję, że się pojawi. Bałem się, że jej nie zobaczę, że wcale nie chce ze mną współpracować, myślałem, że przestraszyła się tego wszystkiego.
    Zaczynało się robić chłodno, a liście stojącego nieopodal ławki drzewa powiewały na wietrze szumiąc cicho. W parku nie było nikogo oprócz mnie i atmosfera była trochę jak z horroru. Niemal podskoczyłem ze strachu, gdy usłyszałem za sobą szmer, ale uspokoiłem się widząc jak Aniołek siada na drugim końcu ławki.
- Cześć. - powiedziałem, a ona nie zareagowała.
- Proszę. - wyciągnąłem w jej stronę białą różę, którą wzięła do ręki i zerknęła na mnie na chwilę, ale zaraz odwróciła spojrzenie.
    Wbiła wzrok w staw jak na początku naszej "znajomości" i przestała reagować na wszystko inne wokół. Podciągnęła kolana pod brodę nie spuszczając wzroku z wody, jakby coś interesującego się w niej znajdowała, jakby ona coś tam widziała.
- Skyler... Mogę cię o coś zapytać ? - zapytałem cicho przysuwając się do niej nieco.
- Nie dziś. Proszę. - szepnęła łamiącym się głosem i zerknęła na mnie.
- Chcesz zostać sama ? - zapytałem, a ona zaprzeczyła ruchem głowy i znów przeniosła wzrok na staw.
    Przez pierwszych kilkanaście minut milczeliśmy. Ona wpatrywała się w wodę, a ja w nią, chociaż nie widziałem jej zbyt dobrze, to jednak patrzyłem. Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej, chciałem zapamiętać każdy szczegół.
- Proszę, mów coś. - szepnęła ponownie, a jej głos znów się załamał.
    Przez chwilę zastanawiałem się o czym powinienem zacząć mówić. W mojej głowie panował totalny mętlik i nie potrafiłem złożyć porządnego zdania. Bałem się, że powiem coś nie tak, że się przestraszy...
- Za dwa dni przeprowadzam się do swojego domu wiesz? Mieszkanie z resztą jest fajne, ale z czasem zaczyna męczyć, ciągłe towarzystwo, brak chwili spokoju, ciszy, samotności... Kiedyś mi to nie przeszkadzało, ale teraz... Trochę się pozmieniało i cieszę się z powrotu do swojego domu. Niedługo też ruszamy w taką mini trasę, zajmie nam jakieś 2 tygodnie i to będzie takie bardziej radio tour, ale może być fajnie. Nie chcę cię zostawiać tu samej wiesz ? - powiedziałem to co tylko przyszło mi do głowy.
- Kiedy ? - zapytała cicho nawet na mnie nie patrząc.
- Za tydzień. - powiedziałem, a ona kiwnęła głową.
    Wpatrywałem się w nią i wtedy zauważyłem coś białego wystającego z rękawa. Normalnie pewnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale Aniołek nie nosi białych rzeczy, same czarne, więc zaniepokoiło mnie to.
- Aniołku... - zacząłem niepewnie.
    Wiedziałem, że stąpam po cienkim lodzie, ale nie mogłem tak tego zostawić, skoro zamierzałem jej pomóc, to musiałem wiedzieć czemu taka jest. Nigdy wcześniej nie spotkałem osoby takiej jak ona i nie miałem pojęcia co powinienem robić. Wpatrywałem się w nią przez chwilę w ciszy i dopiero gdy na mnie spojrzała zrozumiałem, że czeka aż coś dodam.
- Czy ty... Ummm... Czy to bandaż? - zapytałem wskazując jej nadgarstek, a ona szybko naciągnęła rękaw swojej czarnej bluzy na dłoń, a potem skinęła głową.
- Wyjaśnisz mi kiedyś dlaczego to robisz ? - zapytałem, a ona znów potwierdziła skinięciem głowy, a potem ponownie odwróciła ode mnie wzrok i wbiła go w wodę.
    Nie wiedziałem jak postępować z osobami, które mają takie problemy, że aż się tną, które sobie nie radzą. Gdy widziałem u fanki blizny na nadgarstkach to zwyczajnie je przytulałem i mówiłem, że kiedyś będzie lepiej, że jestem z nimi, ale ze Skyler było inaczej. Jej nie mogłem przytulić, nie wiedziałem, czy w jej życiu kiedykolwiek będzie lepiej. Nic nie wiedziałem o niej i o jej życiu i nigdy nie spotkałem aż tak zamkniętej w sobie osoby. Była takim bezbronnym, zagubionym aniołkiem, którego chciałem chronić przed złem.
- Bye, Nathan. - szepnęła wstając z ławki. Spojrzałem na nią i westchnąłem.
- Do jutra Aniołku. - odpowiedziałem, a ona ruszyła w kierunku bramy.
    Wpatrywałem się w jej oddalającą się sylwetkę oświetlaną przez światła latarni rozstawionych po obu stronach parkowych alejek. Wydawała się taka malutka idąc przez park, każda rzecz, którą mijała, nie ważne czy to było drzewo, latarnia czy brama wydawały się ją przytłaczać. Szła taka samotna przez park, a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku.
    Chwilę po niej sam też wstałem z ławki i skierowałem się w stronę domu. Nie było sensu dłużej siedzieć tam samemu. Niby Skyler ze mną współpracowała, ale nie dowiedziałem się niczego i nie mogłem jej pomóc, a to właśnie to denerwowało mnie najbardziej. Wiedziałem, że muszę się uspokoić, bo moi przyjaciele nie zasłużyli na to, żebym swoją frustrację wyładowywał na nich. Oni nie zrobili nic złego.
    W środku jak zwykle powitał mnie głośny śmiech Parkera, wiec tylko zdjąłem buty i udałem się do salonu, gdzie przebywał chłopak, a razem z nim Kelsey, Max i Jay.
- Już wróciłeś ? - zdziwił się Tom, a ja przytaknąłem ruchem głowy.
- I jak ci dzisiaj poszło ? - zapytał Max
- Nijak. - westchnąłem i spojrzałem w ekran.
- Oglądamy po raz kolejny jak widzę "Szklaną Pułapkę" - westchnąłem widząc na ekranie dobrze znane sceny z filmu, który tak często oglądamy, że Jay zna połowę dialogów na pamięć.
- To bardzo dobry film ! - prychnął McGuiness, a ja lekko się uśmiechnąłem.
- Taaa... Taki dobry film jak ze mnie dobry kucharz. - zaśmiałem się, a Tom i Max do mnie dołączyli.
- Co wy chcecie od tego filmu ? - zapytała Kelsey, a Jay ją poparł.
- Bo wiesz kochanie, ten film jest strasznie przewidywalny. - powiedział Tom i pocałował Kels w policzek.
- Niedobrze mi się robi jak na was patrzę. - westchnął Max i wstał.
- Chodź młody, idziemy coś zjeść. - dodał i razem poszliśmy do kuchni.
- Czego się dowiedziałeś ? - zapytał gdy tylko zamknąłem drzwi.
- Niczego Max. - westchnąłem i z zamrażarki wyjąłem pizzę, którą następnie umieściłem w mikrofalówce.


