sobota, 20 września 2014

Chapter 20

- Czemu to zrobiłeś ?
- Nie panowałem nad tym. Byłem zły..


        Nathan's Pov:
    Liście powoli zaczęły zmieniać kolor z zielonych na żółty. Parkowe alejki, które przemierzałem każdego dnia zaraz po zmroku, zaczęły nabierać jesiennych barw. Nienawidziłem deszczu i jesiennej pogody, ale park jesienią wyglądał pięknie i już nie mogłem się doczekać, aż będę siedział ze Skyler pośród tych różnokolorowych liści nad głową.
    Pogoda była zaskakująco dobra i sam byłem zdziwiony, że idąc po zmroku przez park ubrany w czarną bluzę nie marzłem. Zazwyczaj o tej porze roku chodziłem w kurtce, tym bardziej gdy słońce chowało się za horyzontem.
    Od tygodnia moje kontakty ze Skyler zamiast się poprawiać ulegały pogorszeniu. Wszystko było takie jak na samym początku. Sky coraz mniej mówiła, a ja czułem się kompletnie bezradny, a bezradność powodowała złość. Wyżywałem się na każdym, kto był blisko. Na chłopakach, na Kevinie, na Naree i Kels, dlatego stwierdziłem, że lepiej będzie ich nie odwiedzać dopóki sprawa ze Sky się nie wyjaśni.
    Siedziała na ławce jak zwykle wpatrując się w staw, a światło latarni znajdującej się spory kawałek dalej delikatnie oświetlało jej sylwetkę sprawiając że była ledwo widoczna wśród ciemności, ale jednak można było ja dostrzec.
    Kolejny raz rozejrzałem się, czy aby na pewno jakiś z dziennikarzy czyhających na mnie nie przyszedł za mną do parku i ignorując ból w kostce skierowałem się w kierunku ławki.
    Każdego dnia, żeby wyjść niepostrzeżenie z domu wymykam się skacząc przez płot, co zazwyczaj kończy się bólem w którejś z części ciała. Dziś źle upadłem i kostka zaczęła boleć, ale nie aż tak, żebym nie mógł przyjść.
    Zerknąłem na trzymaną w dłoni białą różę i na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. To była już nasza tradycja. Biała róża, to symbol naszego spotkania.
- Hej Aniołku. - odezwałem się stając obok ławki. Nawet na mnie nie spojrzała.
- Cześć Nathan. - odpowiedziała cicho głosem wypranym z emocji.
- Przyniosłem ci różę. - powiedziałem, a ona wzruszyła ramionami. Usiadłem i położyłem różę na ławce między nami.
    Wbiłem wzrok w staw zastanawiając się co powiedzieć. Nie mogłem znieść tego milczenia, nie potrafiłem sobie poradzić z tym, że ona oddala się coraz bardziej, że znów zamyka się w swoim świecie i otacza murem, a ja nie mogę z tym nic zrobić.
- Skyler... Czemu się przede mną zamykasz ? - zapytałem spokojnie. W odpowiedzi wzruszyła ramionami.
- Sky, chcę ci pomóc... - westchnąłem nieco zdenerwowany. Ponownie wzruszyła ramionami, a ja musiałem wziąć głęboki wdech, żeby się uspokoić.
- Proszę cię... nie ignoruj mnie. - powiedziałem niemal błagalnie, ale ona kompletnie nie zareagowała. Po chwili ciszy odchyliła głowę w stronę nieba i cicho westchnęła.
- To trudne. - szepnęła.
    Jakaś wewnętrzna bariera, którą miałem w sobie pękła w tamtym momencie. Gwałtownie wstałem, a ona spojrzała na mnie zaskoczona, ale nie dałem jej czasu na inną reakcję, bo stanąłem naprzeciwko niej i zacząłem mówić.
- Staram się jak mogę ! Przychodzę tu każdego pieprzonego dnia, żeby ci pomóc, żebyś nie siedziała tu sama ! Wymykam się z własnego domu, bo dziennikarze chcą dowiedzieć się kim jest ta dziewczyna której zadedykowałem piosenkę. Jestem cały posiniaczony i wszystko mnie boli, ale przychodzę tu każdego dnia. Odwołałem przyjazd do domu i moja siostra się na mnie obraziła, bo chciałem zostać z Tobą ! Nie wiem co mam zrobić, żeby ci pomóc ! Nie ważne jak bardzo bym się starał, bo ty zamykasz się coraz bardziej ! Nie rozumiem tego ! Obiecałaś mi, że będzie lepiej, że będziemy rozmawiać, a co jest ? Znów zaczynasz mnie ignorować ! Nie rób mi tego Sky, bo to nie jest dla mnie łatwe ! - wykrzyczałem. Zacząłem chodzić w tę i z powrotem, żeby chociaż trochę ochłonąć.
    Dziewczyna podniosła się z ławki i wpatrywała się we mnie. Uniosła dłoń do twarzy i prawdopodobnie otarła łzę, ale było ciemno i nie widziałem jej dokładnie. Nie myślałem nad tym co robię. Zdenerwowanie przejęło nade mną kontrolę, gdy pokonałem dzielący nas dystans i stanąłem tuż przed nią tak, że nasze ciała niemal się stykały.
- Nie możesz się tak zamykać Skyler ! Cholera jasna zależy mi na tobie ! Nie rozumiesz tego ?! Nie widzisz jak ważna dla mnie jesteś ?! Nie widzisz tego, że przez te dwa miesiące sprawiłaś, że skoczyłbym za tobą w ogień ?! Że zrobiłbym wszystko, żebyś się uśmiechnęła ?! - kolejny raz mój głos był zbyt głośny. Opuściła wzrok i cofnęła się o krok.
- Jadę do rodziny na kilka dni. Chyba oboje musimy to przemyśleć. - powiedziałem spokojniej. Odwróciłem się na pięcie i skierowałem do domu.

       

- Skyler ?
- Nie chcę mówić...


        Skyler's Pov:
    Do domu wróciłam dopiero gdy zaczęło robić się widno. Nie mogłam przestać myśleć o tym co powiedział mi Nathan... To było zbyt trudne. Nie dawałam sobie rady z tym wszystkim...
    Stałam się dla niego ważna, zaczęło mu na mnie zależeć. Nie chciałam tego. Powinien martwić się o kogoś innego. Powinien powiedzieć jakiejś dziewczynie, że mu na niej zależy, że skoczyłby dla niej w ogień, ale nie mi.
    Nie mogło mu na mnie zależeć. Nie na mnie. Każdego dnia myślałam o samobójstwie i gdyby któregoś dnia udało mi się to. Gdybym nie tchórzyła za każdym razem, gdy tylko jestem blisko tego, to już nie byłoby mnie tutaj.
    Musiałam to zrobić. Nathan nie zasłużył na to, żeby cierpieć przeze mnie. Nie zasłużył na to, żeby martwić się każdego dnia o to, czy przypadkiem się nie zabiłam. Zależało mu na mnie,a mi zależało na jego szczęściu.
    Zaraz po powrocie do domu zamknęłam się w swoim pokoju i sięgnęłam po pamiętnik. Zostało mi miejsce tylko na jeden wpis. Ostatni.To był kolejny znak, że podjęłam dobrą decyzję. To był koniec.
    Zamknęłam na chwilę oczy próbując zebrać myśli tak, aby to co napiszę miało jakikolwiek sens. Chciałam przekazać wszystko, co najważniejsze, ale jednocześnie miałam ograniczoną ilość miejsca.
    Gdy tylko skończyłam pisać sięgnęłam po kolejną kartkę i westchnęłam. Należały mu się wyjaśnienia. Powinien wiedzieć. Powinien wiedzieć, że dzięki niemu odważyłam się na coś takiego, że to tylko i wyłącznie jego zasługa. Pomógł mi.
    Przelałam swoje myśli na papier, a następnie złożyłam kartkę do koperty, którą razem z pamiętnikiem schowałam do małej torby i odłożyłam na parapet.

~~~~
   
    Dni mijały o wiele za wolno. Przyłapywałam się na tym, że wyczekuję go w parku, ale wiedziałam co muszę zrobić. To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu, ale nie mogłam postąpić inaczej. Nie radziłam sobie ze wszystkim, a to co czułam było zdecydowanie nie odpowiednie. Torbę z listem i pamiętnikiem ułożyłam pod ławką opierając ją o pień drzewa, a białą różę położyłam na ławce.
- Żegnaj Nathan. - szepnęłam i szybkim krokiem wyszłam z parku...