- Co czułaś ?
- To było takie dziwne... Czułam się dobrze... Pierwszy raz od dawna czułam się dobrze.


        Skyler's Pov:
    Kolejna róża wylądowała w wazoniku obok mojego łóżka. Wpatrywałam się w nie i delikatnie, opuszkami palców dotknęłam ich płatków, były takie delikatne... Nathan twierdził, że ja jestem równie delikatna, ale nie miał racji.
    Usiadłam na łóżku i podciągnęłam rękaw bluzy, żeby spojrzeć na bandaż znajdujący się na moim lewym nadgarstku. Kolejny raz to zauważył... Kolejny raz...
    Z jednej strony chciałabym, żeby się odczepił, żeby dał sobie spokój, żebym mogła żyć tak jak wcześniej i nie martwić się tym, że On dowie się o mnie zbyt wiele. Chciałabym, żeby więcej nie pojawił się na tej ławce, bo to zrobiłoby dobrze zarówno mi jak i jemu. Ale z drugiej strony... Już nie pamiętałam jakie to miłe, gdy ktoś się o ciebie martwi, troszczy, gdy komuś zależy. On mi przypomniał... Gdyby teraz zniknął, gdyby nie pojawiał się na ławce... Nie chciałam stracić kolejnej ważnej dla mnie osoby.
    To co łączyło mnie z Nathanem ciężko było określić słowami. On był dla mnie kimś ważnym i nie przeszkadzało mi to, że praktycznie go nie znam. W jakiś dziwny sposób stał się kimś, kto mi pomaga, kimś komu zaufałam.
    Przez te 5 lat spotkałam na swojej drodze wielu ludzi, którzy chcieli mi pomóc, matka płaciła tak wielu psychologom, że nie pamiętałam nawet ich imion. Żadna z tych osób nie była w stanie zrobić tego, co udało się Nathanowi... Był kimś niesamowitym i nie wiem co w sobie miał takiego, że mu zaufałam, nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale... Ale mu ufałam.
    Wyjazd do ojca pokryje się z trasą Nathana, więc nie będę musiała tłumaczyć mu mojej nieobecności, co niezmiernie mnie cieszy, gdybym nie to, musiałabym mu wiele rzeczy powiedzieć. Nie byłam na to gotowa i nie ważne jak bardzo chciałabym to z siebie wyrzucić, to póki co nie byłam w stanie i nie potrafiłam się przed nim aż do tego stopnia otworzyć.
   

____________________________
Hej Misie <3
Oto Ja i nowy rozdział :)
Przepraszam, że nie komentuję u was, ale mój internet protestuje w ostatnich dniach i kompletnie nie działa. Żeby dodać tego posta męczyłam się ponad 2 godziny, z czego ponad godzinę wczytywało mi się okno "Nowy Post", pół godziny sam Blogger, a kolejne pół godziny próbowałam to opublikować, już nie mówię o dodawaniu zdjęcia Nath'a, bo to jakaś masakra była...
Jak tylko zacznie mi działać wszystko to szybko nadrobię zaległości u was. OBIECUJĘ !

Co u was słychać ? Bo mi chyba udało się wyciągnąć na pasek :P Znaczy nauczycielka postawiła mi 6 z marketingu, a wychodziła mi średnia z niego 5.5, więc naciągnęła trochę, tylko dlatego, że chciała, żebym miała ten pasek. W sumie to jej zależało bardziej niż mi, ale szczegół :) Wszystkiego dowiedziałam się ostatnia, bo nie było mnie wtedy w szkole... Ale dość o szkole, bo ja już żyję wakacjami ;p



Co myślicie o rozdziale ?
Miałam wam już w nim wyłożyć sprawę z figurką Spidermana, ale się powstrzymałam. Może się domyślicie ^.^
Nath i Sky odpoczną od siebie już niedługo, bo oboje wyjadą na 2 tygodnie i takie tam. Jak myślicie, czy coś się wtedy zmieni ?

Rozdział nudny, ale musicie to znieść ;p
Pisałam go przy muzyce Ed'a, a dokładnie piosenek wam nie wymienię, bo za dużo tego ;)



Love,
Paula

   

7 komentarzy:

  1. Haha, bo Ed jest najlepszy :) Nie, żeby coś.
    Rozdział wcale nie jest nudny. Mnie bardzo się spodobał i jeżeli takie rozdziały mają wychodzić Ci przy muzyce Ed'a, to słuchaj jej cały czas :) hahaha, nie no żart.
    Ogółem to myślę, że podczas tej 2 tygodniowej rozłonki zdarzy się wiele.
    Gratuluję czerwonego paska. Jestem z Ciebie dumna :)

    Kocham Cię
    Twój LouLou

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki nudny?! już nie przesadzaj dobrze? :c
    mnie tam się bardzo podoba...
    mówiąc szczerze to po każdym rozdziale mam inne myśli co do tej całej historii... raz myślę, że Sky okłamie Natha i ta ich współpraca *PUF*, pęknie jak bańka mydlana...a teraz widzę, jak ta dziewczyna jest samotna i jak ona potrzebuje osoby, która spędzi z nią choć chwilę... i tu nie chodzi o rodzinę, tylko o kogoś początkowo obcego.... Jej wystarcza to, żeby ktoś do niej mówił! To piękne...
    Cieszę się, że mimo problemów z netem opublikowałaś rozdział. ;)
    WAKACJE! <3 Proszę mi tu więcej nie gadać o tak okropnej rzeczy jak szkoła! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział mi się podoba, nie gadaj, że nudny, bo masz grzech :P
    ja lecę, bo bateria na lapku pada, a kabel jest za daleko, żeby po niego sięgać (leży metr dalej pod biurkiem) X
    do następnego :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog!!! Jestes niesamowita!!! W ciagu jednego dnia zostalam ttwoja fanka!!! Z ta figurka Spidermena to chyba chodzi o to ze Sky miala brata do ktorego nalezala ta zabawka i ten brat utnal w stawie a Sky obwinia sie o to ze mu nie pomogla, potem jej rodzice sie rozstali a ona nie chce wracac do miejsc gdzie rozegral sie ten dramat. To takie moje przypuszczenia. Napiszesz dalszy ciag po swojemu ale pisz szybko bo czekamy. Pozdro
    Natis*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ! <3
    Aż nie wiem za bardzo co napisać...
    To dobrze, że ich wyjazdy się pokrywają..., ale szkoda, że nie będzie wtedy wspólnych scen. <3
    Gratuluję, mi też udało się poprawić oceny i wyrobię się na pasek. Już nie mogę doczekać się wakacji, może rozdziały na Twoim blogu będą pojawiały się wcześniej <3 :)
    weny <3

    OdpowiedzUsuń