~~~~

    Łzy spływały po moich policzkach, gdy stałam opierając się o barierkę mostu. Decyzja zapadła. Wiedziałam, że postępuję słusznie. Musiałam tak zrobić, aby on mógł wrócić do normalnego życia. Dzięki niemu odważyłam się na taki krok. Wcześniej nie byłabym do tego zdolna.
    Drżącą ręką przyłożyłam telefon do ucha i czekałam aż osoba po drugiej stronie się odezwie. Gdy usłyszałam niedowierzający, dobrze znany mi głos wewnętrzna bariera we mnie pękła i z moich ust wydostał się szloch.
    Ignorowałam nawoływania z słuchawki próbują opanować się na tyle, żeby móc coś powiedzieć, a gdy mi się to udało, zdołałam tylko wyszeptać krótką wiadomość.
- Już nie mogę tak żyć tato. Nie mogę....



_____________________
PRZEPRASZAM !

Znowu mam problemy z bloggerem i poważnie zastanawiam się nad przeniesieniem na wattpad. Od prawie miesiąca nie mogę dodać posta, a od dwóch tygodni nawet komentować.
Jestem cholernie wściekła na ten pieprzony portal i już kilka razy chciałam całkowicie to zostawić... Rozdział pisany dość dawno...


Jest to już OSTATNI rozdział And I will try to fix you.
Wow... Szybko zleciało.
Przywiązałam się do tego bloga i tak jak mówiłam będzie druga część.
Epilog dodam w następny weekend.

Ze spraw organizacyjnych... 2 część prawdopodobnie na wattpad, ze względów technicznych. Nie mam zamiaru znowu walczyć z bloggerem.

Gdybyście mogli wysyłać mi linki do waszych rozdziałów na TT, to byłabym wdzięczna, bo nie wczytuje mi waszych nowych notek w bloggerze.
Zajebiście kurwa no...

Kto ma zapalenie gardła ?JAAAA !
Ale co najlepsze... muszę iść w poniedziałek do szkoły ! Mam sprawdziany itd...
Gorzej już być nie może...

Pytania na TT i tak dalej.

2 część tego opowiadania, czyli DIARY, planuję start jakos na hallowen, bo chcę sobie trochę napisać. Mam nadzieję, że was trochę w niej zaskoczę xD No ale kto wie...


Co sądzicie o rozdziale i zachowaniu Nath'a i Sky ?


Przepraszam za opóźnienie.

Love,
Paula ♥

6 komentarzy:

  1. Cudowny ! Genialny ! Tylko samobójstwo?! Mam nadzieję że jednak tego nie zrobi ... Weny :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie! Nie!
    Ale jak?! Przecież ona nie może tego zrobić! O nie.... ;c
    Dlaczego mi to robisz?! To takie niesprawiedliwe....
    Mam nadzieję, że ktoś ją ocali...
    Musi ktoś to zrobić!
    Ona nie może tak po prostu popełnić samobójstwa... Chyba, że się mylę.
    A co do rozdziału, to genialny!
    Cieszę się, że go dodałaś. O tak. Blogger ostatnio się psuje :(
    Czekam z niecierpliwością na epilog...

    Twój LouLou ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, tylko nie samobójstwo! Ona musi żyć! Czekam na nn.
    Natiś*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie Nie Nie !
    Nie Rób Tego Błagam Cie ;c
    Mam Nadzieję Że Albo Nie Skoczy Albo Ja Ktoś Uratuje Tym Ktosiem Może Będzie Nath ?
    Rozdział Cudowny Wkońcu Się Doczekalam
    Weny Kochana & Do Nastepnego ;* ♥.♥

    OdpowiedzUsuń
  5. ożesz ty o.O

    piękny rozdział ci wyszedł, taki wspaniały i ... życiowy, no zajebisty nastrój i wgl nie mogę przestać się zachwycać

    koniec ? o jacie, ja chcę już epilog, a po nim drugą część

    szybko, szybko, szybko, szybko :)

    do nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sky nie może popełnić samobójstwa!
    Rozdział cudowny.
    Teraz tylko czekać na epilog i 2 część.

    OdpowiedzUsuń